[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niesamowita, moim zdaniem nawet lepsza od Enmity, i naprawdę uważałem, że mogę zrobić z
Jorgego gwiazdę, za jaką ja sam go uważałem. Uwielbiałem to i najwyrazniej znalazłem swoje
powołanie, chociaż wciąż grałem z chłopakami w mieście i pisałem kawałki, kiedy znalazłem czas.
Ale najbardziej lubiłem śpiewać Ayden do snu. Wciąż nie chciałem się nauczyć tego nowomodnego
kantrowego badziewia, które lubiła, ale na szczęście stare szlagiery ciągle kołatały mi się po
głowie, a ona nigdy na nie nie narzekała.
Zamierzałem jej powiedzieć, żeby mimo wszystko zapisała się na te zajęcia, bo to było dla
niej ważne, a my mieliśmy całą resztę na zawsze do spędzenia razem, ale nie zdążyłem. Na drugim
końcu trawnika Cora wrzasnęła wniebogłosy i zanim się obejrzeliśmy, Rome był cały mokry od
piwa, które wylała mu na głowę  byłoby to niemożliwe, gdyby facet stał, bo ona była maciupka, a
on był olbrzymem. Nash porwał ją na ręce, zanim rzuciła się na wściekłego żołnierza, a Rowdy
stanął między nimi. Shaw zerwała się na równe nogi i przybiegła z werandy, a Rule wściekłym
krokiem ruszył w stronę awantury. Asa mógł tylko obserwować wszystko z daleka, bo przez
niesprawne kończyny był niezbyt mobilny, a Ayden i ja patrzyliśmy na to wszystko w milczeniu.
 Co za dupek!  Głos Cory był ostry i głośny. Nash ciągnął ją w naszą stronę. Celowała
palcem w Rome a, a jej gniew był niemal namacalny. Nash minął nas i poszedł z nią dalej;
usłyszałem, jak Rule wrzeszczy na brata.
 O co poszło, do cholery?
Zdenerwowana Shaw stanęła obok Rule a, kiedy Rome wstał z leżaka. Facet spokojnie miał
dwa metry i wyglądał, jakby mógł machać półciężarówką zamiast sztangą, i nawet by się nie spocił.
Był też porządnie wkurzony i przemoczony, i zirytowany, że brat skacze mu do oczu. Spojrzałem na
swoją żonę (o tak, nazywałem ją tak przy każdej możliwej okazji) i posłałem jej pytające
spojrzenie.
 Co o tym myślisz?
Wzruszyła ramionami i wsunęła mi dłoń pod koszulkę, by położyć ją na moim brzuchu.
Kiedy jej mały palec wsunął się pod pasek spodni, z sykiem wciągnąłem powietrze. Wciąż uderzała
mi do głowy szybciej niż shot Jamesona i nic nie mogło być lepsze od tego uczucia.
 Bo ja wiem? Cora ma niewyparzoną buzię i nie boi się wyrażać opinii na czyjś temat,
nawet jeśli ktoś tego nie chce, a Rome raczej nie wygląda na gościa, który spokojnie pozwoli się
rozjeżdżać walcem. Jest dość drażliwy.
Zsunęła palec odrobinę niżej, więc spojrzałem na nią spod zmrużonych powiek. A ona tylko
uśmiechnęła się psotnie i zamrugała na mnie tymi wielkimi oczami.
Sprawy w ogródku nabrały rumieńców, kiedy Rule uniósł ręce i pchnął brata w potężną
klatę. Shaw krzyknęła coś, czego nie zrozumiałem, a Rowdy szarpnięciem odsunął ją z drogi, kiedy
starszy Archer odwdzięczył się bratu i posłał go na tyłek. Z obu stron padło parę naprawdę
wściekłych i niemiłych słów i, zanim się obejrzeliśmy, Rome minął nas rozjuszony i trzasnął za
sobą furtką, wychodząc z ogródka. Ryk harleya, na którym przyjechał, zatrząsł gęstą atmosferą.
Wszyscy popatrzyli po sobie w milczeniu. Westchnąłem i wsunąłem dłoń w tylną kieszeń dżinsów
Ayden.
 Z tą ekipą nigdy nie jest nudno, co?
Stanęła na palcach  miała na sobie kowbojki, nowe i czerwone, moje ulubione  i
cmoknęła mnie w spód żuchwy.
 Jesteśmy rodziną, a gdzie jest rodzina, tam są problemy. Dogadają się. Shaw ich zmusi.
Chodzmy popatrzeć na fajerwerki.
 Jeszcze się nawet nie ściemniło.
Przekręciła się, przylepiła do mnie i objęła mnie za szyję. Ta dziewczyna była najlepszą
częścią mojego dnia, codziennie, i obiecałem sobie, że nigdy do tego nie przywyknę.
 Nie o tych fajerwerkach mówiłam.
Rozśmieszała mnie. Uszczęśliwiała mnie. Była moją rodziną i moją przyszłością,
potrzebowaliśmy do szczęścia tylko siebie, i choć żeby to zobaczyć, oboje musieliśmy pożegnać
swoje wyobrażenia o tym, czego chcemy i potrzebujemy, teraz było to dla nas oczywiste.
 Już podpaliłaś lont, Ayd. Więc lepiej się przygotuj na wielkie bum.
Oblizała dolną wargę i posłała mi spojrzenie, które mówiło, że nigdy się nie wystraszy
żadnego ognia, który ze mnie wybuchnie. Po prostu stała w samym centrum i patrzyła, jak zgliszcza
walą się wokół niej. Za każdym razem wychodziła z tego nietknięta, a ja za każdym razem miałem
w sobie coraz mniej paliwa. Mieliśmy wyjść, nie żegnając się z nikim, kiedy nagle głowa Cory
wychynęła zza werandy. Wciąż wyglądała na wściekłą, ale z tych jej dwukolorowych oczu
przebłyskiwało jeszcze coś. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •