[ Pobierz całość w formacie PDF ]

aż do kresu swoich możliwości, lecz nie wyczuł żadnego śladu pościgu.
- Czy jest jakiś powód... Nie możemy tu odpoczywać... ani przez chwilę
- sapnęła opierając się o drzewo obok niego.
- Nie zgadzam się z tobą. To jest dobre miejsce na postój. - Osunęła
się z ulgą na ziemię. - Dopóki mogę stwierdzić, że nikt nas nie ściga,
dopóty jesteśmy tu bezpieczni. Kiedy wyjdziemy na równinę, będzie nas
łatwo zauważyć. Musimy teraz postanowić, co robimy dalej.
- Może byś tak zdjął z siebie tego siwobrodego starca - powiedziała
Lea, wskazując ręką na wiotkie ciało zwisające z jego ramienia. - A może
zapomniałeś, że go niesiesz?
Brion spuścił powoli swój bagaż na kupkę liści.
- Nie jest wcale taki ciężki. Jak widzisz, jest bardzo chudy i stary.
- Lepszego nie było?
- Nie. Przypuszczalnie reprezentuje pewien autorytet, ponieważ jest
jedyny, który nosi nie mającą praktycznego zastosowania ozdobę. - Brion
odchylił na bok zmierzwioną, siwą brodę starca, aby pokazać Lei zawieszony
na jego szyi naszyjnik ze zbielałych kości. W przeciwieństwie do reszty,
może znać odpowiedzi na interesujące nas pytania.
- Czy chcesz powiedzieć, że kiedy poszedłeś po jeńca, poświęciłeś
nieco czasu, aby dokonać jakiegoś wyboru?
- Oczywiście. To była wyjątkowa okazja.
- Mam nadzieję, że kiedyś cię zrozumiem... ale nie nastąpi to dzisiaj.
Jestem spragniona, głodna, wyczerpana i czuję się, jakby przeszedł się po
mnie ktoś w kolczastych butach. Zastanawiałeś się może nad naszą
przyszłością?
- Owszem. Miałem na to trochę czasu podczas marszu. Po pierwsze,
musimy pogodzić się z pewnymi nieprzyjemnymi faktami. Straciliśmy całe
nasze wyposażenie, które mieliśmy przy sobie, to znaczy jedzenie, wodę,
mój nóż...
56
- Jeżeli jeszcze straciliśmy sterownik radiowy, który schowałeś w
kraterze, to już teraz możemy pomyśleć o samobójstwie. Nie mam ochoty
znalezć się w rękach tych typów po raz drugi... - Pochyliła się nad
jeńcem, aby przyjrzeć mu się z bliska, po czym zmarszczyła nos z
niesmakiem. - Okropny. A jeśli już mówimy o rękach... to czy ten naszyjnik
na jego szyi nie jest przypadkiem zrobiony z kości ludzkich palców?
Brion przytaknął.
- To właśnie wydało mi się najbardziej interesujące. Właśnie dlatego
go pojmałem. Ten naszyjnik interesuje mnie takie z osobistych względów.
W jego głosie pojawił się cień gniewu, którego wcześniej w nim nie
było. Skłoniło ją to do ponownego przyjrzenia się naszyjnikowi. Wśród
zbielałych palców znajdował się jeden ciemniejszy. Nie, nie ciemniejszy,
ale inny. Przyjrzała mu się bliżej i zobaczyła, że był świeżo obcięty i
pokryty jeszcze ciemnymi plamami krwi. W nagłym olśnieniu spojrzała z
przerażeniem na Briona. Przytaknął jej z ponurym wyrazem twarzy, unosząc
do góry prawą rękę, aby zobaczyła wyraznie, że ma na niej już tylko cztery
palce. Westchnęła głęboko.
- Dlaczego ci to zrobili... są wstrętni! Ukryłeś to przede mną...
- Nie było sensu o tym mówić, skoro nie można już nic na to poradzić.
To nic poważnego. Obwiązali rzemieniem kikut, aby zatamować krwawienie.
Najbardziej z tego wszystkiego interesuje mnie jednak znaczenie tego aktu.
Ten człowiek będzie mógł nam to wyjaśnić. - Okaleczoną ręką wykonał gest
oznaczający, że nie ma o czym mówić. - Tą sprawą zajmiemy się pózniej.
Teraz, zanim przystąpimy do dalszych działań, musimy ściągnąć lądownik.
Mam nadzieję, że twoje obawy związane ze sterownikiem są przedwczesne i że
jest tam, gdzie go schowałem. Prawdę powiedziawszy, nie dowiemy się tego,
dopóki tego osobiście nie sprawdzimy. Musimy więc jak najszybciej dotrzeć
do krateru i ściągnąć lądownik. Wsiądziesz do niego i odlecisz
najszybciej, jak to tylko będzie możliwe...
- Bez ciebie? Aż tak bardzo polubiłeś to nieprzyjemne miejsce?
- Niespecjalnie. Ale wyznaczona robota musi być wykonana. Poza tym nie
chcę, aby ten typ znalazł się na pokładzie statku.
- Dlaczego? Boisz się, że zawładnie nim?
- Wręcz przeciwnie. Opierając się na odczuciach Vjera, jestem głęboko
przekonany, że zabranie któregokolwiek z tych ludzi poza ich naturalne
środowisko może być dla nich tragiczne w skutkach. Będę całkowicie
bezpieczny, czekając tutaj na twój powrót. Czas, jaki zajmie lądownikowi
57
jedno okrążenie orbity wystarczy ci na skompletowanie sprzętu z listy,
którą zaraz sporządzimy. Następnie wylądujesz z całym tym sprzętem.
- Czy nie powinnam na początku zarejestrować tego wszystkiego, co już
odkryliśmy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •