[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kiedy zabić! .
Z niecierpliwością spojrzał na jedną z leżących na biurku komórek. Maks już dawno
powinien zadzwonić. Jakby w odpowiedzi na jego niecierpliwe oczekiwanie telefon zaczął
wibrować. Karol w milczeniu słuchał swojego rozmówcy.
 Za piętnaście minut tam, gdzie zawsze. Przynieś zdjęcia  rzucił lodowato i rozłączył się.
Kiedy pomyślał, że za godzinę Pan Nowak dopadnie go na Skypie, żeby wysłuchać codziennego
raportu, zimna strużka potu spłynęła po jego czole.  Co ja mu powiem  myślał nerwowo i po
chwili uświadomił sobie, że bardziej boi się tego, co usłyszy w odpowiedzi.
Kasia oparła się o ladę baru i korzystając z chwili mniejszego ruchu, zaczęła przyglądać się
podróżnym pijącym przy stolikach kawę, jedzącym wczesny obiad lub tkwiącym nad szklanką
słomkowożółtej herbaty, tak jak ta dziewczyna w rogu.
Uwielbiała ukradkiem obserwować klientów i domyślać się, kim są, co robią i dokąd
zmierzają w swej podróży, w której przystanek w barze przy stacji benzynowej jest tylko nic
nieznaczącym epizodem.
Pod oknem siedziało dwóch mężczyzn. Jeden, w eleganckim garniturze, który nieco
maskował jego przysadzistą sylwetkę, właśnie zamówił trzecią już kawę dla swojego towarzysza
i łagodnie mu perswadował, by ją wypił. Tamten, niedbale ubrany w dżinsy i gruby niebieski
sweter, sprawiał wrażenie nieobecnego i próby swojego kolegi zwyczajnie ignorował.
Kasia pomyślała, że jest w nim coś intrygującego. Otaczała go aura smutku, rezygnacji i
jakiejś bolesnej tajemnicy. Miał ciemne, lekko falujące, modnie przycięte włosy muśnięte
przedwczesną siwizną, smagłe zapadłe policzki i oczy, które choć lekko zamglone i nieobecne,
wywarły na niej ogromne wrażenie.
Otrząsnęła się natychmiast i przeniosła wzrok na siedzącą w pobliżu kobietę. Wytworne futro
nieco zsunięte z ramion, czarny kostium i białe perły dawały efekt wyrafinowanej elegancji, a na
jej ustach snuł się pełen satysfakcji uśmiech.  Wygląda zupełnie jak kot pani Marii po wypiciu
talerzyka słodkiej śmietanki. Tylko brakuje, by za chwilę oblizała się z głośnym pomrukiem 
zachichotała w duchu, wyobrażając sobie tę scenę.
W tym momencie uświadomiła sobie, że dziewczyna w rogu siedzi nad nietkniętą herbatą od
prawie dwóch godzin. Przyjrzała się jej uważnie. Ubrana była w kuse, mocno znoszone paletko, a
spod stolika wystawały niemodne kozaki. Ciemne, krótko obcięte włosy miały w sobie coś
nienaturalnego i po chwili Kasia zorientowała się, że to musi być peruka. U stóp dziewczyny
stała mocno wypchana reklamówka, a na krzesełku obok leżała torebka sprawiająca wrażenie,
jakby należała do kogoś zupełnie innego. Szlachetna, ciemnobrązowa skóra, dyskretnie
spatynowane zapięcia i fason, jaki Kasia widziała tylko w kolorowych tygodnikach.  Coś jest nie
tak  pomyślała, ale w tej samej chwili spostrzegła za szybą wpatrującego się w nią z
uwielbieniem pana Czesia, więc przerwała swoje obserwacje i zachęcająco skinęła ręką. Czesio
wślizgnął się nieśmiało i skulił w najdalszym kącie, przy stoliku za filarem.
Kasia poszła na zaplecze i nalała szczodrą ręką pełen talerz żurku, dokładając spory kawałek
białej kiełbasy i jajko na twardo. Kończyła układać chleb w koszyczku, gdy nagle usłyszała za
sobą nieprzyjemny szept szefowej.
 Znowu dokarmiasz tego menela?! Tyle razy ci mówiłam, że masz go stąd pogonić.
Zmierdzi i odstrasza klientów!
 Ale jest prawie pusto, usiadł z boku&  usiłowała bronić się Kasia.
 Pamiętaj, skończ z tym. Tym razem nie będę robiła awantury i nie wykopię go na dwór.
 Dziękuję.
 I tak potrącę ci z pensji za ten żurek!
Kasia, wybiegając z kuchni, szybko chwyciła talerz i koszyczek. Gdy je stawiała przed
Czesiem, ten spojrzał na nią z głęboką wdzięcznością.
 Ty jedna masz serce, Kasiu.  I zaczął łapczywie siorbać gorącą zupę, zagryzając
potężnymi kęsami chleba.
 Na zdrowie, panie Czesiu  powiedziała serdecznie.  Czesio nie jest menelem 
kontynuowała w duchu rozmowę z szefową.  Przecież pani wie, że prowadził własną firmę, miał
dom i rodzinę. %7łycie dostatecznie go już skrzywdziło. Wszystko stracił. Ludziom trzeba
pomagać! . I usłyszała w myślach odpowiedz szefowej:  Nie licz na innych, jak sama sobie nie
pomożesz! .  Akurat!  odburknęła pod nosem i szybko pobiegła posprzątać stoliki, które
właśnie zwalniali dwaj mężczyzni i elegancka kobieta.
Gdy wróciła za bar, jej spojrzenie znowu powędrowało w stronę dziewczyny w rogu.
Siedziała nieruchomo, podpierając twarz dłońmi, patrząc ciągle w jeden punkt.  Co takiego
intrygującego może być w zwyczajnej solniczce?  zdziwiła się Kasia. Rozejrzała się po sali, w
której oprócz pana Czesia i dziewczyny nie było żywego ducha, i z wahaniem ruszyła przed
siebie.
 Proszę pani!
Agata uniosła głowę i ujrzała przed sobą młodziutką dziewczynę w ogromnych brzydkich
okularach, obszernym szaroburym, robionym ręcznie swetrze i workowatych spodniach. Włosy,
rude i przetłuszczone, miała zaplecione w długi warkocz. Pomyślała:  Jakie brzydactwo! . Ale
kiedy jeszcze raz spojrzała na jej twarz, z zaskoczeniem stwierdziła, że dziewczyna ma
prześliczny uśmiech. Całą ją rozjaśniał, a jego ciepło dotarło nawet do strwożonego serca Agaty.
 Proszę pani, może podać gorącą herbatę, ta już zupełnie wystygła.
 Tak, proszę.
Dziewczyna za chwilę wróciła, postawiła przed Agatą szklankę i niepewnie usiadła
naprzeciwko.
Agata, zaskoczona, spojrzała na nią pytająco. Kasia nabrała odwagi. Oczy nieznajomej
przypominały wzrok Malty, kiedy podnosiła ją, porzuconą na stacyjnym parkingu.  Kto cię
skrzywdził?  chciała zapytać, ale nie śmiała. Zamiast tego zaczęła delikatnie:
 Wiem, że to niestosowne, że wtykam nos w nie swoje sprawy. Może mnie pani odprawić,
ale obserwuję panią od jakiegoś czasu i czuję, że coś się stało, że potrzebuje pani pomocy. 
Zawahała się, nie znajdując słów, które wyraziłyby jej niepokój i współczucie.
Agata żachnęła się, ale po chwili spojrzała uważniej na dziewczynę.
 Widziałam, jak przyniosłaś zupę temu biedakowi i nie wzięłaś od niego pieniędzy.
 Bo on ich nie ma. To pan Czesio, znam go od wielu lat. Był szanowanym w Pszczelinie
przedsiębiorcą. Wie pani, kiedyś na takich mówiło się  prywatna inicjatywa . Potem pan Czesio
rozwinął działalność, stworzył prężną spółkę, zaczął eksportować swoje wędliny na Zachód, a w
Polsce były wręcz rozchwytywane. Miał piękny dom, żonę i dwójkę udanych dzieci&
 I co się stało?
Kasia się zawahała.
 Kiedyś mi opowiedział, ale w zaufaniu&
Agata wyciągnęła rękę i ujęła jej dłoń. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •