[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozpędu popracowałam jeszcze trochę, w czasie obiadu wymyśliłam następne poprawki i póznym
popołudniem straciłam wreszcie natchnienie. Postanowiłam zrobić przerwę, przyodziałam się w
gumiaki i nadzwyczajnie zadowolona z życia porzuciłam warsztat pracy. Zostały mi już tylko
drobiazgi, nie wymagające wielkiego wysiłku umysłowego.
Zamierzałam przelecieć się z Markiem po plaży. Z tego, co mówił przy obiedzie,
wynikało, że o tej porze powinnam go znalezć w hotelu, być może śpiącego. Wkroczyłam do
Grandu i zaraz za drzwiami zamieniłam się w znieruchomiały słup.
Przez hol przechodziła wstrętna, odrażająca, piękna dziwa we własnej osobie. Nie
zwróciła na mnie uwagi, opuściła właśnie salę restauracyjną i zaczęła wchodzić po schodach,
Była bez płaszcza, w ręku trzymała klucz i nie można było wątpić, że tutaj mieszka.
W środku skamieniało mi wszystko. Nie wiadomo, dlaczego w tym właśnie momencie
przypomniałam sobie, jak jej na imię, przeczytałam to w spisie gości, czekając na rozmowę
telefoniczną z Warszawą. Manuela... Też imię! Chociaż, trzeba przyznać, w tych czarnych
włosach, w tym gładkim uczesaniu z kokiem, w tej kremowej twarzy było coś południowego...
Na sweterku miała zawiązaną zieloną, jedwabną apaszkę i nagle sprecyzowało się samo moje
niemiłe, niejasne skojarzenie. Jak grom z jasnego nieba spadło na mnie przypomnienie własnych
wyobrażeń! Ależ oczywiście, tak właśnie, dokładnie tak powinna była wyglądać ta jego piękna
żona, którą oczyma duszy ujrzałam w autobusie komunikacji miejskiej!!!
W mgnieniu oka wymyśliłam całą epopeję. Ona rzeczywiście jest jego żoną, aktualną,
względnie byłą, raczej aktualną, on mnie kantuje niebotycznie, obydwoje ukrywają swój związek
z podejrzanych pobudek, celem kantu jest coś, co ma związek ze mną... Brylanty pułkownika!
Pardon, nie pułkownika, tylko państwa Maciejaków... Dla stu tysięcy dolarów opłaca im się robić
ze mnie balona...
Jaki sens mogłoby mieć takie skomplikowane szachrajstwo, nie wymyśliłam,
przypomniałam sobie bowiem, że ja tych brylantów przecież nie ukradłam, nie dysponuję nimi i
ze mnie się ich nie wydoi. Zreflektowałam się nieco. Tak czy inaczej, nie mogłam stać w
drzwiach Grand Hotelu do skończenia świata, zamierzałam również wejść na górę i nie było
powodu, dla którego miałabym zrezygnować z zamiaru. Ruszyłam za nią, kiedy zbliżała się już
do pierwszego piętra, czując się całkowicie wytrącona z równowagi i usiłując jakoś trzezwo
ustosunkować się do strasznego odkrycia. Ohydna harpia nie poszła wyżej, na pierwszym piętrze
skręciła w korytarz na lewo, zajrzałam za nią, nie zauważyła mnie ani, dzięki gumiakom, nie
usłyszała, dostrzegłam jeszcze, że otwiera sobie drzwi pokoju na końcu, tuż obok damskiej
toalety.
Marek mieszkał piętro wyżej, dokładnie nad nią. Moim otumanionym wnętrzem
wstrząsnęło następne odkrycie, niemniej okropne. Wynajął sobie pokój nie od strony morza,
gdzie miałby ciszę doskonałą, tylko od strony ulicy, gdzie rozlegał się ów budzący go warkot, z
pięknym widokiem akurat na parking...
Osobowość mam na szczęście elastyczną i skłonną do podziału na części. Jedna część
ufnie przyjąwszy objawy jego uczuć, dała im wiarę i pławiła się w błogim rozanieleniu, druga zaś
kategorycznie postanowiła podstępnie wykryć, co tu się właściwie dzieje. %7ładnych pytań wprost,
żadnych więcej awantur, żadnej podejrzliwości, wyśledzić, zbadać i sprawdzić we własnym
zakresie, po cichu, metodami naukowymi...
Konieczność postarania się jeszcze i o część trzecią, która by koordynowała poczynanie
tamtych dwóch, jakoś, niestety, przeoczyłam. Pierwsza zatem weszła w paradę drugiej i
cokolwiek ją ogłupiła.
- Dlaczego nie wziąłeś sobie pokoju od tamtej strony? - spytałam wbrew pierwotnym
postanowieniom. - Tam j jest ciszej.
- Nie było - odparł bez namysłu. - Wszystkie zajęte, z wyjątkiem apartamentów. Nie będę
przecież mieszkał w salonach. Idziemy na ten spacer?
- Zaraz. Czekaj. Pod tobą mieszka ten cud natury. Ta... heroina romansu. Wiedziałeś o
tym? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •