[ Pobierz całość w formacie PDF ]

widłom. Kiedy podniosła głowę, aby spojrzeć na jego twarz, krzyknął: - Cholera... - i upadł na
nią. Sarah zaczęła odpychać od siebie ciało, niemal całkowicie ją przykrywające.
W prawym boku mężczyzny zobaczyła wbity po rękojeść nóż. Ten, który zabrała z
kuchni. Chwilę pózniej, miejsce napastnika zajął Michael.
- Wez pistolet taty, mamo! - krzyknął. Sarah wyciągnęła dłoń. Trup wciąż
unieruchamiał jej nogi. Spojrzała na poddasze. Drugi mężczyzna był już na drabinie. Chwyciła
pistolet, odciągnęła iglicę. Zcisnęła mocno pistolet w dłoni, wycelowała i pociągnęła za spust.
Broń podskoczyła jej w ręku. Dzwięk wystrzału dzwonił w uszach. Mężczyzna spadł z drabiny
wypuszczając karabin.
Sarah w końcu wyciągnęła nogi spod przygniatającego ją ciała. Popatrzyła na Michaela.
Nie starając się nawet analizować sytuacji, wiedziała, że lada chwila nadejdzie pozostała trójka
niechcianych gości.
- Michael? - ponownie zobaczyła nóż w ciele jej niedoszłego gwałciciela.
- Tata mówił, że to ja jestem odpowiedzialny za rodzinę, kiedy nie ma go w domu.
Sarah przygarnęła sześciolatka do siebie, mocno go tuląc.
- Mamo! - to była Ann. Wciąż na kolanach, Sarah skierowała lufę pistoletu, w stronę
kobiety, która mierzyła ze swojej broni do dziewczynki.
Sarah nacisnęła spust.
Tamta z zamierającym na ustach krzykiem opadła na plecy, wypuszczając na ziemię
rewolwer. Ręce złożyła na klatce piersiowej.
- Annie! - krzyczała matka. - Michael! Zabierz siostrę. Zaraz będą tu dwaj następni.
Sarah przesunęła się w kierunku otwartych drzwi stodoły. Jeden z mężczyzn był już na
podwórku. Kiedy wystrzeliła z pistoletu, najpierw raz, potem drugi, zawrócił i pobiegł do
domu.
- To ta dziwka z dzieciakami! - wrzasnął.
Sarah strzeliła ponownie, wzniecając koło jego nóg kurz, ale nie trafiając. Postanowiła
czekać przy drzwiach.
- Poddaj się. Nie skrzywdzimy cię. Poddaj się, inaczej spalimy stodołę razem z tobą i
dziećmi - wołał któryś z przybyszów z wnętrza domu.
- Mamo?
- Spokojnie, Michael - odpowiedziała zaskoczona tym, że jej głos brzmiał tak
stanowczo i spokojnie.
Oglądała pistolet w dłoni i przypomniała sobie, co John mówił o bezpieczniku.
Zamknęła go teraz. Nie trzymała broni wystarczająco mocno. Rozejrzała się po podłodze
stodoły, potem podeszła do pierwszego zabitego, dzgniętego nożem przez Michaela. Ciągle
trudno było jej przyswoić sobie tę myśl. Jak jeden wieczór może zmienić życie, zauważyła.
Czuła dumę z syna.
Sięgnęła po karabin trupa. Pas wciąż był przewieszony przez jego ramię, musiała więc
je unieść, żeby uwolnić broń. Przeczytała napis  AR 15 . Identyczny jak ten z kolekcji męża.
Lepszy niż strzelba. Przesunęła coś, co wzięła za bezpiecznik, ale w efekcie wypadł
magazynek. Włożyła go z powrotem i szukała dalej. Znalazłszy, wycelowała lufą karabinu w
podłogę i nacisnęła spust. Drewniane klepki parkietu rozleciały się w drzazgi w ogłuszającym
łoskocie serii. Sarah zdjęła palec ze spustu.
- Automat - mruknęła.
Przypomniała sobie artykuł, w którym czytała kiedyś o ludziach nielegalnie
zamieniających sportowe strzelby na karabiny maszynowe. Przypuszczała, że i ten dostał się w
ręce bandyty w podobny sposób. Karabin jej męża miał stanowczo inne łożysko i oddawał
pojedyncze strzały. Przesunęła zatrzask bezpieczeństwa i pociągnęła za spust. Broń wystrzeliła,
wyrzucając tylko jeden nabój. Przestawiła dzwigienkę o jeden ząbek dalej; okazało się, że
zablokowała spust. W skrajnej pozycji przełącznika, karabin ponownie oddawał serie strzałów.
Sarah odetchnęła głęboko i zaczęła przeszukiwać ubranie martwego mężczyzny. Znalazła
cztery zapasowe magazynki. Chciała opróżnić jeden z nich, żeby sprawdzić liczbę kul, ale
powiedziała sobie: - Najpierw rzeczy najważniejsze.
Wiedziała już, co zrobi z dwoma napastnikami ukrywającymi się w domu. Poza nimi
byli też i inni grasujący w nocy, poszukiwani przez prawo bandyci i złodzieje. Przepędziła już [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •