[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Adrian zmarszczył brwi i czekał, aż wyjawię mu, co mi chodzi
po głowie.
 No, dobra, Rocky  przyznałam się.
 Podoba ci się?
 Tak  odpowiedziałam.
 Pasuje do niego?
 Według mnie bardzo, chociaż nie wiem czemu.
 No, to niech będzie Rocky  zgodził się z uśmiechem.  Tak się
teraz nazywa twój nowy pupil  dodał.
W tym momencie kotek miauknął delikatnie i zaczął się ocierać
o moją rękę.
 Widzisz, spodobało mu się  powiedział Adrian, po czym
wybuchnął śmiechem, a i ja wkrótce zaczęłam się śmiać.
Zaniosłam Rocky ego do małego kartonu wyściełanego
mięciutkim kocem, a on przeciągnął się, obszedł w kółko swoje
miejsce, po czym ułożył się do spania.
Nagle w mojej głowie pojawiło się pytanie.
 Właściciel nie ma nic przeciwko temu, że tutaj jesteśmy? 
zapytałam.
 Nie, nie będzie miał nic przeciwko, Kate, a nawet mogę
powiedzieć, że bardzo się cieszy  odpowiedział.
 Adrian  ciągnęłam  czyj jest ten dom?
 Mój  odrzekł z lekkim zadowoleniem.
 Twój?  zdziwiłam się.  Jak udało ci się tak szybko go
wyremontować i dobudować resztę pomieszczeń?
 Zostało mi trochę pieniędzy z konta, na którym kwota
powiększała się co roku. Rodzice wpłacali na nie pieniądze, ale gdy
dowiedzieli się, że ich plany wcale mi się nie podobają, przestali
wysyłać przelewy. To nic, przez te lata trochę gotówki się uzbierało
i starczyło na mały remont, zresztą jeszcze mam trochę pieniędzy,
żeby się utrzymać, zanim znajdę pracę.
 To dlaczego zrezygnowałeś z pracy jako nauczyciel?
 Bo byłaś moją uczennicą  odpowiedział.
 Tylko dlatego?
 Kate, wiedziałem, że jeżeli zostanę twoim nauczycielem
choćby dzień dłużej, to ty nie będziesz chciała się ze mną umówić,
bo będzie to&  Szukał odpowiednich słów.
 Niestosowne  dokończyłam.
 Dokładnie to miałem na myśli. Zawsze czułem, że jesteś inna,
ale tak naprawdę inna. Coś w tobie jest, że czuliśmy do siebie
nienawiść. Coś w środku mnie mówiło, że nie powinienem się z tobą
umawiać, bo jesteś moim wrogiem.
 To dlaczego robisz to nadal?  zapytałam zirytowana.
 Ponieważ ten drugi głos mówił coś innego i jego wolałem
posłuchać.
Przez chwilę panowała cisza, w końcu Adrian powiedział, że
pójdzie po drzewo, aby rozpalić w kominku. Faktycznie, miał rację.
Nagle zerwał się wiatr i kołysał dość mocno konarami drzew
znajdujących się nieopodal. Zrobiło mi się strasznie zimno, jakby
wiatr był obecny w domu. Na zewnątrz panował mrok i mogłam się
tylko domyślać, że było już bardzo pózno. Spojrzałam na moją gęsią
skórkę i przykryłam się kocem, który leżał na kanapie. Wypiłam łyk
wina i zamurowało mnie. Na parapecie wylądował wielki kruk.
Uderzając z hukiem w okno, obudził Rocky ego, który zaczął syczeć
i pomrukiwać. Ptak uniósł swoje długie skrzydła i uderzał nimi
o szybę. Krakał strasznie złowieszczo. Mój strach zaczął się powoli
wycofywać. Zaczęłam mówić sobie:
 Kate, przecież to tylko ptak, uspokój się.
W tym momencie kruk zniknął, a obok okna zauważyłam cień.
Wiedziałam, że była to ludzka postać. Od razu pomyślałam, że
Adrian wrócił, aby przegonić natarczywego ptaka, ale gdy
spoglądałam na ten cień, Adrian pojawił się w drzwiach. Był
wystraszony, nigdy go takiego nie widziałam i mogłabym przysiąc,
że powiedział:  Znalezli nas.
Rozdział 9
Wizja
Wstałam bardzo wcześnie. Zauważyłam to, bo słońce zaczęło
dopiero wschodzić. Przeciągnęłam się lekko i spojrzałam na fotel.
Zobaczyłam na nim Adriana. Był strasznie blady, jak antyczna
rzezba, i nawet siedział tak nieruchomo, jakby naprawdę stał się
posągiem. Spojrzałam na jego twarz, ale ta nie pokazywała żadnych
emocji. Był skupiony i poważny. Przez chwilę pomyślałam, że
wczorajsza noc była tylko snem i żadne z wydarzeń wcale nie miało
miejsca.
 Już wstałaś  powiedział.
Nadal siedział do mnie tyłem i nie obrócił się w moją stronę.
Nie miałam pojęcia, skąd wiedział, że już nie śpię.
W jego dłoniach spoczywała książka, którą podarowała mu
mama. Zcisnął ją mocniej i odwrócił twarz w moją stronę.
 Nie wiedziałem, że ją mam  ciągnął.
 Nie wiedziałeś, że masz tę książkę?  zapytałam zdziwiona. 
Przecież twoja mama&  Nie dokończyłam.
 Tak, wiem, ale pamiętam też doskonale, że nie brałem jej ze
sobą. Nie miałem nawet pojęcia o jej istnieniu.
 Może mama włożyła ci ją do torby, gdy się pakowałeś 
powiedziałam, usiłując odgadnąć, do czego zmierza.
 Nie  odparł stanowczo.  Nikt nie wiedział, że wyjeżdżam.
Dowiedzieli się dopiero, gdy już mnie nie było.
 Och&  wydobyłam z siebie, nie wiedząc, co powiedzieć. Może
i cała sytuacja była trochę dziwna, ale nie na tyle, by się nią
przejmować, dlatego zastanawiałam się, dlaczego Adrian tak tego
docieka.
 Powinienem cię odwiezć  rzekł dziwnie szorstko.  Mam do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •