[ Pobierz całość w formacie PDF ]

swej nowej chlebodawczyni kilka pytań. Odstawiła
filiżankę i poszła do pokoju.
- Mogłabym z panią chwilę porozmawiać?
Eloise siedziała przy telefonie z rozłożonym na
biurku notesem. Uśmiechnęła się do Franceski.
- Rozgościłyście się? - zapytała. -Jeśli masz jakieś
pytania, pani Wells jest zródłem wszelkiej wiedzy.
- Tak, jest bardzo pomocna, ale czy mogłybyśmy
chwilkę porozmawiać? Chciałabym wiedzieć, o której
Peggy idzie spać, czy są jakieś dania, których nie lubi,
z jakimi koleżankami wolno jej się bawić...
- Ojej, ile pytań! Kładzie się chyba około siódmej,
Lunch je w szkole, a o piÄ…tej dostaje podwieczorek.
Właściwie nie znam jej przyjaciół. Mąż zabierał ją ze
sobą, gdy szedł do znajomych. Tu raczej nikt nie
przychodziÅ‚, chociaż oczywiÅ›cie w jej urodziny urzÄ…­
dzaliśmy przyjęcie...
- A czy mogę poprosić o nazwiska i adresy lekarza
i dentysty?
Eloise roześmiała się.
- Och, jeÅ›li coÅ› siÄ™ bÄ™dzie dziaÅ‚o, proszÄ™ porozu­
mieć siÄ™ z Renierem. Jest jej ojcem chrzestnym i bar­
dzo jÄ… lubi. ZresztÄ… ona nigdy nie choruje. A teraz
muszę cię przeprosić, wszystko wie pani Wells.
Było oczywiste, że pani Vincent nie ma więcej czasu
dla Franceski.
Peggy kończyła lekcje o trzeciej i obie siostry po
nią poszły. Dzieci wybiegały dwójkami lub trójkami,
lecz Peggy wyszła na samym końcu, zupełnie sama.
Sprawiała wrażenie, jakby ucieszyła się na ich
widok. Szła między Francesca a Lucy, trzymając je za
ręce i grzecznie odpowiadając na ich wesołe pytania
o szkołę. Dopiero gdy Francesca powiedziała:  Ko-
PROPOZYCJA 43
ciak już na ciebie czeka", rozjaśniła się. Reszta
drogi minęła na wybieraniu właściwego imienia dla
przybysza.
Przed domem stał zaparkowany samochód, do
którego wkÅ‚adaÅ‚ wÅ‚aÅ›nie walizki wysoki pan w Å›red­
nim wieku. PowiedziaÅ‚  Cześć, Peggy", nie przerywa­
jąc swego zajęcia.
OdpowiedziaÅ‚a  DzieÅ„ dobry, panie Seymour" ci­
chym, bezbarwnym głosikiem.
- Lepiej wejdz do domu i pożegnaj się z mamą
- dorzucił mężczyzna przez ramię. - Odjeżdżamy za
pięć minut.
Wszystkie trzy weszły do środka i odnalazły panią
Vincent przy telefonie.
- Zaraz ruszam! - zawołała swym pogodnym,
miłym głosem. - Chodz tu i pożegnaj się ze swoją
staruszkÄ…, Peggy. BÄ…dz grzeczna jak mnie nie bÄ™­
dzie. Będę ci przysyłać pocztówki i telefonować do
ciebie.
Ucałowała córeczkę i zwróciła się do Franceski.
- Będziemy w kontakcie - rzekła. - Na pewno
świetnie sobie poradzisz. Od czasu do czasu daj mi
znać, co słychać.
Jej uśmiech był tak uroczy i wzruszający, że Fran-
cesca uśmiechnęła się także, tłumiąc niemiłe poczucie,
że Eloise myśli tylko o swej karierze teatralnej i marzy,
by znalezć się jak najdalej stąd.
SpodziewaÅ‚a siÄ™, że Peggy rozpÅ‚acze siÄ™ po odjez­
dzie matki, ale na małej twarzyczce nie było widać
żadnego wzruszenia.
- Czy teraz dostanę kotka? - zapytała, zanim
samochód skręcił za róg.
Przylgnęli do siebie z maleńkim stworzonkiem
w jednej chwili. Peggy siedziaÅ‚a uszczęśliwiona w sa­
lonie, trzymając go na kolanach i gładząc delikatnie
szczupłą rączką.
- Nazwę go Tom - oznajmiła.
- To bardzo Å‚adne imiÄ™.
44 PROPOZYCJA
-Tatuś czytał mi historyjkę o Tomku Kociaku...
- głos jej zadrżał, więc Francesca zapytała szybko:
- Opowiesz mi o swoim tatusiu? ChciaÅ‚abym wie­
dzieć o nim wszystko.
WiÄ™c tu tkwi problem, uÅ›wiadomiÅ‚a sobie, sÅ‚ucha­
jąc niezbornej opowieści Peggy o ojcu i o tym, jak im
dobrze było we dwoje. Córka uwielbiała go, a nie było
nikogo, z kim mogÅ‚aby o nim porozmawiać. Popat­
rzyła na rozjaśnioną buzię i powiedziała łagodnie:
- Pamiętasz tyle miłych rzeczy o swoim tatusiu. On
nigdy nie odejdzie od ciebie naprawdÄ™, Peggy, zawsze
będzie w twojej pamięci.
- Lubię cię - oznajmiła dziewczynka.
Po kilku dniach życie się ustabilizowało. Lucy
wychodziÅ‚a co rano do swojej szkoÅ‚y, a Peggy - od­
prowadzana przez FrancescÄ™ - do swojej. Po powrocie
Francesca słała łóżka, prała, prasowała lub robiła
zakupy, podczas gdy pani Wells szalała po domu
z odkurzaczem. Tom zadomowił się z łatwością.
Zwietnie wiedział, że Peggy jest jego panią. Zasiadał
przy jej krzesełku podczas posiłków, a nocą spał
w nogach jej łóżeczka.
Od pani Vincent nie było wiadomości. Francesca
nawet nie wiedziała, gdzie ona się znajduje, bo lista
miast, w których miały odbywać się przedstawienia,
a którą Eloise obiecała przysłać, także nie nadeszła.
Na szczęście pod koniec tygodnia przysłano pocztą
czek na sumÄ™ pokrywajÄ…cÄ… wydatki na dom oraz
pensjÄ™ Franceski.
Dwa dni pózniej, gdy po herbacie Francesca de­
monstrowała Peggy na kuchennej podłodze, jak gra [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •