[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie wiem. Znalazłem go przed chwilą.
Podniósł słuchawkę i zadzwonił do znajomego weterynarza. Ten kazał mu obejrzeć Jacka i
sprawdzić, czy ma na ciele jakieś rany. Roy bardzo uważnie przyjrzał się ptakowi.
 Nie, chyba wszystko w porządku, nigdzie nie ma krwi ani niczego niezwykłego.
 Nie wiem, co ci powiedzieć, Roy. Może coś zjadł, a może zabił go wirus. Przyczyn mogą
być setki. U ptaków to przebiega w piorunującym tempie. Jednego dnia wszystko w
porządku, a następnego są martwe. Naprawdę bardzo mi przykro.
Roy odłożył słuchawkę i popatrzył na Oswalda.
 Nie wiadomo.
Obaj mężczyzni siedzieli w milczeniu, nie mając pojęcia, co powiedzieć. Nagle Oswald się
ocknął.
 Roy, a co z Patsy?  zapytał.  Co powiemy Patsy?
 O Boże, o tym nie pomyślałem.  Roy spojrzał na niego z przerażeniem.  Zadzwoń do
Frances, niech jej nie przyprowadza, dopóki czegoś nie wymyślimy. Wywieszę na drzwiach
tabliczkę: ZAMKNITE.
Oswald ruszył do aparatu, a Roy opuścił żaluzje i zgasił światła. Frances odebrała telefon.
- Halo?
 Proszę pani, tu Oswald. Jestem w sklepie. Gdzie jest Patsy?
 Tutaj, panie Oswaldzie, kończy śniadanie. A dlaczego pan pyta?
 Dzięki Bogu, że jeszcze jest w domu. Niech pani za żadne skarby nie wypuszcza jej dzisiaj
do sklepu.
 Co?  Zerknęła na Patsy. Nic nie rozumiała.  No cóż, to może być bardzo trudne.
 Wiem, ale musi pani to zrobić. Pózniej wszystko wytłumaczę. Niech ją pani zatrzyma w
domu.
Z tonu pana Campbella Frances wywnioskowała, że wydarzyło się coś naprawdę poważnego.
Patsy właśnie zamierzała wyjść.
 Och, skarbie, nie możesz dzisiaj iść do sklepu  wykrztusiła Frances.
Patsy wybałuszyła oczy.
 Dlaczego?
 Stało się coś okropnego.
- Co?
Frances patrzyła na dziewczynkę, która niecierpliwie czekała na odpowiedz.
 Biedny Roy ma odrę  powiedziała, dziękując Bogu, że w ostatnim momencie wpadła na
ten pomysł.
 O nie!  Patsy naprawdę się przeraziła.  Czy Jack też ma odrę?
 Nie, skarbie, ptaki nie chorują na odrę.
Frances nie miała pojęcia, co się stało. Myślała tylko o tym, że Patsy jutro jedzie do szpitala i
jeśli nie spotka się z Jackiem, będzie straszliwie przygnębiona. Jedyne, co przychodziło do
głowy Frances, to to, że może ten walnięty Julian LaPonde w końcu przepłynął rzekę i w
morderczym szale zastrzelił Roya.
Kilka minut pózniej Oswald zjawił się na podwórzu, Frances dostrzegła go z okna. Machnął
ręką, żeby przyszła do pań Kitchen.
 Skarbie, muszę na chwilę skoczyć do Betty, zaraz wracam. Obiecaj mi, że nie ruszysz się z
domu, dobrze?  Frances wręczyła Patsy książeczkę do kolorowania, po czym poszła do
domu obok.
Betty i Oswald siedzieli w salonie i coś do siebie szeptali.
 Co się dzieje, u licha?
 Siadaj, Frances, mamy okropne wieści  oświadczyła Betty.
Frances nakryła usta dłonią.
 Och nie, chodzi o Roya, prawda? Strzelano do niego, prawda? Zginął?
 Nie, nie, nie o Roya chodzi, tylko o Jacka. Roy znalazł go dziś rano.
 O mój Boże, co się stało?
 Nie wiem, ale właśnie z tego powodu nie chcieliśmy, żeby Patsy przychodziła do sklepu
 wyjaśnił Oswald.
Frances usiadła.
 Matko boska, co my jej powiemy? Przecież wiecie, jak kocha tego ptaka.
 Wiemy  odparł Oswald.  Jak ją pani zatrzymała?
 Skłamałam, że Roy ma odrę. Nic innego nie przyszło mi do głowy. Nie myślałam
logicznie. Obiecałam jej również, że jutro pójdzie do sklepu pożegnać się z Jackiem. Nie
wiedziałam, że zdechł.
Właśnie w tej chwili Mildred zaczęła dobijać się do drzwi wejściowych.
 Co się dzieje? Byłam w sklepie, ale jest zamknięte.
Betty wpuściła ją do środka.
 Jack nie żyje.
Mildred krzyknęła cicho i popatrzyła na siostrę.
 To prawda  przytaknęła Frances.  Dziś rano Roy znalazł go na podłodze.
 O nie!  Mildred zwaliła się na sofę, wyjąc:  Nie, nie! Biedny mały Jack... Biedna
ptaszyna. Och, tak strasznie się czuję! Biedaczysko!
Frances popatrzyła na nią tak, jakby Mildred postradała zmysły.
 Co ci odbiło? Dlaczego tak się zachowujesz? Kiedy żył, bez przerwy się na niego
uskarżałaś.
 Wiem  załkała Mildred.  Ale zawsze go lubiłam. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że
mógłby zdechnąć! Biedny mały Jack.
Chwyciła koronkową serwetę z sofy i użyła jej jako chusteczki, co zupełnie nie przypadło
Betty do gustu.
 Mildred, bez wątpienia jesteś najdziwniejszą kobietą, jaką znam  oświadczyła Frances.
 Bez przerwy groziłaś, że go upieczesz.
 Och, wiem przecież!  Mildred zaczęła szlochać jeszcze głośniej i znów runęła na sofę.
 Na litość Boską, wez się w garść  mruknęła Frances i odwróciła się do Betty i Oswalda.
 W chwili kiedy jej potrzebuję, zamierza się załamać!
Tego samego popołudnia, kiedy Patsy drzemała, Butch, Betty, Dottie, Frances i Oswald
zgromadzili się w biurze Roya, by ustalić, co dalej. Frances pośpiesznie nakreśliła sytuację:
- Lekarz powiedział nam, że operacje będą bardzo skomplikowane i niebezpieczne dla życia,
a jak wiecie, ten ptak to jedyne stworzenie, na którym zależy Patsy. Jack był jej najlepszym
przyjacielem. Jak powiedzieć dziecku, które czeka bardzo poważna operacja, że jego
najlepszy przyjaciel nie żyje?
Oswald pokiwał głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •