[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wydając zbiór powieści i opowiadań o zbójcach, chcemy przedewszystkiem wzbudzić
odrazę od zbójeckiego rzemiosła. Rozbójnik przestępuje często piąte a w każdym razie
siódme przykazanie Boże. Cóż z tego, że wspiera nieraz biednych, religia potępia takie
dobrodziejstwo, bo ukradziony i zrabowany grosz nie posiada błogosławieństwa Bożego.
Nieraz słyszyny nawet legendy, że zbójcy budowali kościoły. Czyż może' być miłą Panu
Bogu ofiara, złożona rękami, które się skalały krwią i krzywdą bliznich?
W naszym kraju jest już zbójectwo wytępione, ale w południowych krajach a mianowicie
we Włoszech jeszcze po dziś dzień bandyci niepokoją spokojnych ludzi.
 Hajdamaka" jest wyraz ruski, oznaczający zbójcę, a  hajdamaczyznę" zwano na Rusi
powstanie kozaków przeciw żywiołowi polskiemu i żydom. U Serbów słynęli zbójcy, zwani
hajdukami, którzy mścili się na Turkach za popełnione bezprawia i mordy.
Polecam uwadze czytelników dwie sztuki teatralne, umieszczone w niniejszem dziełku, t.
j.  Nawróceni zbójcy" i  Wór pieniędzy w lesie", które się mogą przyczynić cło miłego spę-
dzenia czasu podczas długich zimowych wieczorów
/ Chociszewski.
ROZBJNICY.
Wiersz napisany przez ks. biskupa Hołowińsklego.
Trzy góry wyniosłe, Drzewami porosłe, A rzeka u spodu gór: Płaszczyzna za rzeką Ciągnie
się daleko A w głębi czernieje bór. Gdzie góra środkowa Tam w grocie się chowa Mnich Jan,
chcąc samotnie żyć; Lecz braci niemało Do niego przystało, By Stwórcę w pustyni czcić. Lud
widząc wzorowe Ich życie surowe, Obfite jałmużny słał; Przez niedługie lata Zwiątynia
bogata I klasztór na gór;e stał. Skarbami dzwignięty Od królów gmach święty Niema tyle
łaski sił: Jak ten, co postami, Czuwaniem i łzami I modły wzniesiony był. Raz w północnej
chwili Tam zbójcę przybyli.
Pragnąc zrabować ten gmach; Blask w oknie wciąż błyska, I patrzą tam z bliska, A nagle
zdejmuje ich strach. Bo zbójcę ujrzeli, %7łe krzyżem wśród celi Leżał i modlił się Jan; Lecz
trudny był połów, Bo przy nim aniołów W około postawił Pan. W niezmiernym przestrachu
Natychmiast od gmachu W gęstwinę ruszyli w skok; Strach przeszedł, i we dnie Już mówią:
To brednie, Tuman omamił nam wzrok. W noc drugą przychodzą Mur wielki znachodzą, Co
wkoło otaczał gmach; I to ich zdziwiło, Bo we dnie nie było, I znowu ogarnął strach. Jan
właśnie w tej porze Wkoło przy klasztorze Chodząc na modlitwie trwał; A szczere te modły
Mur wielki wywiodły, Co w oku tych zbójców stał. Strach przeszedł, i we dnie Znów mówią:
to brednie, Tumanem zwiodła nas noc. Porzucim ich cele, Bo tvlko w kościele Skarbów
zebrana jest moc.
I w nocnej godzinie Przyszli pod świątynię. Blask widzą i słyszą śpiew; I mówią: znać rano,
Nim modły ustaną Skryjmy się w gęstwinę drzew.
Idą do świątnicy Wszyscy zakonnicy, A zbójców ogarnie gniew Tfu, czy czarów siła Tak nas
omamiła, %7łeśmy słyszeli ten śpiew .
Obstąpmy dokoła, Wpadniem do kościoła, I mnichów wytniemy w pień; Gmach złupim do
szczętu Ze skarbów i sprzętu, Nim jeszcze zabłyśnie dzień.
Gdy kościół otoczą, I do drzwi przyskoczą, Cud straszny wstrzymał ich krok: Gmach wzbił
się od ziemi I zawisł nad niemi, W zdumieniu podnoszą wzrok.
I żaden w kościele Nie czuł, jak Bóg wiele Uczynił w modlitwy czas! A zbójcy w przestrachu
Natychmiast od gmachu Piorunem pobiegli w las.
Lecz kilku wróciło I w zakonie było.
Gładząc pokutą swój błąd; A tych, których Boga Nie tknęła przestroga, Pojmanych
ćwiartował sąd.
Rozbójnik w okolicy Poznania.
Powieść oparta na prawdziwem zdarzeniu.
I.
Dawnemi czasy, kiedy w naszym kraju rozległe były bory, raz po raz rozbójnicy prowa-
dzili w nich brzydkie swoje rzemiosło. Przed 80-ciu mniej więcej laty dokazywał w samym
Poznaniu i w okolicach rozbójnik, a przytem i oszust, czyli po niemiecku tak zwany  Hoch-
stapler", gdyż polski język nie posiada jeszcze odpowiedniego wyrazu na oznaczenie
podobnego człowieka. Był to Jerzy Potocki. Oczywiście, że to było nazwisko przybrane;
podobno nazywał się także Raczyńskim. Przybierał zawsze szlacheckie nazwiska, gdyż
głównie polował na szlachtę i to najchętniej w Poznaniu. Rozbijał także po lasach z szajką
dobranych rabusiów, ale tylko czasami, aby zatrzeć ślad po sobie, szczególnego jednak
zamiłowania do niebezpiecznego i niewygodnego życia po lasach nie posiadał. Potocki znał,
oprócz polskiego języka, francuski, niemiecki i rosyjski, co mu ułatwiało wstęp w różne koła
towarzyskie. Był przytem przystojny, miał salonowe wzięcie, a że siużył wojskowo, nawet
wspominał, jalcoby walczył pod Napoleonem, przeto zawierał znajomości z wojskowymi.
Oprócz wykwintnych form to
warzyskich posiadał dość gruntowne wykształcenie, przynajmniej umiał mówić gładko o
wszyst- kiem. Niezawodnie pochodził z dobrego domu szlacheckiego, ale straciwszy rychło
majątek i pozbawiony zasad moralnych, oraz chęci do pracy, puścił się na lekkie życie. O
tym mniemanym Jerzym Potockim, gdyż o jego rzeczywistej nazwisku nikt się nigdy nie
dowiedział, krążyły dawniej liczne opowiadania,' z tych kilka tu przytaczam.
Potocki lubił się najchętniej przyczepiać do młodych paniczów, którzy obfitowali w
pieniądze
Służył im radą i pomocą, ułatwiał znajomość z pięknemi kobietami, sekundował w
pojedynkach, a nawet sam pojedynkował się chętnie za swych znajomych, co mu łatwo
przychodziło, gdyż tuza czerwiennego trafiał na 20 kroków, przytem był mistrzem w
władaniu pałaszem lub szpadą. Samo przez się rozumie, że bawił także młodzików grą w
karty, bo i w tym kierunku doprowadził do wielkiej biegłości. Dużemi paznokciami umiał
bez zwrócenia uwagi znaczyć asy i króle, a przytem znał inne sztuki. Wygrywał dużo, to też
prowadził dom otwarty i wesoły.
Nieraz stracił w jednym dniu sto talarów i więcej. Używał świata, to prawda, ale wspo-
magał też często biednych. I tak dowiedziawszy się przypadkiem o chorym rzemieślniku,
który był bardzo pracowitym i porządnym człowiekiem, pożyczył mu zaraz 100 talarów.
Powziąwszy wiadomość o biednej wdowie, nie mogącej dla ciężkiego kalectwa wychodzić z
domu, zaniósł jej 10 talarów. Bardzo pilny uczeń nie mógł szkolnego zapłacić. Potocki
przeznaczył zaraz
kilkanaście talarów na zapłacenie szkolnegoj Chłop pewien pogorzał po żniwach. Byłby za-
pewne wyszedł z kijem żebraczym, ale nasz Jerzy pożyczył mu 300 talarów bez procenłu na
dłuższe lata. Podobnych dobrodziejstw wielelL świadczył, a choć był to grosz nieuczciwie
zaro-, biony, jednakże ta hojność świadczyła o dobremil sercu Potockiego, które zostało
skrzywione przez j złe towarzystwa i zaniedbane wychowanie.
Blisko awa lata przebywał Potocki w Pozna-1 niu a nie miał dotąd nic do czynienia z
policy ą; j jednakże w końcu nietylko zwróciła władza nańj uwagę, ale wydała rozkaz, aby go
uwięzić.
Wyższy urzędnik policyjny, z którym znał się dobrze Potocki, odebrał rozkaz
aresztowania: rzezimieszka, który z zimną krwią oświadczył, ; że udaje się natychmiast, do
więzienia. Jakoż poszedł, rozpocząwszy z towarzyszem ożywioną gawędkę. Gdy
przechodzili obok winiarni, gdzie się nieraz spotykali, zwrócił Jerzy od niechcenia uwagę, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •