[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyjechać, wywiezć rodzinę i wywiezć dokumenty potwierdzające moją niewinność, żeby dostać
status uchodzcy, czyli materiały mojej sprawy karnej.
Na granicy Wróćmy do ucieczki. Jesteś na granicy&
Tak, na granicy, a raczej na brzegu morza. Rano przyszedłem do kasy zapytać o cenę biletu
na statek do jednego z krajów WNP".
Byłem pewny, że będę na liście w komputerze. A mnie mówią, że spis pasażerów przekazują
pogranicznikom na trzy godziny przed wypłynięciem. Zapytałem kasjera: Co mam zrobić,
czekam na kolegę, który przyjdzie na godzinę lub dwie przed wypłynięciem?". Odpowiedział
mi, że można dogadać się z załogą.
Czekałem do ostatniej minuty. Stanąłem w kolejce, przeszedłem przez komorę celną, potem
przez kontrolę paszportową, graniczną dałem pogranicznikowi paszport, a on mówi: Nie ma
was na liście. A gdzie bilet?". Wyjaśniłem, tak jak mi powiedzieli że można na statku kupić.
Pogranicznik: Poczekajcie, zostańcie tutaj. Przejdą wszyscy, to się zastanowimy, co dalej
robić". Stoję, podchodzi do mnie zastępca kapitana, oni, jak widzę, pracują według schematu.
Chcesz pojechać?". Ja: Tak". Dlaczego nie kupiłeś biletu?". Spózniłem się. Powiedzieli
mi, że nie ma mnie na liście. Poradzili pójść do was". On wtedy znacząco powiedział: Trzeba
na listę wpisać". Krótko mówiąc, górką połowę ceny biletu, a pózniej powiedział: Wez
dziesięciodolarówkę i włóż do paszportu". Mówię: Jasne", i poszedłem do pogranicznika, ten
wziął mój paszport, popatrzył, oddał. Banknotu już nie było.
Najbardziej denerwujący moment był wtedy, kiedy szedłem po nabrzeżu. Pierwszy raz w
życiu widziałem takie długie nabrzeże. Szedłem i szedłem, a keja się nie kończyła. Nagle
patrzę, a za mną idzie oficer. Wchodzę na pokład i czekam na okrzyk. Przeszedł obok. Od razu
go polubiłem.
Ostatnią osobą, jaką widziałeś w Ojczyznie, był człowiek w mundurze?
Tak.
Jak byłeś ubrany, gdy przechodziłeś granicę?
W garniturze, w którym brałem ślub.
Zaplanowałeś to?
Tak. Dlatego że drugi ślub był bardzo udany. Byliśmy z żoną szczęśliwi, ten garnitur
przyniósł mi szczęście.
MWISZ TO POWA%7łNIE?
Tak. Na sto procent. 220 W TYCH BUTACH?
Nie, buty miałem inne, ale marynarka i spodnie właśnie te.
Jakiego koloru był garnitur?
Marynarka jasna, a spodnie ciemne. Więcej go nigdy nie włożyłem.
Założysz go, jak będziesz wracał do Ojczyzny?
Jeśli nie będzie za mały.
Wszedłem na pokład i po kilku minutach odbiliśmy od brzegu. Stałem na rufie i patrzyłem, jak
się oddalamy. Raczej, jak ja się oddalam. Czułem jednocześnie i smutek, i radość. Dlaczego
radość rozumiałem. Dlaczego smutek w tym momencie jeszcze nie. Smutek po prostu
zeskoczył za mną z brzegu na statek.
Oczywiście, zdecydowanie się na ten krok było bardzo złożone i trudne. Prawie jak
samobójstwo, wkroczenie w życie pozagrobowe: jak tam będzie jedna wielka niewiadoma,
drogi powrotu nie ma. Zrobiłem to dla mojego dziecka.
Chcę wychować syna sam, a nie zza więziennej kraty korespondencyjnie!
Chyba rozumiesz, że i tak rozłączyli cię z dzieckiem? Ty na zawsze zostaniesz tam", a on
już na zawsze będzie tutaj"&
Tak, on stanie się Anglikiem. Rozumiem to&
Jak tylko przeszedłem granicę, koledzy wyrobili mi dokumenty, z którymi pózniej wjechałem
do Turcji.
TO ZNACZY, %7łE WYJE%7łD%7łAJC Z ROSJI, NIE NARUSZYAEZ %7łADNYCH
PRZEPISW?
Nie, żadnych. Wyjechałem z Rosji na swoim dowodzie, nie naruszając prawa. Celnik postawił
pieczątkę. Wszystko zgodnie z przepisami.
Tylko w kraju ościennym naruszyłeś prawo, miałeś zrobiony fałszywy paszport?
Tak, to była konieczność. Nie mogłem na rosyjskim paszporcie jechać dalej.
Zadzwoniłem do Mariny. Jej telefon komórkowy działał tylko w jedną stronę rozmów
przychodzących. Uprzedziłem ją, żeby nie rozmawiała w mieszkaniu tam był zamontowany
podsłuch.
A TELEFON KOMRKOWY MOGLI PODSAUCHIWA? %7łeby podsłuchiwać telefon
komórkowy Mariny, trzeba było wiedzieć, gdzie nadaje, albo znać hasło. Tam był albo
podłączony komputer, który reagował na hasło, albo telefon był namierzony.
Nie wymawiałem hasła, które mogłoby włączyć komputer. To była zwykła rozmowa.
Powiedziałem: Marina, jestem na miejscu. Wyjeżdżaj". Zadzwoniłem znowu za dwa dni.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]