[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kobiercu. Jako siostra bogatego plantatora trzciny cukrowej była
kuszącą finansowo partią, a poza tym miała w sobie nieodparty
urok. Kiedy brał ją w ramiona, ogarniało go nieodparte pożądanie;
jej zapach go oszołamiał, a kobiece kształty napawały gwałtowną
żądzą i pobudzały jego umysł do bardzo nieprzyzwoitych fantazji.
Był jednak boleśnie świadomy tego, jak bardzo ją skrzywdzi, i
nagle zapragnął, by ich rozstanie okazało się jak najłagodniejsze.
 Ta kobieta jest prawdziwie mistrzowską oszustką 
zauważył w odpowiedzi na jej pytanie.  Nie ufam jej ani trochę.
 Wcale mnie to nie dziwi. Niewielu ludzi jest skłonnych
obdarzyć Carmelitę zaufaniem.
Zack z aprobatą przyjrzał się jej uroczo zaróżowionym
policzkom oraz delikatnym, drżącym ustom. Jego spojrzenie
powędrowało niżej, na jej obfity dekolt, od którego przez dłuższy
czas nie mógł oderwać wzroku.
Shona poczuła, że robi się jej gorąco, i zaczęła szybciej
oddychać; poruszyła się niespokojnie, nagle zawstydzona, jakby
była zupełnie naga. Zack uśmiechnął się i ponownie popatrzył jej
w oczy.
 Odkąd rozstaliśmy się wczoraj, myślę prawie wyłącznie o
tym, jak bardzo jest pani urocza  oświadczył szczerze. 
Przyznam, że nie mogę zapomnieć, jak wspaniale było trzymać
panią w ramionach. Ten obraz mocno wrył mi się w pamięć.
Błysk w jego oczach sprawił, że zakręciło się jej w głowie.
Już myślała, że świat sprowadza się wyłącznie do ich dwojga,
kiedy nagle usłyszała charakterystyczny głos Deverella.
Zaufany człowiek jej brata stał w drzwiach, z uwagą
przypatrując się kapitanowi Fitzgeraldowi.
 Panno Shono  odezwał się Deverell.  Pan Antony
przysłał mnie, bym ją odnalazł. Proszę mi wierzyć, nie będzie
zachwycony, gdy się dowie, że wyruszyła pani na wycieczkę do
portu zupełnie sama, bez przyzwoitki czy choćby osoby
towarzyszącej. Jeszcze mniej przypadnie mu do gustu informacja o
tym, że kapitan Fitzgerald przyjął panią w swojej kajucie, gdzie
bawili państwo sam na sam.
 Właśnie wychodziłem.  Zack odsunął się od biurka i
wyprostował tak, jakby chciał zastraszyć gościa swoją potężną
posturą.
Shona popatrzyła na niego z poważną miną.
 Proszę mi wybaczyć, ale muszę już iść  powiedziała. 
Bardzo dziękuję za kordiał i życzę miłego dnia  powiedziała.
 Miłego dnia.  Zack ukłonił się jej lekko i powiódł za nią
wzrokiem, gdy wychodziła z kajuty w ślad za Deverellem.
Po chwili już z pokładu przyglądał się, jak Shona maszeruje
do swojego wierzchowca. Poruszała się lekko, a jasne, złociste
włosy kołysały się luzno na jej plecach niczym przędza z promieni
słonecznych. Zack stężał, uświadomiwszy sobie, że zakłuło go
serce. Wiedział, że nie zapomni tej chwili, bez względu na to, co
przyniesie przyszłość.
Gdy Shona zeszła z pokładu, w jej głowie nieustannie
pobrzmiewały słowa kapitana, napełniając ją niepokojem i
nasuwając liczne pytania. Była poruszona swoim podziwem dla
tego, co mówił i robił. Gwałtowność jej własnych uczuć wytrąciła
ją z równowagi. Zack intrygował ją bardziej, niż była gotowa to
przyznać. Odwróciwszy się, by popatrzeć na statek, poczuła
dziwne rozczarowanie, że musi rozstać się z kapitanem. Gdyby
spotkali się w odmiennych okolicznościach, ich relacja zapewne
rozwinęłaby się całkiem inaczej.
Na widok Deverella Antony zerwał się z miejsca.
 Skąd wiesz, że wielebny Cornelius Clay nie jest
wyświęconym pastorem protestanckim?  spytał poruszony.
 Och, wielebny Clay otrzymał święcenia i swego czasu
pełnił obowiązki pastora  odparł Deverell.  Tyle tylko, że władze
kościelne odebrały mu prawo sprawowania obowiązków
duszpasterskich po tym, jak udowodniono mu czyny o charakterze
przestępczym.
Antony nerwowo podszedł do okna i wyjrzał na wzgórze, nie
zwracając większej uwagi na samotnego mężczyznę, który jechał
konno w stronę domu.
 Przestępczym?  powtórzył.
 Tak jest. Dokładniej rzecz biorąc, przemytniczym. Dawniej
wielebny Clay był pastorem w pewnej małej miejscowości w
Kornwalii, gdzie przy okazji stał na czele grupy szmuglerów.
Jeden z nich uznał, że Clay go oszukał, więc doniósł władzom na
wielebnego, który został zatrzymany i oskarżony. Sędzia skazał go
na powieszenie, ale sprytni koledzy po fachu umożliwili
wielebnemu ucieczkę i wyjazd z kraju. Ostatecznie trafił do
Ameryki, gdzie nadal prowadził szemrane interesy, tytułując się
pastorem. Dodam, że wielebny jest także notorycznym pijakiem.
 Skąd to wszystko wiesz?
Deverell uśmiechnął się dyskretnie.
 Wszystko ma swoją cenę  zauważył.  Odpowiednio duże
sumy zawsze rozwiązują ludziom języki.
Zamyślony Antony pokiwał głową.
 I to jest człowiek, którego Fitzgerald wyznaczył jako
kapłana, który miał ożenić go z moją siostrą  wycedził.
 Na to wygląda.
Antony zacisnął wargi.
 Proszę, proszę  mruknął.
Fitzgerald zamierzał go oszukać. Zwiadomość tego faktu
okazała się wyjątkowo bolesna dla dumy Antony ego. Teraz
doskonale rozumiał, skąd się wzięła u kapitana ta nagła skłonność
do ustępstw. Zlub udzielony przez Corneliusa Claya nie byłby wart
funta kłaków. Wszystko stało się jasne. Po fałszywej ceremonii
Fitzgerald zamierzał wymknąć się z portu, korzystając z tego, że
strażnicy stracą czujność. Naturalnie, planował zostawić Shonę,
upokorzoną i okrytą hańbą.
 Co pan zamierza?  spytał Deverell, z uwagą przyglądając
się mocodawcy.  Czy chce pan otwarcie stawić mu czoło?
Antony był z natury ostrożny i zawsze starannie planował
każde posunięcie. Zamyślił się, jednocześnie obserwując jezdzca,
który był coraz bliżej. W pewnej chwili podróżny znalazł się na
tyle blisko, że dało się rozpoznać jego twarz, częściowo ukrytą pod
szerokim rondem kapelusza. Antony uśmiechnął się powoli i
pokręcił głową.
 Nie, Deverell  odezwał się.  Fitzgerald ma pozostać w
nieświadomości, że wiem o jego mistyfikacji. Pokonam go jego
własną bronią i jestem przekonany, że wygram.  Odwrócił się do
Deverella.  Tylko ani słowa mojej siostrze. Pamiętaj, obowiązuje
cię zachowanie dyskrecji. Im mniej będzie wiedziała Shona, tym
lepiej dla nas wszystkich. A tymczasem musimy zająć się gościem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •