[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spodnie. Jej dotyk doprowadzał go do szaleństwa.
- Nie powinienem się do ciebie zbliżać, dopóki nie skończymy
tej rozmowy - szepnął. Ułożył Dulcie na łóżku i przy krył ją swoim
ciałem. - Za każdym razem, gdy robię to z tobą, zapominam o ca-
łym świecie.
Dulcie uśmiechnęła się.
- Przecież to ty tak na mnie działasz. Ty...- Zaczerpnęła
gwałtownie powietrza, gdy wszedł w nią bez ostrzeżenia.
Tye jęknął, czując, jak ta kobieta go przyjmuje. Dulcie przy-
ciągnęła jego biodra, by mocniej go czuć, i wygięła się w łuk. Nie
mógł przeciwstawić się takiej zachęcie. Ich ciała połączyły się w
jedno i czuli oboje, że ta bliskość zjednoczyła ich bardziej nawet
niż dziecko.
Następnego popołudnia, kiedy Dulcie rozpakowywała rzeczy w
swoim pokoju na ranczo, wpadła do niej Angel.
- Witaj w domu! Jak udał się wyjazd?
Dulcie serdecznie objęła bratową i przez chwilę zastanowiła się
nad odpowiedzią.
- Udany... dla mnie.
Angel popatrzyła na szwagierkę zdziwiona.
- Wiesz, Day powiedział mi to samo, a przecież jeszcze
z nim nie rozmawiałaś.
Dulcie skrzywiła się.
- Nie podoba mi się to, że tak łatwo mnie rozgryzć.
124
S
R
- To nieprawda. - Angel uśmiechnęła się. - Day twierdzi,
że prędzej umrzesz, niż przyznasz się, że jesteś zmęczona.
- Nagle spoważniała i zapytała z ciekawością w głosie. -
I jak, wszystko poszło dobrze?
Dulcie wzruszyła ramionami.
- Chyba tak. Podróż z Ryanem przebiegła lepiej, niż się tego
spodziewałam. Spał przez całą drogę.
- A wystawa Tye'a?
- Ryan zachowywał się wspaniale, lecz ja byłam bardzo spięta.
- Dulcie otworzyła kosmetyczkę i zaczęła układać swoje rzeczy
na toaletce. Po chwili popatrzyła uważnie na Angel. - Chcesz po-
znać prawdę?
Angel skinęła głową, więc Dulcie zaczęła opowiadać jej o
swoich odczuciach.
- Czasami patrzę na Tye'a i nie widzę jego, lecz kogoś podob-
nego do Lyle'a i spodziewam się, że będzie zachowywał się jak on.
Lyle flirtowałby otwarcie ze wszystkimi kobietami na wystawie.
Tye nie robił tego, ale ja, ze strachu, atakuję pierwsza.
Angel popatrzyła na nią ze współczuciem, ale na jej wargach
czaił się uśmiech.
- Nie martw się tym tak bardzo. Wydaje mi się, że Tye posiada
umiejętność unikania twoich ciosów.
- To prawda. - Teraz Dulcie uśmiechnęła się. - To jest chwi-
lami przerażające, kiedy ktoś rozumie mnie tak dobrze.
- Zgoda, ale i cudowne - dodała Angel. - Czy tak samo było z
twoim pierwszym mężem?
- Nigdy. - Dulcie przynajmniej tego była pewna. - Kiedy pierw-
szy raz poszłam z Tye'em na kolację, wracając, marzyłam, żeby
125
S
R
ze swoim mężem móc rozmawiać tak. jak z nim. A wtedy byli-
śmy z Tye'em tylko przyjaciółmi.
- No? - Angel popatrzyła na Dulcie uważnie. - Czy to znaczy,
że poślubisz tego biedaka i wyrwiesz go nareszcie z głębokiej
rozpaczy?
Dulcie spoważniała.
- Nie. Nie zrobię tego - rzekła cichutko.
- Dlaczego? - Na twarzy Angel malowało się kompletne zasko-
czenie. - Przecież go kochasz.
- Tak. Kocham go. - Dulcie z trudem wydobywała z siebie te
słowa. - Ale nie chcę być znowu odstawiona na boczny tor. Tye
teraz mnie pragnie, ale to nie potrwa długo. Jego praca wymaga
licznych wyjazdów. Nie mam zamiaru spędzać życia w podróży.
Nie chcę wiązać się z człowiekiem, dla którego każdy wyjazd bę-
dzie ważniejszy niż przebywanie z rodziną.
Angel zmarszczyła brwi. Dulcie spojrzała na nią z obawą. Jej
bratowa była dobra i słodka, ale kiedy wpadała w gniew... lepiej
było jej unikać.
- Pozwól, że zadam ci jedno pytanie. Czy gdyby Lyle
pracował w biurze, od ósmej do trzeciej, to byłabyś ciągle
jego żoną?
Angel wpatrywała się uważnie w Dulcie. Wyglądała jak ja-
strząb czyhający na łup.
Dulcie zawahała się, ale wrodzona uczciwość kazała jej zasta-
nowić się nad pytaniem, które padło.
- To by niczego nie zmieniło. Po prostu Lyle był już takim
człowiekiem, który nie umiał być wierny.
- Więc jednak wierność nie ma nic wspólnego z siedzeniem w
domu?
126
S
R
- Ja tego nie mówiłam.
- Mówiłaś. - Angel pogroziła jej palcem. - Myślę, że tu nie
chodzi o to, czy Tye będzie ci wierny. Dobrze go znasz i nie mu-
sisz go porównywać do nikogo. Ty się po prostu boisz. Boisz się,
że za bardzo się do ciebie zbliży. Może dlatego poślubiłaś czło-
wieka, z którym cię niewiele łączyło.
- Oto psychologia dla maluczkich. - Dulcie pokiwała le-
kceważąco dłonią, ale słowa Angel zapadły jej głęboko w serce. A
może bratowa ma rację? Jeśli tak, to ona, Dulcie, jest strasznie
płytką istotą. - To jest nasza pierwsza kłótnia, odkąd stałyśmy się
rodziną. Zmieńmy lepiej temat.
Angel patrzyła na nią przez chwilę, potem podeszła i objęła
Dulcie.
- Przepraszam cię, Dulcie, jeśli byłam zbyt ostra. Tak
bardzo chciałabym, żebyś była szczęśliwa.
Tye szedł korytarzem, niosąc na ramieniu torbę podróżną. Kie-
dy mijał pokój Dulcie, drzwi otworzyły się i ukazała się w nich
Angel.
- Cześć, Tye. Witaj w domu. Bardzo nam was brakowało.
- Nie kłam. Przynajmniej mogliście od nas odpocząć -
stwierdził.
Angel skrzywiła się.
- Było za cicho. - Odwróciła się i Tye zobaczył Dulcie.
- Ale to się zmieni za parę miesięcy.
Dulcie wpatrywała się w Tye'a, ale po tych słowach spojrzała
na Angel.
- O czym ty mówisz?
Angel wyciągnęła do nich ręce, a jej twarz rozjaśnił radosny
uśmiech. Tye już wiedział, co im powie.
- Spodziewam się dziecka!
127
S
R
- Jesteś w ciąży, Angel! To cudownie. - Dulcie zapiszczała z
radości i rzuciła się bratowej na szyję. - Dlaczego mi od razu o tym
nie powiedziałaś?
Angel chętnie przyjmowała ich serdeczne uściski.
- Były inne tematy do rozmowy. Poza tym chciałam wam oboj-
gu powiedzieć, że Ryan będzie miał ciotecznego brata lub siostrę.
- To wspaniała wiadomość! - zawołał Tye. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •