[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Fifielda stopniała jak śnieg w wiosennym słońcu.
- O tak - przytaknął - nie da się ukryć. Ale musi pani wiedzieć,
że my, Anglicy, mamy całe mnóstwo takich komicznych imion.
47
R S
Shredney rzeczywiście brzmi okropnie, więc proszę mówić do mnie
Nibs. Wszyscy przyjaciele tak mnie nazywają.
- A pan będzie mówił do mnie Mari, prawda? - upierała się jak
dziecko.
- Z największą przyjemnością - zapewnił gorliwie.
- Niestety nie mogę skrytykować pańskiego imienia. - Marina
roztaczała teraz swój czar przed kapitanem. - Jest pan taki sławny...
- Mari, pani jest więcej niż uprzejma. - Jej słowa najwyrazniej
sprawiły mu radość.
Ależ ona umie owijać sobie mężczyzn wokół małego palca,
pomyślała z goryczą Janine.
Nikos usiadł obok niej. Mniej więcej dwunastoletni, dobrze
zbudowany chłopiec był bardzo podobny do Alexa i mimo młodego
wieku miał tę samą pewność siebie, wszakże za uśmiechem na jego
twarzy zdawała się dostrzegać jakieś tajemne zmartwienie. Nagła
utrata rodziców uczyniła ją wrażliwą na cudze nieszczęścia, więc teraz
instynktownie wyczuła, że Nikos boryka się z czymś w duchu, choć
nie chce dać tego poznać po sobie. Może to właśnie sprawiło, że z
miejsca poczuła do niego sympatię.
- To twoja pierwsza podróż statkiem, Nikos?
- O nie. Płynąłem już wiele razy. W ogóle kocham morze i
uwielbiam podróżować statkami.
- A co lubisz najbardziej?
- Aowić ryby. Robię to, gdy tylko nadarzy się okazja, na
szczęście gdy się mieszka nad morzem, takich okazji nie brakuje.
48
R S
Lubię łowić ryby z jachtu. Kapitan Anderson pozwolił mi to robić
nawet tutaj, pod warunkiem, że ograniczę się do jednego miejsca, tuż
obok łodzi ratunkowych. Byłem tam dziś wcześnie rano i udało mi się
złowić młodego żarłacza i kilka mniejszych. Pani też łowi ryby?
- Od dawna tego nie robię, lecz kiedyś sprawiało mi to
prawdziwą przyjemność. Kiedy byłam małą dziewczynką, ojciec
zabierał mnie do New Jersey. Tam łowiliśmy ryby z mola, niekiedy
wypływaliśmy też łodziami, aby robić to na pełnym morzu.
- Niech mi pani opowie jakąś przygodę - poprosił Nikos,
zachwycony, że Janine z nim rozmawia, i to na tak interesujący temat.
- Raz łowiłam ryby z mola. Akurat zarzucałam wędkę, gdy
znienacka podleciała mewa i w locie połknęła przynętę. Możesz sobie
wyobrazić, jaka byłam zdumiona widząc ptaka trzepoczącego się na
haczyku wędki. Biedactwo było strasznie przerażone, miotało się
dziko próbując odzyskać wolność, tak jak to robi złowiona ryba. Tym
razem jednak pręt wędki wyginał się w górę, a nie w dół.
Oczy Nikosa z podniecenia zrobiły się wielkie niczym spodki.
- I co było potem? - spytał dysząc z przejęcia.
- Przybiegł mężczyzna, do którego należało molo, i wyjął mi
wędkę z ręki. Bał się, że ptak może mnie skaleczyć. Chciał przeciąć
żyłkę, ale ubłagałam go, żeby tego nie robił. Myśl, że mewa mogłaby
odlecieć z haczykiem w gardle, była dla mnie nie do zniesienia. Wy-
ciągnęliśmy ostrożnie ptaka na brzeg, tak jak się wyciąga rybę.
- Co z nią zrobiliście?
49
R S
- Poczekaliśmy, aż nieco się uspokoi, po czym właściciel mola
otworzył jej dziób, a mój ojciec, który właśnie nadszedł, powolutku
wyciągnął haczyk.
- Cudownie!
Roześmiali się oboje, a Janine pomyślała o tym, jak była
szczęśliwa, gdy ptak odleciał.
- Jeszcze nie słyszałem, aby ktoś złapał ptaka na wędkę -
pokręcił głową Nikos.
- Bo takie coś zdarza się bardzo rzadko. I tak jest lepiej...
- Pójdzie pani jutro ze mną na ryby?
Niespodziewane zaproszenie zaskoczyło ją, zwlekała więc przez
moment z odpowiedzią
- Proszę - szepnął błagalnie - Alex teraz nie ma czasu, a Mari
tego nie cierpi
Wyraz jego twarzy podszepnął jej, ze to nie przelotny kaprys
skłonił go do wyrażenia takiej prośby Nie była zdolna mu odmówić,
zresztą zdążyła go już polubić.
- Sama pewnie bym tego nie robiła, ale chętnie się do ciebie
przyłączę Pod jednym warunkiem
- Jakim?
- %7łe nie będę musiała wstać bardzo wcześnie, gdyż ta kolacja
przeciągnie się do pózna
- To zrozumiałe - wykrzyknął rozpromieniony chłopiec
[ Pobierz całość w formacie PDF ]