[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na moim udzie. Super. Może Kayla nie zauważy. Lindsey znała prawdę,
więc moje obrażenia nie będą dla niej zaskoczeniem. Chwyciłam drugi
ręcznik i poszłam otworzyć, udając, że wycierałam ramię; liczyłam, że
dzięki temu ukryję drugi siniak.
- Dzięki. - Lindsey weszła do łazienki i zamknęła za sobą drzwi.
Kayla zapinała właśnie suwak krótkiej dżinsowej spódniczki, kiedy
rzuciłam ręcznik na łóżko i zaczęłam grzebać w swoim plecaku. Moje
ramię było ukryte przed jej wzrokiem. Wyciągnęłam dżinsy. Co do
bluzki...
- Czy to siniak? - zapytała Kayla. Zerknęłam na udo, udając
zaskoczoną.
- Na to wygląda.
- To przemień się, żeby zniknął. - Wciągnęła przez głowę zielony
koronkowy top. - To jedna z najbardziej niesamowitych rzeczy w byciu
Zmiennokształtnych. To, jak szybko możemy się wyleczyć.
Chwyciła szczotkę i zabrała się do czesania swoich intensywnie
rudych włosów.
- Zajmę się tym, jak wyjdziecie. - Ale nie w taki sposób, jak sądziła.
Przerwała czesanie.
- Zamknę oczy, jeśli wstydzisz się przemienić przede mną.
- Dzięki, ale załatwię to pózniej.
- Rozumiem - szepnęła. Wątpię.
- Co rozumiesz?
- To bardzo intymne przeżycie. Za pierwszym razem, kiedy
przemieniałam się przy kimś innym niż Lucas, byłam tak zdenerwowana,
że nie wiedziałam, czy dam radę. Nie mogę sobie wyobrazić, jak to jest
dorastać ze świadomością, że kiedyś będzie się miało tę niesamowitą
umiejętność. Mnie by chyba skręcało z niecierpliwości.
- Cóż, raczej nie mamy wyboru.
- Racja. - Odłożyła szczotkę i ruszyła do drzwi. Ale nim wyszła,
przystanęła i zapytała: - Na pewno nie chcesz, żebym na ciebie zaczekała?
- Na pewno. Poza tym, ty i Lucas pewnie zdążycie wymienić ze sto
pocałunków, zanim skończę się ubierać.
- Albo jeden długi i namiętny. Takie lubię najbardziej. - Otworzyła
drzwi i jej twarz rozjaśnił uśmiech. - Hej!
- Hej - odpowiedział Lucas, a w jego głosie wyraznie było słychać,
jak bardzo się cieszył na jej widok.
Kayla zamknęła drzwi. Cudownie byłoby, gdyby i na mnie czekał na
korytarzu chłopak. Ale tylko, gdyby tym chłopakiem był Connor.
Ubierałam się szybko, żeby zdążyć, zanim Lindsey wyjdzie z
łazienki. Nie potrzebowałam więcej porad w sprawie moich siniaków, a
poza tym czułam, że jej rozwiązanie sprowadziłoby się do
zaproponowania, żebym wyznała prawdę.
Potrząsnęłam włosami. Postanowiłam, że zostawię je rozpuszczone.
Wyobrażałam sobie, jak Connor przeczesuje je palcami, dopóki całkowicie
nie wyschną.
Musiałam przestać o nim myśleć i zacząć żyć. Może Starsi mieli
rację. Może mężczyzna, moja pokrewna dusza, mieszka w innym stanie
albo nawet w innym państwie.
Okej, nie przemieniłam się jeszcze i było ze mną trochę inaczej niż z
pozostałymi, ale to nie znaczyło, że nie zasługiwałam na pokrewną duszę,
a przynajmniej chłopaka. Nie chodziło mi o żaden związek na całe życie.
Ale pocałunek byłby mile widziany. Język Connora tańczący z moim...
Westchnęłam. Nie wiedziałam, czy mogłabym być szczęśliwa z kimś
innym niż Connor. Ale czy on mógł być szczęśliwy z kimś innym niż
Lindsey?
Drzwi łazienki otworzyły się i wyszła Lindsey. Wyglądała jak
zwykle świetnie. Była smukła jak modelka. Ja nigdy nie byłam równie
szczupła. Dziadek powiedział mi kiedyś, że to dlatego, że byłam
grubokoścista. Tak, każda dziewczyna marzyła, by usłyszeć coś takiego.
- Będziesz w oddziale Connora. - Lindsey rzuciła brudne ubrania w
kąt przy swoim łóżku.
- To żadna tajemnica. Lista wisi na ścianie przy Sali Rady.
- Chciałabym, żeby się wam powiodło, naprawdę. Connor wydawał
się dziś jakiś... odległy.
- Co się dziwisz? Niezle go urządziłaś. Ja bym nigdy nie zrobiła
czegoś takiego.
Zaczerwieniła się.
- Powinnam być silniejsza już wcześniej, kiedy tylko uświadomiłam
sobie, że to Rafe jest tym jedynym. Ale tak bardzo nie chciałam zranić
Connora. Wszyscy uważali, że byliśmy dla siebie stworzeni. Tylko że tak
nie było.
Milczałam. Nie mogłam powiedzieć jej nic, od czego poczułaby się
lepiej. Wyszła, a ja usiadłam na łóżku, zastanawiając się, co zrobić z tym
wieczorem. Dziewczyny, z którymi zwykle spędzałam czas - Kayla i
Lindsey - będą bez reszty pochłonięte swoimi chłopakami. Jedynym
wolnym członkiem naszej drużyny był Connor. Ale choć miałam na niego
wielką ochotę, nie byłam w nastroju, żeby się za nim uganiać. Znowu
poczułam to ukłucie zawodu, że nie znał mnie na tyle, by wiedzieć, że dam
z siebie wszystko, że chcę być najlepszym Strażnikiem Nocy.
Dziś wieczór byłam zdana na siebie.
Po zaopatrzeniu się w kubełek ciepłego popcornu z maszyny na
korytarzu i obfitym polaniu go masłem wśliznęłam się do pokoju
rozrywki, który przypominał małe kino. Zwiatła były już zgaszone, trwała
projekcja. Chciałam sięgnąć po małą latareczkę, którą nosiłam zwykle w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]