[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Dlaczego właśnie tam?
 Tak mi się wydaje, a zresztą tam zebrali się ci przeklęci Mistekowie, co odebrali nam na-
szą ostatnią deskę ratunku.
 Myślę, że jeszcze wszystko nie przepadło.
 Pomów z zakonnikiem, on uważa coś wręcz przeciwnego. Pantera Południa nas oszukał.
 To niemożliwe!
 Pokazał mi list od niego. To najlepszy dowód jego zdrady. Ale skończmy już tę rozmowę,
jestem bardzo zmęczony, a ty zwłaszcza po tych wszystkich przejściach potrzebujesz odpo-
czynku. Spróbujmy zasnąć w tej paskudnej norze.
Zamilkli. Emilia nasłuchiwała jeszcze jakiś czas, ale daremnie, niczego więcej nie usłyszała.
 Posnęli już pewnie  rzekła sama do siebie.  Co za szczególnych odkryć dokonałem! Kim
oni są? Kortejo i jego córka, w to nie mogę wątpić. Uciekli aż tutaj, do klasztoru i Hilario
ukrył ich. Najważniejsze dla mnie, że Juarez wkrótce przybędzie do hacjendy del Erina. Sama
będę musiała udać się do niego, by mu te ważne wiadomości zakomunikować, bo nie mam
tutaj nikogo, komu mogłabym zaufać. Muszę przyspieszyć pracę.
Znowu poczęła odpisywać co ważniejsze fragmenty, aż wreszcie była gotowa. Poskładawszy
wszystko na swoje miejsce, już się chciała oddalić, gdy nagle wzrok jej padł na skrzynie i
paki stojące tuż przy ścianie. Przystanęła i sama siebie zapytała:
 Co robić? To pełne skarbów skrzynie, które według mnie należą do państwa, czyli do Ju-
areza. Hilario nie ma do nich najmniejszego prawa. Mogłabym zabrać dla siebie najkosztow-
niejsze drobiazgi.
Przezwyciężyła jednak chwile słabości i wróciła do swego pokoju. Podniecenie nie pozwo-
liło jej jednak spać, zaczęła przygotowywać się do wyjazdu.
Hilario wstał bardzo wcześnie, niosąc posiłek dla Józefy i jej ojca musiał przejść obok po-
koju Emilii, która usłyszawszy kroki, wyszła mu naprzeciw.
 Tak pani wcześnie wstała, seniorito?  ucieszył się na jej widok.  Czyżby nie spała pani
dobrze?
 Ależ skąd, spałam wyśmienicie, ale ranek taki piękny, że chciałam się przespacerować.
 To znakomity pomysł, ale proszę, byś się pani w czasie spaceru zastanowiła nad odpowie-
dzią, której z niecierpliwością oczekuję.
 Oczywiście, senior  odpowiedział mile.
 Czy będzie pozytywna?
 Cierpliwości  lekko uścisnęła jego rękę.
Gdy tylko odszedł i zniknął za zakrętem Emilia weszła do jego pokoju i zawiesiła na ścianie
wykradzione nocą klucze. Następnie z dużą paczką w ręku wymknęła się niepostrzeżenie z
klasztoru i poszła prosto do handlarza koni.
 Pożycza pan konie?  spytała.
 Tak, seniorita. Chce pani jechać gdzieś na spacer?
 Nie, muszę i to zaraz odbyć daleką podróż. Czy potrafi pani milczeć?
 Biorę pieniądze za milczenie.
 Dostanie je pan z góry. Czy zna pan hacjendę del Erina?
 Tak, oddalona jest o parę dni jazdy, czy chce pani, aby ktoś jej towarzyszył?
 Nie.
49
 Odważna z pani kobieta, przewodników też pani nie chce?
 Wystarczy dwóch ludzi.
 Jak sobie pani życzy. Dostanie pani dwóch vaqueros. To pewni ludzie. Za pół godziny
wszystko będzie gotowe.
 Doskonale, niech zabiorę ze sobą tę paczkę. Ja pójdę, spotkam się z nimi za miastem, nikt
nie może wiedzieć, w jaki sposób i w jakim kierunku opuściłam miasto.
Zapłaciła sowicie za przysługę i odeszła spokojnym krokiem.
W oznaczonym czasie dogonili ją dwaj jezdzcy prowadzący jednego luzaka z damskim sio-
dłem.
50
POZCIG I PUAAPKA
Prawie w tym samym czasie w kierunku północnym mknął mały oddział złożony z dziesię-
ciu jezdzców. Był to Sternau z towarzyszami. W pewnej odległości za nimi jechali Misteko-
wie, których zabrał Bawole Czoło.
W pewnym momencie Sternau wskazał na trawę i powiedział:
 No, na całe szczęście nie zgubiliśmy śladów. Uciekinierzy odpoczywali tutaj,
Zeskoczyli z koni, by obejrzeć ziemię.
 Tak  potwierdził Bawole Czoło  to oni. Taka sama liczba koni i wielkość kopyt.
 Dokąd prowadzi ta droga?
 Do Santa Jaga.
Szybko udali się dalej. Kolo południa ujrzeli w oddali trzech jezdzców, ponownie się więc
zatrzymali.
 To jakaś kobieta z dwoma mężczyznami  powiedział Sternau.
 Ujrzeli nas. Skręcają by nas wyminąć. Musimy im przeszkodzić.
 Ruszajmy!  zawołał Bawole Czoło.
Puścili się galopem i tamci widocznie zrozumieli, że nie ujdą pościgowi, gdyż wrócili po-
nownie na drogę. Gdy zbliżyli się na tyle, że mogli się już poznać. Bawole Czoło osadził ko-
nia na miejscu i zawołał:
 Uff! To przecież ta piękna squaw z Chihuahua.
 O kim mój brat mówi?  spytał Sternau.
 O senioricie, która była u francuskich oficerów.
 Seniorita Emilia? Ach, mój Boże, to rzeczywiście ona! Co ona tu robi?
Popędzili konie i wkrótce zrównali się z Emilią.
 Doktor Sternau!  krzyknęła zdumiona.
 We własnej osobie. Ale skąd pani się tu wzięła? Sądziłem, że seniorita jest w drodze do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •