[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Powiem jej... Do jasnej cholery, wynoś się z mojego
gabinetu! - ryknął nagle.
Jodie usłyszała głośny huk.
- Coś ty zrobił? - zawołała.
- Rzuciłem w nią grubym tomiskiem. Nie martw się,
książka rai się nie podobała. Jakieś bzdury o polityce
w krajach Ameryki Południowej.
- Mogłeś zrobić krzywdę tej biedaczce!
- Spokojna głowa. Celowałem obok. Zapamiętaj so
bie, że na strzelnicy mam sto trafień na sto strzałów - do
dał chełpliwie.
- Nie wolno ciskać przedmiotami w ludzi.
- Jestem dzikusem - odparł przymilnie. - Ktoś mnie
powinien ucywilizować.
- Poproś Kirry. Jest na miejscu.
- Jeśli znów otworzy te cholerne drzwi, wyleci stąd
jak z procy. Spotkamy się w poniedziałek. Zgoda?
Wahała się przez moment.
- No dobrze - ustąpiła w końcu.
ROMANS POZA KONTROLĄ
97
debiutanta Aleksander wypadł całkiem nieźle. Znany był
z tego, że nie lubi przyznawać się do błędów.
- Nie ma sprawy - odparła po chwili namysłu.
DIANA PALMER
Odłożyła słuchawkę i przez chwilę gapiła się tępo na
aparat telefoniczny.
W jej życiu nastąpiła nagle ogromna zmiana, ale na
razie nie wiedziała, czemu to przypisać.
98
czesywać godzinami.
Aleksander węszył z jawnym zainteresowaniem.
- Śniadanko? - zapytał pełen nadziei.
- Zwykła jajecznica na bekonie i grzanki.
- Zwykła jajecznica! A taki biedak jak ja zadowala się
wczorajszą kanapką z osiedlowego sklepiku.
Jodie zachichotała, bo poczuła się dziwnie, obserwując,
jak Aleksander panoszy się w jej mieszkaniu i wcale nie
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Jodie włożyła bawełnianą bluzę i grube skarpetki.
Właśnie zamierzała szykować śniadanie, gdy Aleksander
zapukał do drzwi. Miał na sobie szary bawełniany sweter
oraz ciepłe dzianinowe spodnie i sportowe buty w tym
samym kolorze. Jak zwykle obrzucił ją taksującym spoj
rzenie.
- Nie podoba mi się ten koński ogon. Dlaczego nie
rozpuścisz włosów? - marudził.
- Potargają się w czasie biegania. Trzeba je potem roz
nalega, żeby szybko wyszli.
- Jeśli dasz mi jeść, obiecuję biegać wolno, żebyś mog
ła dotrzymać mi kroku.
- To jest korupcyjna propozycja, mój panie - droczyła
się z nim, nakrywając do stołu. - Co by na to powiedział
twój szef?
Też lubi dobrze zjeść.
Nalała mu kawy i posmutniała, spoglądając na kupo
wane okazyjnie sztućce i zastawę. Nic do siebie nie paso
wało. Stół z lokalnej wyprzedaży był mocno porysowany.
Nie miała nawet porządnego obrusa.
- Żałosny widok - mruknęła do siebie, kładąc na stole
łyżeczki o wzorze innym niż widelce.
- Nie robię żadnych porównań, Jodie - zapewnił, ob
serwując ją uważnie. - Podziwiam cię, bo nie żyjesz
ponad stan i znakomicie sobie radzisz. Nie masz pojęcia,
ilu ludzi tkwi w długach po uszy, żeby zaimponować ro
dzinie i znajomym. Czasami dają się zwieść wizją łatwe
go, szybkiego zarobku i z powodu rozmaitych malwersa
cji kończą w więzieniu.
- Wolałabym przymierać głodem, niż tak żyć. - Jodie
skrzywiła się wymownie.
- Ja również - przyznał. Odgryzł kawałek grzanki
i jęknął z zachwytu. - Dlaczego Jessie nie robi takich py
sznych jak ty?
Uśmiechnęła się, zadowolona z pochwały, bo kucharka
Cobbów była prawdziwą mistrzynią w swoim fachu.
Spróbował dżemu, obejrzał słoik i popatrzył na nią tro
100
DIANA PALMER
- Kazałby położyć dodatkowe nakrycie. Dla siebie.
chę zdziwiony.
- Jagodowy? Nie miałem pojęcia, że taki jest.
- Owszem, zwykli śmiertelnicy odwiedzający super
markety doskonale o tym wiedzą, proszę jaśnie pana. Ten
zrobiłam sama z jagód zbieranych latem w waszym lesie.
Właściwie jesz swoje owoce.
- Możesz je zbierać do woli, pod warunkiem, że od
niła kubki gorącą kawą.
- Teraz obowiązkowo muszę pobiegać - żartował Ale
ksander, klepiąc się po brzuchu. - Trzeba spalić nadmiar
kalorii. Pyszna kawa. Wszystko mi smakowało.
- Byłeś głodny.
Usiadł wygodnie i popatrzył na nią, obejmując dłońmi
kubek z kawą.
- Nadal peszysz się, słysząc komplement - powiedział
cicho. - W wielu dziedzinach jesteś wybitnie uzdolniona,
a zarazem tak skromna, że nie doceniasz swoich talentów.
- Lubię gotować i czasami coś mi się udaje. - Wzru
szyła ramionami.
Pokiwał głową i uśmiechnął się pobłażliwie. Była taka
śliczna. Z porannym rumieńcem, bez makijażu, wyglądała
uroczo. Chętnie by ją pocałował, ale nie chciał niczego
przyspieszać. Musiał dać jej czas, żeby przywykła do jego
obecności. Miał świadomość, że jeśli nie zdobędzie się na
cierpliwość, może ją stracić. Dawniej w ogóle by się tym
nie przejął, ale teraz Jodie była dla niego najważniejsza.
Coraz bardziej uświadamiał sobie, jak bardzo czuje się
z nią związany.
- Tegoroczne urodziny to był istny koszmar - oznajmił
niespodziewanie.
- Proszę? - Otworzyła szeroko oczy.
- Kirry otwierała prezenty i wygłaszała złośliwe ko
mentarze. Wszystko było dla niej za tanie i bezużyteczne,
ROMANS POZA KONTROLĄ
101
czasu do czasu dostanę słoik pysznego dżemiku - odparł
wielkodusznie, sięgając po następną grzankę.
Zamilkli i jedli z apetytem, zadowoleni z miłego towa
rzystwa. Grzanki zniknęły, nim Jodie po raz drugi napeł
DIANA PALMER
więc gościom zrobiło się przykro. Uspokoiła się dopiero
wtedy, gdy zaserwowano mocne trunki - opowiadał
z szelmowskim błyskiem w oczach. - Potem zaczęła się
czepiać byłej przyjaciółki, która chodzi z jej dawnym
chłopakiem. Zrobiła scenę, obraziła mnóstwo ludzi, we
zwała taksówkę i odjechała, nim muzycy zagrali i zaczęły
się tańce.
Jodie usiłowała zachować powagę. Współczuła Kirry,
która zraziła do siebie wszystkich, nawet wyjątkowo po
błażliwą Margie, liczącą na jej poparcie i pomoc.
- Żal mi twojej siostry. Na razie nici z kariery w świe
cie mody.
- Da sobie radę. Kirry i tak by jej nie pomogła - odparł
beztrosko. - Jest zbyt cwana, żeby ryzykować swój doro
bek dla nieznanej projektantki. Zwodziła Margie, bo
chciała się do nas zbliżyć. Już wcześniej miałem jej dosyć,
ale w sobotę przepełniła się czara goryczy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]