[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Nie martw się. Stałam się ekspertem, jeśli chodzi
te skały. Widzisz - nawet nie zakładam gumowych butów - i podnoszę nogę do góry,
żeby pokazać mu gołą stopę.
Alberto łapie mnie za nogę, bierze mnie na ręce
1
wrzuca do wody.
-
Tym razem pożałujesz! - grożę mu zaraz po wynurzeniu.
Skacze do wody i zaraz do mnie dołącza. Staram się zanurzyć jego głowę, ale chyba łatwiej
byłoby mi zatopić transatlantyk. Moje ręce ześlizgują się z jego świecących od morskiej wody
mięśni. Jest silny i masywny. Nie do pobicia.
Przez niego wypijam z litr słonej wody, śmieję się, staram się zemścić, ale znów kończę pod
powierzchnią. Alberto przestaje się droczyć, zanim zabawa staje się męcząca. Wracamy na
brzeg, gdzie zbieramy zostawione na plaży rzeczy.
97
Pierdomenico Baccalario - Elena Peduzzi
-
To na razie - uśmiecha się do mnie i całuje mnie w czoło.
Wpatruję się w niego rozczulona.
-
Na razie. Dzięki za lody - udaje mi się powiedzieć. -I za odprowadzenie do domu.
-
Dobrze wiesz, że to była dla mnie przyjemność -nieopatrznie wymyka mu się
komplement. - Do jutra.
Następnie odchodzi, nie odwracając się, w głąb plaży, za zarośla. Stamtąd ścieżka biegnąca w
kierunku przeciwległym do mojej prowadzi do jego domu za cyplem.
Biegnę przez plażę w przeciwnym kierunku, mijam schowek dla łódek i wchodzę na ścieżkę:
serce mi wali, a w głowie mam mętlik.
Ostatni raz odwracam się w kierunku morza, w stronę ogromnej skały i łódki Alberto.
Na wspomnienie dnia uśmiecham się - to wszystko.
Pustelnik wyszedł ze swojej muszli, lecz tylko na chwilę. Teraz powraca do bezpiecznego
schronienia.
Pierdomenico Baccalario - Elena Peduzzi
-
To na razie - uśmiecha się do mnie i całuje mnie w czoło.
Wpatruję się w niego rozczulona.
-
Na razie. Dzięki za lody - udaje mi się powiedzieć. -I za odprowadzenie do domu.
-
Dobrze wiesz, że to była dla mnie przyjemność -nieopatrznie wymyka mu się
komplement. - Do jutra.
Następnie odchodzi, nie odwracając się, w głąb plaży, za zarośla. Stamtąd ścieżka biegnąca w
kierunku przeciwległym do mojej prowadzi do jego domu za cyplem.
Biegnę przez plażę w przeciwnym kierunku, mijam schowek dla łódek i wchodzę na ścieżkę:
serce mi wali, a w głowie mam mętlik.
Ostatni raz odwracam się w kierunku morza, w stronę ogromnej skały i łódki Alberto.
Na wspomnienie dnia uśmiecham się - to wszystko.
Pustelnik wyszedł ze swojej muszli, lecz tylko na chwilę. Teraz powraca do bezpiecznego
schronienia.
12 Syrena
Nastał nowy dzień i słońce świeci wysoko na niebie. Na plaży jest już dosyć tłoczno. Nikogo
nie brakuje -Daniel popisuje się skokami ze skały, Carry opala się wyciągnięta na kamienistej
plaży, Enrico (ten ubrany na czarno) i jego brat Giovanni (ten, który rzucał kamieniami w
inne dziecko) rozmawiają z ożywieniem przy zaroślach, a biedna Camilla siedzi opatulona
białym pareo, a na głowie ma ogromny słomkowy kapelusz. Z rezygnacją pilnuje, żeby jej
psotny brat kąpał się spokojnie i z dala od niebezpieczeństw.
Natomiast Penny, korzystając z nieobecności rodziców, rozłożyła się już wygodnie na swojej
ulubionej skale, nieco na uboczu, aby opalać się topless i tym samym uniknąć białych śladów
od kostiumu, których nie znosi.
Całe ciało dokładnie posmarowała kokosowym olejkiem do opalania, oprócz twarzy, którą,
jak mówi, chroni przed zmarszczkami za pomocą kremu ochronnego, z tych za dwieście euro
za miligram. Zakłada słuchawki od iPoda - oczywiście nano 30 Gb - i w końcu się kładzie -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]