[ Pobierz całość w formacie PDF ]

starcze pyski i mówię: zrozumcie, zaszło nieporozumienie, trafłem tutaj przez po-
82
myłkę. Ale nie uwierzyły mi, że nie jestem dzikusem& Jean zwolnił kroku.
 Chce pan obejrzeć laboratorium?
 A jest pan pewny, że się nie obudzą?
 Proszę zajrzeć. Jean otworzył drzwi w ścianie. On też zorientował się, jak tutaj
wyglądają klamki.
Kamienna płyta zapadła się pod posadzkę. W pomieszczeniu było mroczno.
 Ostrożnie, niech pan sobie nie rozbije głowy. Mają tutaj kłopoty z energią 
powiedział Jean.  Pytałem o to, ale niczego się nie dowiedziałem. Usłyszałem
jedynie, że wiedzmy nie wymagają zasilania, bo są wiedzmami. Pewnie chodziło im o
pokarm&
 Być może  powiedział Andrew, wchodząc do obszernej sali ciasno zastawionej
urządzeniami o nie znanym przeznaczeniu.  Te wiedzmy same dawały sobie z tym
radę?
 I to z dużą wprawą.
 Nie opierał się pan?
 Przekonałem się na własnej skórze, że wiedzmy mają siłę niedzwiedzi.
Andrew podszedł do stołu operacyjnego, z którego zwisały plastykowe pasy, i
pchnął
go ręką. Stół odjechał.
Pomyślałem sobie, że będą mnie kroić i bardzo się przestraszyłem. Szli za stołem,
który toczył się w kąt pomieszczenia.
 Jedna z wiedzm przekonywała mnie, że nic nie będzie bolało, że nie zrobią mi
żadnej krzywdy.
 Możesz uchwycić obcy akcent w tutejszym języku?  Andrew odruchowo
przeszedł z Jeanem na  ty .
 Mam zdolności językowe, mam wyczucie. To był ich język. Ale mówiły jedynie usta,
reszta twarzy w tym nie uczestniczyła. To nienormalne.
 I co dalej?
 A dalej zaczęły mnie badać. Nie tylko zholografowały mnie, ale również pobrały
próbki krwi, skóry, włosów. Czasami było to dość nieprzyjemne. Wiedzmy
zachowywały się okropnie rzeczowo.
 Rozmawiały ze sobą?
 Nie, ale gdy tylko się uspokoiłem, zacząłem zadawać pytania. Odpowiadały.
Powiedziały, że badają mnie, żeby pozostała po mnie pamiątka. A mnie oddadzą re
kinowi, bo tak każe prawo. Aatwiej bym wszystko zrozumiał, gdyby odprawiały wo
kół mnie rytualne pląsy, odczyniały uroki. A one dokonywały badań fzjologicznych.
Potem zobaczyłem, jak w szklanym cylindrze pojawia się moja kopia  najpierw był
to szkielet, który następnie zaczął obrastać naczyniami krwionośnymi,
wnętrznościami.
Pasjonujący widok. Kiedy pojawiła się skóra, to zacząłem się zastanawiać, skąd ja
znam
83
tego faceta. A to byłem ja we własnej osobie.
 Jak im uciekłeś?
 Te humanitarne badaczki zamknęły mnie w pustej celi, ale udało mi się podpatrzeć,
jak się tutaj otwiera drzwi.
 Mówisz humanitarne?
 Naturalnie. Bardzo wygodnie się urządziły. Nikogo nie zabijają. Są prawdziwymi
uczonymi, eksperymentatorami kompletującymi muzeum historii naturalnej, nie
czyniącymi przy tym nikomu krzywdy. Wypożyczają jedynie tych, którzy zgodnie z
prawami stepu muszą zginąć. Pamiętasz, jak postępowała Inkwizycja? Zbrodniarz był
przekazywany w ręce władzy świeckiej&
 Zastanawiałem się  powiedział Andrew  skąd Oktin Hasz ma tyle żelaza?
Jean zatrzymał się przy następnych drzwiach.
 Wiedzmy są tutaj  powiedział i przesunął ręką po ścianie.  Szukałem wyjścia
i natknąłem się na nie.
W niewielkim pomieszczeniu, z kilkoma ślepymi ekranami nad ciągnącym się wzdłuż
całej ściany pulpitem sterowniczym, stało nieruchomo  niczym rząd ciemnych zjaw
 sześć wiedzm. Sześć jednakowych, czarnych postaci zawiniętych w obszerne
peleryny. Jednakowego wzrostu, jednakowej budowy, stały w równym szeregu
niczym manekiny, i to właśnie umocniło ostatecznie Andrewa w jego podejrzeniach.
Jean został przy wejściu.
Twarze wiedzm były też jednakowe. Oczy otwarte i puste.
Andrew przypatrzył się uważnie pierwszej ze staruch. Uniósł jej ciężką, zimną rękę.
 Ostrożnie  ostrzegł Jean.
 Nic nie mów, Jean  powiedział Andrew.  Znakomicie znasz się na językach, a ja
potrafę rozbierać zegarki.
 Zegarki?
 %7łeby zobaczyć, czy przypadkiem gdzieś w środku nie ma  pluskwy . Bo i takie
dziwne zegarki się zdarzają.
Mówiąc to, Andrew nie próżnował. Odszukał cienki szew na pelerynie wiedzmy 
czarny zamek błyskawiczny. Peleryna rozwarła się. Jean spodziewał się zobaczyć
białe, starcze ciało i gotów już był odwrócić się. Ale zobaczył metalową tarczę. Palce
Andrewa pracowały szybko, lecz ostrożnie. Przypominał sapera, który unieszkodliwia
minę gotową w każdej chwili wybuchnąć.
Szczęknęło. Tarcza odskoczyła, Andrew brutalnie wyszarpnął jakiś wspornik, na
posadzkę z żałosnym brzękiem posypały się mikroskopijne cząstki urządzenia.
 Niech ci ziemia lekką będzie, babciu  powiedział Andrew przechodząc do na
stępnej wiedzmy.
84
Kiedy wyszli z czarnego namiotu, na zewnątrz zrobiło się jaśniej. Księżyc stał
wysoko, jego światło kładło się plamami na wodzie jeziora i pokrytym kamykami
kamiennym placyku między namiotami  dziedzińcu ofarnym. Andrew zebrał kilka
kamyków, gładkich i półprzezroczystych, migocących tajemniczym blaskiem.
Obozowisko na przeciwległym brzegu spało. Tylko w jednym miejscu jarzyło się
purpurą dogasające ognisko. W świetle księżyca namioty wyglądały jak kupki ziemi
wyrzucone przez kreta na powierzchnię łąki. Było tak cicho, że kiedy na odległym
zboczu zarżał koń, to wydało się, że dzwięk zrodził się tuż obok.
 Tu nie ma cykad  powiedział cicho Andrew.
 Jaki piękny widok  powiedział Jean.  Nie przypuszczałem, że będę jeszcze kiedyś
zachwycał się gwiazdami.
 Na szczęście nasza pamięć jest selektywna. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •