[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ha! - parsknął.
To parsknięcie załatwiło sprawę. Summer wybuchnęła:
- Co to ma znaczyć?! - ryknęła. - Mogłam ci nałgać, że podobają mi się
twoje dowcipy. Ale nie zrobiłam tego. I anchois. Powiedziałam, że robi mi się
niedobrze na ich widok. A mogłam powiedzieć, że je uwielbiam! - Wybiegła z
kuchni do jadalni.
David popędził za nią.
- Niektórzy ludzie lubią moje dowcipy. Ann Logan potrafi je docenić! -
krzyknął.
- I ty jej wierzysz? - spytała Summer.
- Jasne. Ona jest szczera.
- Jeśli ktoś śmieje się z twoich dowcipów, nie może być szczery - odparła
Summer.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że chodzisz z Greggiem? - zapytał David,
nagle zmieniając temat rozmowy.
- A dlaczego ty nie powiedziałeś mi, że chodzisz z Ann Logan?
- Nie zawieraliśmy żadnej umowy - mruknął. - Jeśli chcesz się spotykać z
innymi chłopcami, nie mam nic przeciwko temu.
- Nie spotykam się z Greggiem - powiedziała Summer. - Oto cała prawda.
Nie uwierzył jej.
- Ha! - krzyknął. - Ann mi mówiła, że chodzisz z Greggiem. Nie
wierzyłem jej aż do wczoraj. Nie spodziewałem się, że możesz być taką
kłamczucha...
- Jeżeli jeszcze raz powiesz  ha!", zacznę wrzeszczeć - przerwała mu
Summer.
- Jakaś różnica zdań? - spytał dziadek.
Summer i David stanęli w pąsach.
- A kiedy cię zapytałem, czy chcesz biegać ze mną, powiedziałaś, że
wolisz biegasz wcześnie rano, żeby sobie wszystko przemyśleć.
- Cóż za pamięć - warknęła. Spojrzała na niego wyzywająco.
David był tuż przy drzwiach wyjściowych, gdy zawołała:
- Dokąd to?! Do Ann Logan?
- Możliwe! - odkrzyknął.
- Dobrana para - mruknęła Summer pod nosem.
Była wściekła na dziadka za to, że niechcący wygadał się o jej
kłamstwach. Uniosła Michaela i posadziła go na krzesełku. Postawiła przed nim
talerz z kanapką.
- Jedz! - nakazała.
Minęły dwie godziny. Telefoniczna rozmowa z Reginą wcale jej pomogła.
Gdy opowiedziała przyjaciółce o swojej kłótni z Davidem, Regina spytała:
- Nie mogłaś się jakoś wyłgać?
Miała dosyć kłamstw. I dosyć powstrzymywania płaczu. Po kolacji
zamknęła się w swoim pokoju i płakała tak długo, aż zabrakło jej łez. Potem
waliła pięścią w poduszkę, żeby dać upust bezsilnej złości. Gniew stopniowo
słabł, ale jego miejsce zajęło poczucie samotności i opuszczenia.
Zakopana w koce, zasnęła z myślą, że jutro nie musi się zrywać o szóstej
rano. Kto by chciał brać udział w jakimś głupim biegu?
Rozdział 12
Ale dziadek był nieustępliwy.
- Co to znaczy, dzisiaj nie biegam?! - ryknął oburzony.
- Już nie chcę biegać - mruknęła Summer z twarzą w poduszce.
Wpatrywała się w drobny różowy wzorek na pościeli, unikając wzroku dziadka.
Nie chciała oglądać jego rozczarowanej miny. Wolała zostać sama i płakać z
rozpaczy.
- Zbyt dużo sił w to włożyłaś, by się teraz wycofać. Nie pozwolę ci na to!
Słyszysz mnie? Zdejmij kołdrę z uszu, dziewczyno, i słuchaj, co do ciebie
mówię. Nie wiem, co się stało, żeś się tak znarowiła, ale możesz mi o tym
opowiedzieć w czasie rozgrzewki. Daję ci dziesięć minut na pozbieranie się i
zejście do piwnicy.
Nic mu nie będę opowiadała! I tak by mnie nie zrozumiał. Nikt by nie
zrozumiał. Nawet Regina. Przecież sama przyznała, że nigdy nie była
zakochana. Szczęściara.
Summer z ociąganiem wstała z łóżka i zaczęła się ubierać. Miłość to tylko
kłopot.
Po kilku minutach zeszła do piwnicy.
- Co się z tobą dzieje? - zapytał dziadek.  Znowu masz kurcze mięśni?
Był bardzo zatroskany i Summer zawstydziła się. Sięgnął po butelkę z
płynem do nacierania.
- Nic mi nie jest - powiedziała szybko. - Po prostu nie mam ochoty dziś
biegać.
- Nie wolno opuścić ani jednego dnia. Ustaliliśmy rozkład treningów.
Pamiętasz?
- Dziadku, chcę się wycofać. Nie rozumiesz?
- Nie będę tego słuchać. Po prostu jesteś dzisiaj nie w sosie. Powiedz mi
dlaczego - zażądał, blokując masywnym ciałem jedyną drogę ucieczki, czyli
schody. Wszystko wskazywało na to, że Summer nie wyjdzie stąd, dopóki mu
nie powie prawdy.
- Wczoraj po południu widziałam Davida z Ann. Spotykają się regularnie.
I to wszystko przez ciebie, dziadku! -wydyszała, robiąc trzydzieści przysiadów.
- Nie przejmowałabym się, gdyby chodziło o kogoś innego. Ale Ann Logan...
- Przeze mnie? - powtórzył dziadek.
- David słyszał, jak opowiadałaś o mnie przez telefon, i zorientował się,
że go okłamałam. Gdybyś nic nie mówił...
- Gdybyś nie kłamała - przerwał jej dziadek. - To jest istota rzeczy.
- Dobrze, już dobrze, skłamałam. Nie znoszę tej Ann Logan. Ona kłamie
bez przerwy i nic się nie dzieje. I stale odbija mi chłopaków - skłamała.
- To zazdrość - powiedział dziadek z niesmakiem. - Jesteś za młoda, moja
panno, żeby poważnie wiązać się z chłopcem. Masz jeszcze na to wiele czasu.
Wiedziała, że jej nie zrozumie.
- Jasne, David nie jest moją własnością. Ale wydawało mi się, że lubi ze
mną przebywać. Widzę, że się pomyliłam. Jestem po prostu nudziarą i
kłamczuchą - dodała, litując się nad sobą.
- Nie opowiadaj bzdur! Jasne, że David lubi twoje towarzystwo. Ale ty go
rozczarowałaś. Jeszcze do ciebie wróci - zapewnił ją dziadek. Sprawiał wrażenie
bardzo zmartwionego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •