[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mnie, a nie wzgardzi swoim ojcem, matką, nie może być moim uczniem , rzekł kiedyś genialny
wynalazca chrześcijaństwa, przypomniał sobie Javier. Clara jest gotowa, żeby poznać prawdę,
pomyślał. Ale czy o tym, że została podrobiona?
Tego wieczoru spotkał się z Ernestem w jego wychodzącym na jezioro gabinecie w świeżo
zbudowanej Klinice Lary Kubelki.
Muszę Clarze wszystko powiedzieć oświadczył. Prędzej czy pózniej i tak się dowie.
Ernesto się zgadzał.
Ty decydujesz. I od tej pory to na tobie spoczywa ciężar odpowiedzialności.
Jego część, pomyślał, była gotowa: szkoły, klinika i szpital działały.
Clara twierdzi, że chciałaby coś zrobić dla ludzi, sama, nie tylko za pośrednictwem swoich
pieniędzy. Mogłaby im pomóc w skuteczniejszej dystrybucji ich produktów. Zwłaszcza wyrobów
rękodzieła. Sam nie wiem. Jeszcze się potem wszystko skomplikuje. Indianie są skomplikowani.
Doktor zdawał się być innego zdania. Rzucił:
Pozwól jej. To może przynieść wyłącznie korzyści.
Ale Javier nie sprawiał wrażenia przekonanego.
Przekształcenie dawnego hotelu w szpital okazało się mimo wszystko niemożliwe. Ponieważ
pieniędzy nie brakowało, wznieśli wedle specyfikacji i zaleceń doktora nowy zespół budynków
na podestach z aerolamu, lekkiego i wytrzymałego materiału używanego pierwotnie do produkcji
samolotowych kadłubów, a pózniej wypartego z branży lotniczej przez włókno węglowe. Umiejętnie
i elegancko wsparty o naturalną skalną ścianę, w której robotnicy wykuli schody i ogrodowe tarasy,
nowy szpital wyglądał, jakby wisiał w powietrzu uczepiony zbocza. A już transport sprzętu
medycznego wodą z Panajachelu okazał się przedsięwzięciem (jak wyraziłby się ojciec) godnym
Rzymian. Teraz wszakże szczodre darowizny sponsorów spoczywały na odpowiednich kontach,
potrzebne transakcje zostały wykonane. Wszystko było w porządku. %7łycie mogło się dalej toczyć
normalnym trybem.
4
Potrzebował ją kochać. Ale czy ona o tym wiedziała? Nie można było mieć pewności. Po raz
pierwszy w życiu jak sobie uświadomił zastanawiał się nad podobnymi sprawami. Po raz
pierwszy zaistniał dla niego ten wymiar: wymiar skromnej ludzkiej miłości do jednej kobiety. Nagle
wszystko wydawało się bogate i nowe.
Zanosił jej kwiaty. Lubił wyraz jej twarzy w takich momentach. Czasem się rumieniła. Narządy
płciowe tych roślin (z gatunku nepenthes ventricosa) powiedziała któregoś dnia są podobne do
moich, o, tutaj, widzisz? A to z kolei, popatrz, wygląda zupełnie jak u ciebie .
Znów zainteresowała się malarstwem: zrobiła listę kolorów, które Javier kupił jej potem
w trakcie swojej ostatniej podróży do miasta.
Potrzebuję innych oświadczyła, wręczając mu nową listę.
Przecież przywiozłem ci właśnie takie.
Nie (sprzeciwiła się mu po raz pierwszy od bardzo dawna). Przywiozłeś mi prawie
identyczne, ale tamte były do malowania świtu, a te są do malowania zmierzchu. Różnią się.
Wskazała najpierw wschód, a potem zachód, gdzie chowało się słońce i gdzie trwały prace przy
budowie nowej szosy. Po drodze światło się zmienia. Przyjrzyj się.
Wypisz mi nazwy, ilości i producentów, kochanie.
Zamilkli, nasłuchując: chwilę wcześniej rozległ się huk eksplozji.
Ostatnimi czasy wybuchy dynamitu zdarzały się w nieregularnych odstępach, słychać też już było
pokrzykiwania robotników drogowych, którzy wzbudzali lęk Kakczikelów i Zutuhilów, ponieważ
zwykle zjawiali się w towarzystwie żołnierzy i strażników.
Czego się boisz, Claro?
Sama do końca nie wiem odrzekła w zamyśleniu. Podeszła, a on ją przytulił. Mam dziwne
przeczucie podjęła nieco pózniej, łagodnie wyswobadzając się z uścisku. Zupełnie jakbym
rozumiała, że tą drogą nadciągnie coś złego popatrzyła w dal. Byłoby lepiej, gdyby jej nie
budowali. Bo po co? Tylko niszczą krajobraz. Co mnie zasmuca. I przeraża.
Głupiątko ty moje, wszystko jest w porządku powiedział Javier i znów ją przytulił.
5
Bawiła się cały czas: wodą, kolorami, słowami. Często sobie podśpiewywała, a słysząc muzykę,
zaczynała tańczyć czasem powoli, czasem szaleńczo albo niekiedy, całkiem naga, po prostu
ujmowała swoje piersi w dłonie, by mu je z dumą pokazać. Widząc ją taką, potrafił zapomnieć
o strachu.
Tam, gdzie schronili się teraz, poza szumem fal, eksplozjami i krzykami robotników od czasu do
czasu słychać też było warkot piły mechanicznej; albo może chodziło o zbliżający się chyba
motocykl, który odważył się już zapuścić na nowa górską drogę? Javier nasłuchiwał i Clara
nasłuchiwała obok niego. Warkot ustał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]