[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ust w leciutkim uśmiechu.
- Sądzisz, że nie wiem, jak śmiesznie to brzmi?
- Wcale tak nie uważam. Twoja reakcja wydaje się całkiem normalna,
zważywszy na to, jak uwielbiałeś ojca. Ale mimo wszystko się mylisz.
Nic nie odpowiedział.
- Jego śmierć była przypadkowa. Stanowiła straszne zrządzenie losu,
którego nikt nie mógł przewidzieć.
- Ze mną będzie tak samo.
- Och, na litość... - Ugryzła się w język. - Ja też mogę jutro umrzeć. Dzisiaj
omal nie zginęłam.
Zbladł.
- Nie przypominaj mi tego.
- Moja mama umarła, kiedy była w moim wieku. Zgodnie z twoją teorią
nie powinnam dożyć następnych urodzin.
- Nie bądz...
- Głupia?
Cisza trwała przez całą minutę. W końcu przerwał ją Anthony.
- Nie wiem, czy się z tym uporam.
- Nie musisz. - Przygryzła drżącą wargę i znowu poklepała łóżko obok
siebie. - Chodz, potrzymam cię za rękę.
Tym razem skwapliwie usiadł przy żonie. Ciepło jej dłoni ogrzało go
całego, dotarło do serca. Zrozumiał, że dzięki miłości do Kate stał się lepszym
człowiekiem. Razem mogli osiągnąć wszystko. Zaświtała mu nawet myśl, że
dożycie czterdziestki nie jest mrzonką.
- Nie musisz wyzwalać się ze swojej obsesji - powiedziała. - Pewnie ci się
to nie uda, póki nie skończysz trzydziestu dziewięciu lat. Możesz jednak nie
dopuścić, żeby wpłynęła na twoje życie.
Uścisnęła lekko jego dłoń, a Anthony od razu poczuł się silniejszy niż
przed chwilą.
- Pojąłem to dziś rano i wtedy postanowiłem wyznać, że cię kocham -
wyszeptał.
Jej oczy napełniły się łzami.
- Trzeba każdy dzień przeżywać tak, jakby był ostatnim. Kiedy mój ojciec
zachorował, żałował wielu rzeczy. Tyle chciał jeszcze zrobić. Zawsze mu się
zdawało, że ma jeszcze dużo czasu. Nigdy nie zapomniałam tej lekcji. Jak
myślisz, dlaczego w zaawansowanym wieku uczę się gry na flecie? Wszyscy
mówili, że jestem za stara, że jeśli chce się coś osiągnąć, należy zacząć w
dzieciństwie. Ale ja nie chcę zostać wirtuozem, tylko cieszyć się muzyką.
Robię to dla siebie. Przynajmniej będę wiedziała, że próbowałam.
Uśmiechnął się półgębkiem. Nawet Newton wymykał się z pokoju, gdy
ćwiczyła.
- Nie wolno unikać wyzwań ani uciekać przed miłością wyłącznie ze
strachu, że nie dożyje się spełnienia marzeń - dodała. - W rezultacie żałowałbyś
tak, jak mój ojciec.
- Bałem się w tobie zakochać - wyznał Anthony. - Ze śmiercią w młodym
wieku właściwie się pogodziłem, ale miłość... - Nie wstydził się swojego
wzruszenia ani tego, że ujawnił przed żoną najbardziej skrywane lęki, bo
wiedział, że będzie go kochać bez względu na wszystko. - Widziałem
prawdziwą miłość. Nie jestem takim cynikiem, za jakiego brali mnie ludzie.
Nie wątpiłem, że miłość istnieje. Moi rodzice. - Znowu głos uwiązł mu w
krtani. - Czułem, że jeśli pozwolę sobie na głębokie, prawdziwe uczucie, myśl o
rychłym rozstaniu stanie się dla mnie udręką nie do zniesienia. Jak mógłbym
kogoś pokochać, wiedząc, że jestem skazany?
- Nie jesteś - zaprotestowała żona, ściskając jego rękę.
- Wiem. Zrozumiałem to, kiedy się w tobie zakochałem. - Nachylił się i
musnął ustami jej usta. - Nawet gdybym miał żyć tylko parę lat, będziemy
razem i nie zamierzam marnować ani jednej wspólnej chwili.
- To znaczy? - spytała Kate z uśmiechem.
- W miłości najważniejsze jest znalezienie swojej drugiej połowy, dzięki
której człowiek staje się lepszy. Kiedy myślałem, że zginęłaś....
- Cii. Nie musisz tego na nowo przeżywać.
- Ale chcę. Po raz pierwszy, po tylu latach czekania na własną śmierć,
zrozumiałem, co to znaczy umrzeć. Bo gdybyś ty... nie miałbym już po co żyć.
Nie wiem, jak moja matka przeżyła.
- Miała dzieci. Nie mogła was opuścić.
- Wiem, ale jak musiała cierpieć...
- Ludzkie serce jest silniejsze, niż sądzimy. Anthony przez długą chwilę
patrzył żonie w oczy, a następnie pocałunkiem przekazał całą miłość, oddanie,
uwielbienie i radość, które wypełniały jego duszę.
- Kocham cię - szepnął, muskając wargami jej usta. - Bardzo cię kocham.
Nie mogła wydobyć z siebie głosu, więc tylko skinęła głową.
- A teraz chciałbym...
I raptem ogarnęła go taka wesołość, że z trudem się powstrzymał, żeby nie
porwać żony w ramiona i nie zacząć tańczyć po całym pokoju.
- Anthony? - W głosie Kate brzmiało zdumienie i rozbawienie.
- Wiesz, co jeszcze oznacza dla mnie miłość? - zapytał, przysuwając nos do
jej nosa.
- Nawet nie odważyłabym się zgadywać.
- Ze twoja złamana noga to piekielna niedogodność - stwierdził gderliwie.
- Nie taka jak dla mnie, milordzie.
- %7ładnego intensywnego ruchu przez dwa miesiące, tak?
- Co najmniej.
Uśmiechnął się szeroko i w tym momencie wyglądał w każdym calu na
uwodziciela, za jakiego kiedyś go brała.
- Więc będę musiał być bardzo, bardzo ostrożny.
- Dzisiaj w nocy?
- Co za subtelność!
Kate wybuchnęła śmiechem. Kochała go i wierzyła, że razem dożyją
póznej starości. Taka myśl była w stanie rozweselić każdą dziewczynę, nawet
ze złamaną nogą.
- Zmiejesz się ze mnie? - zapytał, unosząc brew.
- Nigdy bym się nie odważyła.
- To dobrze, bo mam ci ważne rzeczy do powiedzenia.
- Naprawdę?
Z powagą skinął głową.
- Nie mogę ci teraz okazać, jak bardzo cię kocham, ale spróbuję wyrazić to
słowami.
- Nigdy mi się nie znudzi słuchanie.
- To dobrze, bo opowiem ci również, w jaki sposób udowodnię, że cię
kocham.
- Anthony!
- Chyba zaczniemy od ucha. Tak, zdecydowanie od płatka ucha. Pocałuję
go, następnie poskubię, a pózniej...
I kiedy szeptał jej do ucha czułe słówka, odniosła dziwne wrażenie, że
widzi całą swoją przyszłość: każdy kolejny dzień bogatszy i piękniejszy od
poprzedniego i...
Czy można wciąż od nowa zakochiwać się w tym samym mężczyznie?
Westchnęła i wygodniej oparła się o poduszki, słuchając ciepłego,
uwodzicielskiego głosu.
Cóż, będzie musiała się przekonać.
Epilog
Lord Bridgerton świętował swoje trzydzieste dziewiąte urodziny w gronie
najbliższych.
Pisząca te słowa nie została zaproszona, ale szczegóły uroczystości dotarły
do jej zawsze czujnych uszu. Bardzo udany dzień zaczął się od krótkiego
występu: lord Bridgerton grał na trąbce, lady Bridgerton na flecie. Pani
Bagwell (siostra lady Bridgerton) zaproponowała, że będzie akompaniować na
pianinie, ale jej propozycja została odrzucona.
Wicehrabina wdowa stwierdziła, że jeszcze nigdy nie słyszała gorszego
koncertu. Podobno w końcu młody Miles Bridgerton stanął na krześle i zaczął
błagać rodziców, żeby przestali grać.
Nikt nie skarcił chłopca za niegrzeczne zachowanie, a kiedy lord i lady
Bridgertonowie w końcu odłożyli instrumenty, rozległo się głębokie
westchnienie ulgi.
Kronika towarzyska lady Whistledown, 17 września 1823
- Chyba ma swojego szpiega w naszej rodzinie - stwierdził Anthony,
kręcąc głową.
Zona, która szczotkowała włosy przed udaniem się na spoczynek, przyjęła
jego uwagę śmiechem.
- Ale nie wiedziała, że twoje urodziny są dzisiaj, a nie wczoraj.
- To nieistotny drobiazg. Na pewno ma szpiega. Nie widzę innego
wyjaśnienia.
- Wszystko inne się zgadza - przyznała Kate. - Zawsze podziwiałam tę
kobietę.
- Nie wypadliśmy aż tak zle - zaprotestował Anthony.
- Byliśmy okropni. - Odłożyła szczotkę i podeszła do męża. - Jak zawsze.
Ale przynajmniej się staraliśmy.
Anthony objął żonę i oparł brodę o czubek jej głowy. Bliskość Kate zawsze
wpływała na niego niezwykle kojąco. Nie rozumiał, jak można żyć bez
ukochanej kobiety.
- Niedługo północ - powiedziała Kate. - Dzień twoich urodzin zaraz się
skończy.
Trzydzieści dziewięć lat. Nigdy nie przypuszczał, że doczeka tego wieku.
No, niezupełnie. Odkąd pozwolił Kate zawładnąć swoim sercem, jego obawy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]