[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szczęśliwa. W kąpieli roześmiała się nawet kilka razy w głos, nie wiedząc jak inaczej dać
upust przepełniającej ją radości i miłości.
Czekała teraz na męża. Stała w oknie sypialni nad bawialnią Perkinsów, patrzyła w
niebo i rozczesywała włosy. Zwiecił księżyc, iskrzyły się setki gwiazd, świerszcze wygrywały
swoje nocne melodie, powietrze przenikał zapach sosen, wszystko spowijała magia.
W wazonie stała różowa róża, którą dostała od Travisa przed ceremonią ślubną.
Wyjęła kwiat i przytuliła do serca.
Wszedł Travis. Zaryglował drzwi. Spojrzał na Emily i dech zaparło mu w piersiach,
taka była piękna ta jego oblubienica, kobieta, którą w końcu udało mu się zdobyć.
Miała na sobie bieluteńką koszulę nocną, która okrywała ją szczelnie od szyi po stopy.
- Dobry wieczór, pani Clayborne.
Wybuchnęła śmiechem, a jemu ciepło zrobiło się na sercu. Oparł się o drzwi i
wyszczerzył zęby.
- Nie denerwuj się.
- Myślisz, że jestem zdenerwowana?
- Wyrzuciłaś właśnie szczotkę do włosów za okno.
- Chciałam ładnie wyglądać.
- Pięknie wyglądasz.
Nie mogła usłyszeć nic milszego. Tak bardzo kocha tego człowieka.
Zdjął koszulę, rzucił na oparcie krzesła, zdjął buty, skarpetki i podszedł do niej.
- Nie denerwujesz się, kochanie?
- Odrobinę - przyznała. - Wiem, co się ma zdarzyć, ale nie wiem, jak to jest.
- Chcesz powiedzieć, że nie przestudiowałaś zagadnienia w sposób dogłębny?
- Nie, ale mam nadzieję, że ty tak.
Wyjął kwiat z dłoni żony i musnął nim jej policzek. Napięcie ustąpiło.
- Kocham cię, Emily. Tylko ciebie.
Wstawił różę do wazonu, wziął Emily w ramiona i zaniósł do łóżka.
- Chcesz, żebym ci wyjaśnił, co zamierzam zrobić?
Dosłyszała w jego głosie kpinę.
- Nie, bardzo dziękuję, doceniam ofertę, ale wolałabym raczej, żebyś mi pokazał.
Ułożył ją delikatnie na środku łóżka, spoglądając w przepełnione miłością oczy.
- Mam zamiar dogłębnie cię przestudiować, pani Clayborne i mam szczerą nadzieję,
że ślicznie mi podziękujesz, kiedy skończę - oznajmił, używając jej ulubionego określenia.
Gdyby nie bała się, że głos ją zawiedzie, powiedziałaby mu, że nie musi już
przejmować się jej zdenerwowaniem, tyle miłości i pożądania widziała w jego oczach. Była
gotowa być jego żoną i poznać go, jak żonie godzi się poznać męża.
On ze swej strony postanowił sobie, że tej nocy ona będzie dyktowała rytm kochania
się.
Długo potem dochodzili do siebie. Leżeli spleceni, a jego przepełniało takie szczęście,
jakby znalazł się w niebie. I ona nie posiadała się ze szczęścia, miała ochotę płakać i śmiać się
na przemian. Komiczna zdała się jej pełna satysfakcji mina Travisa, dopóki nie pomyślała, że
ona ma pewnie taką samą.
Przewrócił się na plecy i pociągnął ją ze sobą. Wyciągnęła się wygodnie, z ręką na
jego piersi.
- Nie jest ci przykro, że kazałaś mi tak długo czekać?
- Tylko dwa tygodnie - skorygowała łagodnie. - Wiedziałeś, że dyliżans odjedzie,
kiedy będziesz mnie całował, prawda?
- Oczywiście. Naprawdę myślałaś, że pozwolę ci odjechać?
- Naprawdę myślę jakie to szczęście, że mi nie pozwoliłeś.
Roześmiał się. Taki był szczęśliwy, że musiał ją jeszcze raz pocałować, po czym opadł
na poduszki z głośnym ziewnięciem.
- Męki piekielne przeżywałem, że nie mogę cię dotknąć. Przesadzał, ma się rozumieć,
przynajmniej ona tak uważała. Za żadne skarby nie oddałaby ostatnich dwóch tygodni, kiedy
to miała okazję przekonać się, że Travis jest najbardziej romantycznym człowiekiem w
świecie. Zalecał się do niej, jak to określał, zawzięcie, nie pozostawiając jej żadnego wyboru -
o czym ją ostrzegł - a ona zwodziła go, chcąc, by się upewnił, że z nią właśnie pragnie
spędzić resztę życia.
A wszystko z lęku, że to z jego strony tylko zauroczenie, które każe mu widzieć w niej
same dobre strony. Wyprowadził ją z błędu, wyliczając skrupulatnie któregoś dnia przy
kolacji wszystkie jej wady. Niemało czasu mu to zajęło, a znalazł takie, o których nie miała
pojęcia. Wysłuchawszy go zaciekle dowodziła, że nie jest uparta.
- I pomyśleć, Travisie, że to wszystko za sprawą jednego pocałunku na do widzenia.
- Dlatego się go domagałem. Kocham cię.
- I ja cię kocham.
- Emily?
- Tak?
- Pocałuj mnie raz jeszcze na do widzenia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •  
     
    alini+and+the+art+of+being.php">Gabriel Morris Kundalini and the Art of Being
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • niewolnicy.xlx.pl
  •