[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mi. Oparła czoło o szklaną szybę. Wiedziała, że jego potężne, muskularne ciało znajduje
się raptem kilka centymetrów dalej i że obmywa je ten sam gorący strumień.
- Nie dotykaj mnie, proszę - wyszeptała.
Nie miała odwagi spojrzeć mu w twarz.
- Chcesz, żebym cię dotknął, meu amor. - Jego głęboki głos ledwie przebijał się
przez szum wody. Oparł ręce na jej ramionach i wolno potarł kciukami spięte miejsca. -
A ja chcę cię dotykać. Marzyłem o tym przez długie miesiące. Omal nie umarłem z tę-
sknoty za twoim ciałem.
Nie zapomniał o mnie? Tęsknił za mną?, zastanawiała się, gdy powoli opuszczało
ją napięcie. Lecz nagle poczuła jego rękę w pasie i umięśnione uda między nogami.
- Otwórz oczy, querida. - Gdy pokręciła głową, dodał: - Ellie.
R
L
T
- Nie.
Gdy musnął palcami jej kark, zadrżała. Rozpostarła palce na szkle, żeby nie stracić
równowagi.
- Czego ode mnie chcesz? - wyszeptała. - Tak długo nie zwracałeś na mnie uwagi...
- Nie chciałem cię zranić. - Zaczerpnął powietrza. - Bałem się, że poważnie po-
traktujesz nasz romans i zaczniesz domagać się rzeczy, których nie mogę ci dać.
- Takich jak zaangażowanie?
- Tak - przyznał niskim głosem.
Bez zastanowienia Ellie uniosła powieki.
- Wiem, że nigdy nie związałeś się z żadną kobietą...
Urwała na widok wyrazu jego twarzy. Szklana kabina zaparowała i można było
odnieść wrażenie, że zostali oddzieleni od reszty świata. Ale strach nie wygrał walki z
pożądaniem.
Nerwowo oblizała usta.
- A teraz? Co się zmieniło?
- Nosisz moje dziecko. Nie ma mowy, żebym pozwolił ci odejść. - Pochylił się nad
nią i odgarnął mokre włosy z jej twarzy. - Do porodu należysz do mnie...
Przesunął dłonie po jej rozgrzanym ciele. Głaskał ramiona, piersi i brzuch, a potem
nakreślił palcami linie jej bioder. Całował ją tak namiętnie jak podczas karnawału...
- Tylko ja jeden mogę cię tak dotykać - szepnął jej do ucha. - Powtórz.
- Tylko ty. - Westchnęła.
- Ellie...
Poczuła jego dłonie na udach, a potem między nimi. Zaparło jej dech i oparła gło-
wę o szybę. Fale nieposkromionej żądzy przetoczyły się przez jej ciało. Diego był tak
blisko niej, a ona pragnęła poczuć go w sobie. Chciała, żeby kochał się z nią tak długo,
aż zapomni o bólu i żalu, które dokuczały jej od dnia, gdy postanowił wykreślić ją ze
swego życia.
- Proszę - zakwiliła. - Proszę!
- O co prosisz? - przemówił łagodnie. - Powiedz, czego chcesz, Ellie. Chcę to
usłyszeć.
R
L
T
Czego ona chce? Mężczyzny, którego mogłaby kochać i któremu mogłaby zaufać
na tyle, by powierzyć mu zarówno swoje dziecko, jak i serce. Marzyła o tym, co niemoż-
liwe. Azy napłynęły jej do oczu.
- Moje dziecko nie będzie nosiło nazwiska ojca - szepnęła. - Ty nigdy się ze mną
nie ożenisz. Chcesz odebrać mi resztki dumy.
Diego znieruchomiał. Przyjrzał się jej uważnie. W promieniach słońca sączących
się przez zaparowane szyby wyglądał jak grecki bóg, dumny i niezwyciężony.
- Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić, Ellie - powiedział niskim głosem. - Nigdy.
Zakręcił wodę i bez słowa wyprowadził ją z kabiny prysznicowej. Chwycił gruby
ręcznik i wytarł ją, a potem siebie. I chociaż drżała na całym ciele, nie mogła oderwać od
niego wzroku.
Zażenowana zamknęła oczy. Zaczęła sobie wmawiać, że go nie pragnie. Rozkosz,
którą odnajdywała w jego ramionach, działała na nią jak narkotyk. Wystarczyło raz jej
zakosztować, by ciągle wracać po więcej.
Diego był samolubnym kobieciarzem. Brał to, czego pragnął. Każdą kochankę
traktował wedle własnych zachcianek. Teraz, gdy mu odmówiła, na pewno znajdzie inną
kobietę, która mu ulegnie.
Usłyszała jego kroki, a potem trzaśnięcie drzwi. Tym większe było jej zdziwienie,
gdy po jakimś czasie do jej uszu znów dobiegł jego głos.
- Ellie.
Stał przed nią ubrany w czarną koszulę i dżinsy w tym samym kolorze. Trzymał w
rękach śliczną sukienkę i bieliznę w jej rozmiarze.
- SkÄ…d... jak...
- Zamówiłem dla ciebie garderobę, żebyś miała w czym chodzić podczas pobytu w
Rio.
- Podczas pobytu?
Wolno uniósł kąciki ust w uśmiechu.
- Chodz ze mnÄ….
R
L
T
ROZDZIAA SZÓSTY
Podczas śniadania Ellie nieustannie posyłała mu ukradkowe spojrzenia. Siedzieli
na tarasie penthouse'u z widokiem na Ocean Atlantycki i poszarpane zbocze Głowy Cu- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •