[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wszedł do wody i spojrzał na zegarek, sprawdzając, ile zostało mu jeszcze czasu.
Naciągnął noktowizor na oczy, podpłynął pod dom, aż znalazł się tuż pod szklaną podłogą
salonu. Nad głową słyszał wykrzykiwane komendy. Napastnicy mówili po arabsku, nie po angielsku.
Kimkolwiek byli, nie zjawili się po niego, tylko po Trolla. Niestety, mieli pecha.
Harvath ustawił się tak, żeby mieć czystą linię strzału przez kilka rozbitych płyt, uniósł berettę
i czekał. Kiedy jeden z mężczyzn wszedł mu w pole widzenia, ledwo powstrzymał się przed
naciśnięciem spustu. Dopiero gdy pojawił się drugi, oddał dwa szybkie strzały, powalając obu
przeciwników.
Nie czekał, żeby zobaczyć, jaka będzie reakcja, zanurkował i płynął pod wodą dwa razy dłużej
niż z Trollem, zaczerpnąwszy powietrza, dopiero gdy płuca paliły go z braku tlenu.
Kiedy powoli wynurzył głowę, zorientował się, że jest wystarczająco daleko. Oddychając
głęboko obserwował, jak płonący dom rozświetla seria krótkich błysków. Towarzysze zabitych
strzelali w szklaną podłogę, usiłując trafić przeciwnika, który dawno uciekł.
Harvath popłynął na plażę po drugiej stronie domu. Wygramolił się na brzeg, wyżął ubranie i
ruszył w kierunku głównego budynku. Buty blackhawk warrior, które miał na nogach, zostały
zaprojektowane przez emerytowanego komandosa SEAL i wyschły już po pierwszych krokach. Całe
szczęście, bo musiał poruszać się szybko, a ostatnią rzeczą, jakiej potrzebował, było przemoczone
obuwie, które ciążyłoby mu niczym bloki betonu.
Przemierzył plażę i dotarł do wąskiego pasa roślinności przy ścieżce do domu. Położywszy się
na brzuchu, zaczął się czołgać na łokciach. Na skraju zarośli zobaczył psy. Oba schroniły się pod
ścianą niedużego budynku gospodarczego. Sądząc po oznakach włamania, w środku musiał
znajdować się generator prądu zasilający dom. Gdy Harvath podkradł się bliżej, psy zaczęły warczeć.
Wiedział, że nie byłyby w stanie go zaatakować, lecz na sam dzwięk zjeżyły mu się włosy. Oszacował
na oko odległość od płonącego domu i uznał, że zwierzęta będą bezpieczne. W pobliżu stał duży
zbiornik na wodę zaopatrzony w gumowy wąż. Harvath podbiegł do cysterny i odwinął szlauch.
Odkręcił lekko kurek, a potem położył końcówkę węża blisko psów, żeby miały dodatkowy dostęp do
słodkiej wody.
Przez chwilę zastanawiał się, czy włączyć generator. Rozproszyłby tym uwagę przeciwnika,
lecz uzyskana przewaga psychologiczna byłaby krótkotrwała, a jednocześnie zdradziłby swoją
pozycję. Poza tym zostało mało czasu.
Odwrócił się i przemknął obok domu, ustawiając się w połowie drogi na lądowisko
helikopterów. Spojrzał na zegarek, odliczając ostatnie sekundy. Po chwili z drugiego końca wyspy
dobiegł warkot silnika, gdy Troll uruchomił i odcumował motorówkę.
Harvath natychmiast zobaczył dwóch mężczyzn wybiegających z płonącego domu. Popędzili
ścieżką w stronę lądowiska. Gdy znalezli się na zakręcie dwa metry od jego kryjówki, pociągnął
dwukrotnie za spust beretty. Obaj mężczyzni runęli na ziemię, powaleni czystymi strzałami w głowę.
Harvath wyskoczył z ukrycia i zaciągnął zwłoki w krzaki. Zabici mieli ukraińskie pistolety
maszynowe Goblin kaliber 9 milimetrów z tłumikami.
Harvath zabrał jednemu z nich goblina oraz dwa zapasowe magazynki i ruszył szybko w
kierunku domu. Nie miał pojęcia, czy pozostali usłyszeli strzały w huczących płomieniach pożaru,
lecz kiedy helikopter nie wystartuje, nabiorą podejrzeń.
Zajął pozycję naprzeciwko frontowych drzwi i czekał. Wciąż czekał. Mijały minuty. Prawie
cały dom pochłaniał już ogień. Czyżby oddział szturmowy składał się tylko z czterech ludzi, a on
wszystkich już zabił?
Nie wydawało się to prawdopodobne, ale równie trudno uwierzyć, że ktoś pozostał w
płonącym budynku. %7łar musiał być nie do zniesienia. Tak czy inaczej, zostało niewiele pokojów do
przeszukania.
Harvath nie ruszał się z miejsca, trzymając goblina gotowego do strzału. Mijały kolejne
minuty.
Miał właśnie podkraść się pod dom, żeby zajrzeć do środka, gdy usłyszał coś za plecami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]