[ Pobierz całość w formacie PDF ]
policzkach. Wydawało mu się, że znają się od
wieków. Teraz ona miała u niego zamieszkać,
a on trzymał w ręku szkic umowy
przedślubnej.
Widzę, że już zdążyłaś się napracować.
Tak, pewnie okropnie wyglądam.
Bezwiednie przygładziła włosy.
To w twoim przypadku niemożliwe
zapewnił ją, całując w czubek głowy i podając
paczuszkę z jedzeniem. Kupiłem w drodze
powrotnej od prawnika.
Prawnika?
Tak, przyniosłem projekt intercyzy. Możesz
zerknąć.
Francesca zbladła i stanęła jak wryta
z talerzami w obu rękach. W jej oczach nagle
pojawił się ból, jakby ktoś nieoczekiwanie
wymierzył jej policzek. Postawiła talerze na
stole i podeszła do lodówki.
Wszystko w porządku? Zmarszczył brwi.
Powinna chyba wiedzieć, że każde z nich
dysponuje niemałym majątkiem i musi to
zostać prawnie uregulowane przed
urzędowym zawarciem związku.
Tak, w porządku odparła, nie patrząc na
niego. Schylona, szukała czegoś w lodówce.
Czego się napijesz?
Wszystko mi jedno. Jesteś zła? Dlaczego?
Nie jestem. Lekceważąco potrząsnęła
głową. Po prostu trochę mnie zaskoczyłeś.
Ale w sumie masz rację. Przecież nie
pobieramy się z miłości. To kontrakt.
Sposób, w jaki wymówiła słowo miłość ,
zapalił w głowie Liama ostrzegawczą lampkę.
Wybrał do swoich knowań Francescę, bo był
przekonany, że podejdzie do tego z dystansem,
że będzie to dla niej bułka z masłem. Czyżby
się mylił? Ostatnio spędzili razem dużo czasu.
Jedli, rozmawiali, kochali się. Jak prawdziwa
para. Może z jej strony to jest prawdziwe
uczucie?
Podała mu butelkę gazowanej wody. Obróciła
się na pięcie i zaczęła grzebać w torbie
z jedzeniem.
Co jest w tej intercyzie? zapytała.
Wciąż nie patrząc na niego, otworzyła
pudełko z makaronem. Dlaczego unika jego
wzroku?
Wszystko, co należy do ciebie, dalej będzie
do ciebie należeć. To samo dotyczy mnie
i mojego stanu posiadania odpowiedział.
Nałożyła sobie porcję kurczaka i kiwnęła
głową.
Brzmi to rozsądnie. Coś jeszcze tam jest?
Prawnik nalegał, żeby cię objąć klauzulą
schodową. Nie mogłem mu przecież
powiedzieć, że pobieramy się na niby, więc ją
uwzględnił. Może i lepiej, całość będzie
wyglądać bardziej autentycznie.
Co to za klauzula?
W przypadku małżeństwa oznacza, że
jedna ze stron, w naszym wypadku ty, będzie
miała wypłacaną pokazną kwotę po każdym
roku trwania związku. Te pieniądze idą na
specjalne konto, coś w rodzaju funduszu
alimentacyjnego. Im dłużej będziesz moją
żoną, tym więcej będziesz dostawać.
Nie chcę twoich pieniędzy, Liam. Nie tak
się umawialiśmy.
Wiem, ale ja chcę, żebyś je zaakceptowała.
Robisz dla mnie więcej, niż się pierwotnie
umawialiśmy. Przewróciłem ci życie do góry
nogami.
O jakich pieniądzach mówimy?
W pierwszą rocznicę ślubu pięć milionów
dolarów. I kolejny milion z każdym kolejnym
rokiem. Okrągłe rocznice dziesiąta,
dwudziesta też są premiowane po pięć
milionów.
Pięć milionów po roku małżeństwa? To
śmieszne! Nie chcę mieć z tym nic wspólnego.
Ale ja dzięki tobie odziedziczę cały majątek
ciotki. Lekko licząc, dwa miliardy dolarów. Do
tego jej udziały w ANS. Należy ci się nawet
dziesięć milionów. Chętnie ci je oddam. Czemu
nie chcesz brać, jak dają?
Bo czułabym się jak naciągaczka. Kiedy
ludzie się dowiedzą, że po roku ja się zmywam
z pięcioma milionami w kieszeni& Ja po
prostu& Gniewnie uderzając łyżką o talerz,
nałożyła sobie ryżu. Czuję się jak jakaś& call
girl.
Ohoho! zawołał Liam, unosząc ręce
w geście poddania. No to zacznę od
początku. Gdybyśmy pobierali się z miłości,
zapewne prawnik podsunąłby nam dokładnie
taką samą intercyzę. Co więc za różnica?
Nie wiem. Ja po prostu zle się z tym czuję
mówiła, bezradnie kręcąc głową.
Liam objął ją w pasie i przytulił. Wciąż
unikała jego wzroku, więc uniósł palcem jej
podbródek. Chciał, by dobrze zrozumiała to,
co miał jej do powiedzenia.
Słuchaj, nikt nie ośmieli się uznać cię za
naciągaczkę. Należą ci się te pieniądze.
Będziesz na nie ciężko pracować przez cały
rok tłumaczył. Bycie moją żoną to zajęcie
na cały etat. Dwadzieścia cztery godziny na
dobę, siedem dni w tygodniu.
Zorientował się, że te argumenty to broń
obosieczna. Z jednej strony pomagają
Francesce zaakceptować, że otrzyma
pieniądze, z drugiej zaś ustawiają ją w roli nie
żony, a pracownika, w roli podwładnej. A to
przecież nieprawda. Ona jest dla niego kimś
więcej, ale chyba nie może jej tego
powiedzieć.
Francesca, my się pobieramy. Być może
z innych pobudek niż większość ludzi, ale jakie
to ma znaczenie. Rezultat końcowy jest taki
sam. Nie musiałaś się na to wszystko godzić,
a jednak się zgodziłaś. Nieważne, dla mnie czy
dla ANS. Jesteś dla mnie& kimś ważnym.
I chcę się podzielić z tobą tym, co dzięki tobie
zyskam. Nie tylko dlatego, że na to
zapracujesz, ale przede wszystkim chcę coś ci
dać. Możesz przeznaczyć te pieniądze na cele
dobroczynne, ale chcę, żebyś je przyjęła. Bez
względu na wszystko.
To zadziałało. Twarz Franceski złagodniała.
Kiwnęła głową, po czym skryła twarz,
przyciskając ją do jego piersi. Liam tulił ją do
siebie. Całował jej włosy.
Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak wysoką
cenę płacą oboje za uratowanie firmy. Cel
szczytny, ale osiągnięty kosztem
niesamowitego spustoszenia emocjonalnego.
Czy pięć milionów dolarów to uczciwa suma
za coś takiego?
ROZDZIAA JEDENASTY
Liam stał przy wejściu na taras, na którym
miała się odbyć ceremonia. Jak przykazano,
miał na sobie czarny smoking, białą koszulę,
krawat z białego jedwabiu i kamizelkę.
Moment wcześniej Ariella przypięła mu do
klapy białą gardenię. Wyglądał jak
stuprocentowy pan młody. Nawet jeśli się nim
nie czuł.
Zbliżała się pora zorganizowanego
w rekordowym tempie ślubu i wesela.
Stojące naprzeciwko białego ołtarza krzesła
przyozdobiono kwiatami i różowym tiulem.
Centralne miejsce było nieco wzniesione, żeby
każdy mógł dobrze widzieć całą uroczystość.
Tło stanowiła brama z białych róż i hortensji.
Za nią rozpościerał się widok na miasto i na
zachodzące słońce.
Mniej więcej godzinę temu Ariella pozwoliła
mu zajrzeć do sali balowej, gdzie odbywać się
będzie weselne przyjęcie. Wyglądało to
bardzo okazale. Chyba cała armia ludzi
musiała nad tym pracować. Na ścianach
udrapowano białą tkaninę, stoły były nakryte
białymi obrusami z dyskretnymi różowymi
motywami oraz haftowanymi serwetkami.
W kącie sali pysznił się sześciopiętrowy tort
weselny. Na jego szczycie królowała wielka
litera C, ułożona z różowych kamieni
szlachetnych.
Wszystko było piękne, eleganckie.
Z poczuciem winy Liam pomyślał, że szkoda
czegoś takiego na jego ślub.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]