[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaangażowaniem.
 Powiedziała, że fantastyczna?
 Aha.
Całe szczęście, że mam kaca i słowa Anki docierają do mnie z oddali, w
zwolnionym tempie. Kiedy milknie, nadal je analizuję, przekonana, że coś zle
zrozumiałam albo śnię. Anka też się nie odzywa, siedzi zadumana i wzdycha, rysując na
kartce esy-floresy, co kompletnie do niej nie pasuje.
 O czym myślisz?  pytam w końcu.
 O tym samym co ty: że fajnie byłoby mieć żonę.
 Szkoda, że się nie zorientowałam, bo może stworzyłybyśmy szczęśliwy związek
i moje dzieci miałyby dwie troskliwe matki. I mogłybyśmy pojechać za granicę, żeby
wziąć ślub. Jest wolna?
 Nie wiem. Szybko opowiadaj o innych kobietach, a potem o swoich
mężczyznach. Mnie też już męczy, że to tyle trwa. Wciąż mam wrażenie, że albo o czymś
ważnym zapominasz, albo trzeba iść innym tropem, ale, niestety, musimy najpierw
wyeliminować te prawdopodobne, lecz fałszywe.
 Było tych kobiet trochę, ale romanse Marcela trwały dość krótko i o większości
nie miałam pojęcia. Dowiadywałam się o nich po latach. Byłam tak zapracowana, że nie
miałam czasu zajmować się bzdurami. Zapamiętałam głównie Monikę, jak widać nie bez
powodu. Resztę znałam tylko z imion. Naprawdę.
 A po waszym rozstaniu?
 Chyba nie sądzisz, że wiem coś o romansach Marcela z tego okresu. To już nie
moja sprawa, tylko jego konkubin.
 Ale mnie chodzi właśnie o konkubiny. Coś chyba o nich wiesz, zwłaszcza że
Laura bywała u ojca.
 Tak, ale nie mówiła o tych wizytach. Tej pierwszej, Ewy, Laura nie lubiła,
zresztą z wzajemnością. Trudno się dziwić, miała żal do ojca, że tak szybko po odejściu
zamieszkał z inną kobietą, w dodatku niewiele starszą od niej. A poza tym uważała, że
ona poluje na jego pieniądze. Laura rzadko tam chodziła, a kiedy już całkiem wpadła w
narkotyki, to głównie po to, żeby wyciągnąć od ojca pieniądze albo coś mu wynieść z
domu. Ze dwa razy zadzwonił, że coś mu zginęło i że podejrzewa Laurę. Miał do mnie
pretensję i powiedział, żebym koniecznie coś z tym zrobiła, bo on nie zgadza się na to,
żeby jego córka kradła. Ich związek trwał półtora roku. Nie znam szczegółów, ale ktoś mi
mówił, że z dnia na dzień kazał się Ewie wyprowadzić.
 Czy ona uważała, że to przez Laurę albo przez ciebie?
 Nie wiem, może. Laura się nie zmartwiła, to pewne. Niestety, w tym czasie
miałyśmy słaby kontakt, coraz częściej znikała z domu. Nie rozmawiałyśmy.
Przychodziła tylko po to, żeby się wyspać.  Nagle przeżywam chwilę olśnienia.
Słuchaj, już wiem, skąd znam nazwisko Kozicka! Ta Ewa miała siostrę, Beatę Kozicką,
chyba przyrodnią, bo nosiły inne nazwiska. Laura kiedyś wymieniła to nazwisko. Ale
czemu tobie o tym nie powiedziała?
 A pytałyśmy ją o Beatę Kozicką? Chyba jednak nie ma takiej zasady, że należy
mówić o czymś na wyrost. Nie wiedziała, że to ważne. Obecna.
 Co obecna?
 Konkubina, jak to nazywasz.
 %7łona  poprawiam Ankę.  Sylwia. Nic o niej nie wiem. Widziałyśmy się dwa
razy na ślubach dzieci wspólnych znajomych. Marcel przedstawił nas sobie, ale nie
rozmawiałyśmy. Byłam zaproszona na oba wesela, ale nie poszłam. Nie miałam z kim,
taka sytuacja była dla mnie bardzo krępująca. Czułabym się jak porzucona żona i
podejrzewałabym wszystkich, że szepczą za moimi plecami: jaka biedna, jaka stara, jaka
gruba&
 Nie miałaś z kim? Przecież spotykałaś się z Marcinem.
 Tak, ale on nie chciał uczestniczyć w takich imprezach, a poza tym w weekendy
był u siebie, w Lublinie. Byliśmy kochankami z doskoku. Mnie to coraz bardziej
odpowiadało, bo skoro nie miałam z niego pożytku w razie imprez czy wyjazdów, to nie
chciałam też rezygnować z wolności. W przeciwieństwie do Marcela był typem
samotnika, nie przepadał za życiem towarzyskim. Czasem Artur chodził ze mną na
przyjęcia, ale akurat pojechał po wino do Francji.
 Artur?
 Mój przyjaciel gej, to u niego spędziłam dzisiejszą noc. W piwnicy. Na beczce,
z której nie umiałam zejść&
 Dość!  krzyczy Anka.  Naprawdę już dość  dodaje szeptem.  I wez się w
karby, bo czekają nas trudne dni. Mam zamiar spotkać się z Marcinem. Uprzedz go o
tym. Lecę. I zrób coś z molami zbożowymi.
 I z ubraniowymi&  dodaję.
 Ubraniowe też masz?  pyta z obrzydzeniem.
 Owszem. Walczę z nimi, ale bez efektu. Musiałam je odziedziczyć po
poprzednim właścicielu. Już przywykłam, tylko trochę mi wstyd, jak ktoś mnie
odwiedza, a te towarzyskie cholery wylatują, żeby się przewietrzyć, jak teraz.
 Kup przynętę, są jakieś plastry. I pamiętaj, masz się zastanowić, co w
przeszłości mogło się wydarzyć o tej porze roku. On zapowiada, że niebawem coś się
stanie. Niech Jolka ci pomoże, to mogłoby nas do niego doprowadzić.
 Pomyślę  zapewniam ją, ale ani trochę nie wierzę, że przypomnę sobie jakieś
ważne daty.
Rozdział czwarty
Kiedyś przygotowania do świąt zaczynały się na początku grudnia, aż do tej pory
człowiek miał spokój i umierał z nudów. Nie to, co teraz: witryny sklepowe i reklamy już
od pazdziernika straszą, że najwyższy czas pomyśleć o prezentach gwiazdkowych.
Ludzie dzielą się na tych, co kochają święta, i tych, co ich nie cierpią, i jest też spora
grupa takich, którym są mniej czy bardziej obojętne, i albo wyjeżdżają, albo urządzają je,
żeby tradycji stało się zadość. W dzieciństwie należałam do tej pierwszej grupy, potem do
trzeciej, po ślubie przeszłam do drugiej, a po rozwodzie wróciłam do trzeciej. Teraz mam
szansę znów zasilić pierwszą. Podobno na liście wydarzeń, które wywołują największy
stres, święta zajmują jedną z czołowych pozycji. Chyba dlatego, że przy jednym stole
często zasiadają ludzie, którzy za sobą, delikatnie mówiąc, nie przepadają. Wiem coś na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •