[ Pobierz całość w formacie PDF ]
to urządzenie kretyńskie, tamten ktoś charkał do mnie, a ja charkałem do niego.
śadnych efektów nie udało nam się wycharkać i w końcu gliny załatwiły rzecz
przez radio. Krótkofalówką. Ja mówiłem do nich, oni do przyrządu, tam ktoś
odbierał i powtarzał, i tak to szło etapami. Jakoś widocznie przyswoili
informacje, bo nawet zaczęli pytać na temat, ale ja wtedy odmówiłem zeznań.
Oszalałeś? przeraziła się Okrętka. Dlaczego?!
Najpierw miało być o rakach, nie? Poczekałem sobie na luzie, a\
przyjechali, ci trzej właśnie, pogadaliśmy na stronie po męsku i wyszło na jaw
najgorsze. Jak tylko wspomniałem raki, a\ im się oczy zaświeciły. Oni te\ chcą,
oni te\ i oni te\, jak Boga kocham, jak dzieci. Musiałem się twardo postawić,
wytrułem co nale\y, wystosowałem ultimatum, \e jedno z dwojga, albo nam się
chwilowo odpalantują od gadziny, albo wsiadam na rower i pruję w kartoflisko, no
i wtedy się załamali. Dotarło do nich. \e mogą sobie łowić pojutrze i tylko im
obiecałem parę haczyków. Będziesz mogła zostawić& ?
Nawet wszystkie zgodziła się wspaniałomyślnie Tereska. Takich pagajów
ojciec ma ze dwie kopy.
Dobra, to ju\ gra. Odskoczyli od raków i zajęli się zawodem wyuczonym.
Przekazałem wszystko uczciwie, od razu dostali małpiego rozumu i zrobiła się
kotłowanina nieziemska. Próbowali się dogadać przez ten telefon, ha ha, mrzonki
wieku dziecięcego, w rezultacie milicja miała pełne ręce roboty. Trzeba było
zmarnować jeszcze trochę czasu, bo wezwali posiłki, \eby jechać tu w licznym
gronie, okazało się, \e władza z archeologią \yje w pełnej symbiozie, z miejsca
osiągnęli porozumienie na wszystkich szczeblach&
Na zboczu pagórka trzej panowie w średnim wieku czule i tkliwie rozgrzebywali
ziemię. Bił od nich blask, szczególnie od jednego, którego łysina wykazywała w
słońcu wielką aktywność. Tereska, Okrętka i Zygmunt zatrzymali się, obserwując
ich poczynania z ogromnym zainteresowaniem.
A milicja dlaczego? spytała Okrętka. Ze względu na tych bandziorów?
A jak? Okazuje się, \e to dla nich \adna nowość. Faktycznie, jest niewąska
draka, mnie na ten temat w kamizelkę nie szlochali, ale gadali między sobą, więc
coś niecoś odebrałem. Dwie rzeczy tak ich trzasnęły, jedna to ta, \e w ogóle coś
tu jest. Podobno ju\ od wiosny szukają w całym województwie, rozkopują grunta
orne i nieu\ytki, bo im się wydawało, \e powinno coś być, tylko nie wiedzieli
gdzie. Zdaje się, \e nawet jeden z drugim się zało\ył, dołączyło jeszcze paru i
w ogóle o te wykopki cały totalizator idzie. Najbardziej przegrany będzie jeden,
którego tu nie ma i jeszcze go nie zdą\yli zawiadomić, nie wie chłopak, jaka go
radość czeka. A druga sprawa, to właśnie ta draka&
Zygmunt przerwał, bo jeden z panów, średniego wzrostu i średniej tuszy,
niezmiernie \ywy w ruchach, padł nagle na kolana, wzniósł ręce ku niebiosom i
zaczął wykrzykiwać jakieś zdania w obcym języku. Pozostali, nie przerywając
ostro\nego grzebania, podpowiadali mu jakby dalszy ciąg. Tereska nadstawiła
ucha.
Chyba po grecku orzekła trochę niepewnie.
Nie mam zdania, bo pomija oznakowania matematyczne oznajmiła zgryzliwie
Okrętka.
Po grecku przyświadczył Zygmunt. Czasem się natykam na greckich
marynarzy. Mo\liwe, \e na ogół mówią co innego ni\ ten tutaj, ale brzmi
podobnie.
Zaczynam podejrzewać, \e znalezliśmy coś wstrząsająco nadzwyczajnego. No,
mów dalej! Co z tą draką?
28
A no właśnie. Draka polega na tym, \e podobno istnieje jakiś facet, który
im cholernie bruzdzi. Jakiś niedouczony archeolog, który rzucił uczciwą pracę,
czy te\ mo\e przeciwnie, skoczybruzda, który zapadł na takie hobby. Pęta się za
nimi i te\ szuka, ale dla siebie. Prywatna inicjatywa. Zdaje się, \e ma nadzieję
tą drogą dojść do majątku, bo kradnie z tych wykopalisk wyłącznie przedmioty
złote i bilon, z tym, \e bilon jak leci. Straty przez niego mają okropne&
W naszych wykopaliskach nie ma znowu tak du\o złota przerwała krytycznie
Tereska. O ile wiem, to ledwo czasem coś się przytrafi, a i to obcego
pochodzenia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]