[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dokładnie na Hrala Ssarotha i dwa słowa, które wypowiedział były skierowane do naszego
zdziwionego pseudo-Vecka, Dalgir zawołał go po imieniu !
18.
Noor siedział okrakiem na rozciągniętym na podłodze baronie zaś Bax podszedł do kąta usiłując
pomóc Potnirowi, Ssaroth napotkał mój wzrok i musiał zorientować się, że wiem. Na jego
twarzy pojawił się nikły uśmieszek . Wycelował miotacz w moją pierś.
Pomóż mi syknął pochylony nad Potnirem Bax
Przełknąłem ślinę.
Bax.... Noor powiedziałem. Wstańcie, ale powoli.
Co? zdziwił się Bax i spojrzał na mnie przez ramię. Jego wzrok wędrował od
trzymającego w dłoni miotacz Sartotha do mnie. I na powrót., a twarzy pojawił się wyraz
zdumienia. Noor zrozumiał sytuację niemal natychmiast. Wstał nie śpiesząc się i cofnął się o
krok trzymając ręce na widoku.
Wszyscy pod ścianę rozkazał Ssaroth. Wydawało się, że sprawia mu radość przyglądanie
się, jak Baz i Noor pośpiesznie wykonają jego polecenie. Zbiliśmy się w gromadkę przy ścianie.
Ssaroth odsunął się od nas, żeby lepiej wszystko kontrolować. Stal teras nad leżącym na
podłodze w kałuży własnej krwi Potnirem.
- Co tu się dzieje ? odezwał się Bax .
Wziąłem głęboki oddech i starałem się uspokoić swoje serce.
Myślę, że Hral Ssaroth powiedziałem oświadcza nam, że pracuje dla drugiej strony.
Mam rację?
- Miałem zamiar pokrzyżować wam plany w bardziej subtelny sposób roześmiał się Ssaroth.
Cóż, zostałem zdekonspirowany, a to zmusza mnie do zmiany postępowania. .
Nagle, w mojej pamięci pojawiło się niewyrazne wspomnienie. . Moje pierwsze wrażenie tego
dnia, gdy się spotkaliśmy, było prawdziwe jesteś Dalgirem , prawda ?
Oczywiście !
Co zrobiłeś z prawdziwym Szarothem?
Prawdziwym Ssarothem?
No tak, to jasne. Nigdy nie istniał taladorański agent o nazwisku Hral Ssaroth, nieprawdaż?
Leżący przy twoich nogach martwy Dalgir nazwał cię po imieniu. Przechytrzyłeś nas. Hral
Saroth to nazwisko nie istniejącego aszmoriańskiego agenta, którego miejsce zająłeś. A jeżeli
tak, to w komputerach Straży Czasu musiano sfałszować cały zestaw twych danych
personalnych. Cóż, przypuszczam, że nie było to nic trudnego, skoro straż jest infiltrowana przez
szpiegów Imperium.
Moje rozumowanie wyglądało wiarygodnie. W końcu my robiliśmy teraz dokładnie te samo przy
pomocy naszej myszy . Niepokoiło mnie jednak co innego: dlaczego tajny agent użył swego
prawdziwego nazwiska ? Niestety, Saroth nie dał mi szansy, aby o to spytać .
- Nie masz nawet pojęcia, jak wiele wysiłku kosztowało nas to wszystko powiedział unosząc
nieco miotacz. Był teraz wycelowany dokładnie w moją stronę.
Odskoczyłem gwałtownie w bok, w chwili gdy podcięty przez Potnira Ssarotb runął na podłogę.
W pomieszczeniu błysnął promień miotacza po raz pierwszy, a potem jeszcze raz. Kiedy
wstałem na nogi, ujrzałem Szarotka przywalonego stertą ciał. Liczba trupów zwiększyła się.
Biedny Petnir patrzył niewidzącymi oczyma w sufit, a z jego piersi unosiła się wąska smuga
dymu.
Ssaroth też był nieprzytomny, zaś ciężko dyszący Bax stał obok niego.
Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, rozległ się przeciągły pisk to mysz zawiadomiła
nas o zakończeniu swojej pracy. Zbliżyłem się do komputera i zacząłem przywracać mu
pierwotny wygląd.
Zostaw to - syknął Bax Lepiej wyciągnijmy z tego parę drutów, żebyśmy mogli związać
tych dwóch zanim odzyskają przytomność. Zastosowałem się do poleceń Baxa czując się nieco
głupio. Schwytaliśmy Barona, zabiliśmy jego honorowego gościa, po co się ukrywać? Bez
skrupułów wyrwałem kilka kabli. Bax z Noorem natychmiast skrępowali naszych więzniów.
Gdy kończyli swą pracę, Baron zaczął odzyskiwać świadomość.
Co zrobimy z Gubernatorem ? spytał Noor.
Połóż go za tamtą konsolę odparł Bax. Powiem Orazowi, w jaki sposób zginął jego syn,
o ile ktoś z nas się stąd wydostanie.
Ojciec Felire trącił Barona butem.
Wstawaj polecił.
Baron drgnął otworzył oczy. Na widok leżącego w pomieszczeniu ciała Hrala Ssarotha pobladł.
Wyglądał, jakby za chwilę miał zemdleć.
Coo... to.. wszystko znaczy, Trenstas ? wyjąkał.
Ja tutaj zadaję pytania. Kim jest pański przyjaciel i co robiliście tutaj ?
On jest.. On był.. to Ambasador Ontoo Mn z Imperium Dalgirów. Ambasador chciał
skontaktować się z Bazę Brolia .
- Chodziło chyba o jakieś skradzione okręty.
- Czy przez przypadek nie powtórzyłeś Ambasadorowi naszej rozmowy, którą
przeprowadziliśmy w hallu? kontynuował przesłuchanie Bax.
Oczywiście. On bardzo nalegał, żeby zaprosić pana na dzisiejsze przyjęcie. Gdy
poinformowałem go pana przybyciu, upierał się, żebyśmy tu przyszli.
- A ten drugi? wtrąciłem się do rozmowy .
Ylgost przełknął ślinę
- Spotkałem go w Bazie Brolia trzy i pół roku temu, to znaczy, gdy Dalgirowie po raz pierwszy
zjawili się w tym Wszechświecie. Rozmawiał wtedy o czymś z Mri, on jest jego szefem.
Czy czegoś nie pokręciłeś ? spytałem. To Ssaroth musiał raczej pracować dla Mri!
- Nie. Ambasador mu tylko pomagał!
Uważaj na to co mówisz, Ylgost !
Bax spojrzał na Ssarotha. który złowieszczym wzrokiem spoglądał na Gubernatora. Jedno oko
Dalgira znikło pod opuchlizną.
I co teraz? rzekł do mnie stary Transtas.
Podrzuciłem w dłoni mysz .
Musimy przekazać to Dalowi Corsowi. I jego także dodałem wskazując na Sarotha.
Myślę, że lepiej byłoby go zabić .
Nie ! On musi wiedzieć, jak głęboko są infiltrowane taladorańskie służby oraz dlaczego
Dalgirowie tak bardzo interesują się Veckami i Syliańozykami. On jest zbyt ceny żeby go zabić,
przynajmniej na razie... - Ostatnie słowo skierowałem bezpośrednio do Sarotha.
Bax wpatrywał się w naszego więznia, ja zacząłem obawiać się, że stary Transtas nie posłucha
mnie i zlikwiduje Sarotha. Kiedy w końcu odezwał się Noor, w jego głosie, można było wyczuć
smutek.
Idz teraz na przyjęcie - polecił Noorowi i przyprowadz tutaj Felire, oraz tę emisariuszkę.
Staraj się nie zwracać na siebie uwagi.
Noor niczym duch prześlizgnął się przez drzwi i odszedł.
- A co teraz ? - tym razem ja zadałem pytanie Baxowi
- Musimy wyprowadzić szybko stąd waszą trójkę. - Zabierzecie także tego... wskazał na
Sarotha. - Ja tymczasem zbiorę naszych ludzi i postaram się rozbroić strażników. Gdy będzie po
wszystkim, spróbujemy wyprowadzić stąd wszystkich, zanim przylecą wezwane z Bazy Brelis
statki i Veckowie.
Pięć minut pózniej rozległo się delikatne pukanie. Bax otworzył ostrożnie drzwi, a ja
ubezpieczałem go z miotaczem gotowym do strzału. Na szczęście był to Noor z Felire i Jouniel.
Następne dziesięć minut spędziliśmy, na dopracowywaniu szczegółów planu Baxa. Ustaliliśmy
że Felire, Jeuniel i ja zabierzemy Sarotha i przedostaniemy się na dach. Tam ukradniemy
awionetkę i polecimy na farmę, gdzie jest ukryty nasz komunikator. Stamtąd natychmiast
wezwiemy Isvalla
W międzyczasie Bax z Noorem sprowadzą gubernatora do recepcji i zmuszą straż do złożenia
broni. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planami, Sylisianie opanują twierdzę Rossa-Home i pod
osłoną Taladoriańskiej floty ewakuują miasta. Zakneblowaliśmy Sarotha i Gubernatora przy
pomocy taśmy izolacyjnej, którą znalazłem w schowku z częściami zamiennymi i wypchnęliśmy
ich za drzwi. Ponieważ miałem miotacz, ruszyłem pierwszy. Za mną szła Jouniel z Sarothem,
zaś Felire zamykała nasz pochód. Jouniel okręciła wokół szyi Sarotha cienki drut i trzymała go
w dłoni tak, że jednym krótkim szarpnięciem mogła go zacisnąć. Saroth widział, jak Jouniel
[ Pobierz całość w formacie PDF ]