[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ulatuje z niej zmęczenie i irytacja. Nie mogła się doczekać, kiedy pójdzie na spacer na
prywatne molo tuż przy malowniczej Tamizie. Najpierw jednak starym zwyczajem
przejrzała pocztę oraz odsłuchała wiadomości na automatycznej sekretarce.
Witaj, Ella, tu wujek Rex. Znalazłem nowego lokatora. Jest zainteresowany
kupnem rezydencji, najpierw jednak chce ją sobie przez pół roku przetestować. Dobra
wiadomość - nie musisz się wyprowadzać. Nowy najemca nie ma nic przeciwko temu,
żebyś nadal zajmowała kwaterę dla służby, dopóki nie podejmie wiążącej decyzji.
Poznasz go może jeszcze w ten weekend".
Serce Elli zatonęło na samym dnie nagłej rozpaczy. Wiedziała, że wujek planował
sprzedać dom, ponieważ rynek luksusowych nieruchomości już wyszedł z kryzysu, lecz
do tej pory udawało jej się wypierać tę myśl z głowy. Teraz okazało się, że
prawdopodobnie za pół roku będzie musiała zmienić adres zamieszkania.
Cały jej świat nagle się zakołysał, zatrząsł w posadach. Runęła na fotel.
Dodatkowych nerwów przysparzała jej perspektywa spotkania z Wadimem. Dochodziła
siódma; z każdą minutą Ella była coraz bardziej roztrzęsiona. Zalała ją fala gorąca, kiedy
przypomniała sobie, jak tamtej nocy rozebrał ją do bielizny. O dziwno, zachował się jak
dżentelmen i nie wykorzystał jej chwili słabości.
Ułożyła róże w wazonie. Nie miała serca, by je wyrzucić; były zbyt piękne.
Przypomniała sobie słowa Jenny: większość kobiet byłaby w siódmym niebie, gdyby
dostała piękny bukiet od przystojnego milionera.
Lecz ja nie jestem większością kobiet, odparła w myślach bojowym tonem.
R
L
T
Ilekroć była spięta i zdenerwowana, w muzyce szukała pocieszenia i zapomnienia.
Wprawdzie robiła karierę skrzypaczki, lecz nadal dla własnej przyjemności grała na
fortepianie. Zasiadła przy tym bezcennym instrumencie, jej palce delikatnie nacisnęły
klawisze i od razu przeniosła się do innego świata, znajdując ukojenie dla swojego serca
w ulubionych utworach Chopina, Czajkowskiego i innych wybitnych kompozytorów,
którzy za pomocą muzyki potrafili dotknąć ludzkiej duszy.
Powitała go tęskna melodia Sonaty księżycowej" Beethovena. Stanął przy
drzwiach, by chwilę delektować się muzyką; poczuł, jak po plecach przechodzą mu
ciarki. Ella posiadała prawdziwie unikalny dar. Jej talent muzyczny fascynował Wadima
tak samo jak jej delikatne piękno. Nie chciał przerywać jej gry pukaniem do drzwi.
Obszedł więc budynek i przystanął przy otwartych drzwiach balkonowych, przez które
wylatywały ku niebu te niemalże boleśnie piękne dzwięki.
Ella była zupełnie pochłonięta grą na fortepianie. Nie zauważyła, kiedy Wadim
usiadł na jednym z krzeseł na patiu, oparł się wygodnie i zamknął oczy. Nigdy w życiu
nie grał na żadnym instrumencie. Dorastał w biedzie, w posępnej epoce Związku
Radzieckiego. Lekcje muzyki były wówczas niewyobrażalnym luksusem. Pensja ojca,
robotnika w fabryce, ledwie starczała na pokrycie czynszu klitki, w której gnietli się wraz
z babcią Wadima. Nie wiedział zbyt wiele o kompozytorach, nutach i instrumentach, lecz
z jakiegoś powodu muzyka posiadała moc uspakajania jego skołatanych nerwów, jego
niespokojnej duszy: Potrafiła sięgnąć głęboko i skruszyć kawałek muru, którym
obwarowane było jego serce.
Wybrzmiały ostatnie nuty utworu. Ella ze zdziwieniem zauważyła, że pokój nie
jest już zalany popołudniowym słońcem. Zamiast niego wkradł się szarawy zmierzch.
- Grasz jak anioł.
Aż podskoczyła, słysząc znajomy, zmysłowy akcent. Odwróciła gwałtownie głowę
w stronę otwartych na taras drzwi. Na widok Wadima jej serce załomotało tak mocno, że
zabrakło jej tchu.
- Jak długo tu siedzisz? - zapytała ostro po paru chwilach, kiedy szok nieco ustąpił.
R
L
T
Gra na fortepianie była dla niej niebywale intymną czynnością, formą duchowej
rozmowy z matką. Nie miała pojęcia, że Rosjanin ją podgląda i podsłuchuje. Uznała, że
jej prywatność została grubiańsko pogwałcona.
Rosjanin wkroczył do pokoju.
- Nie wiem. Zatraciłem się w twojej muzyce.
Jego błękitne oczy zlustrowały jej postać: workowatą bluzkę, wypłowiałe dżinsy
oraz bladozłote włosy opadające kaskadami na ramiona. Takiej Elli Stafford świat nie
znał. Miała opinię uduchowionego wirtuoza skrzypiec, przy każdej okazji wspominano o
jej arystokratycznym pochodzeniu. Na okładkach płyt przedstawiana była jako
wyrafinowana artystka. Z kolei kobieta siedząca teraz przy fortepianie, z twarzą
nietkniętą przez makijaż, wyglądała o wiele młodziej, bardziej dziewczęco. Jej szare
oczy przywodziły na myśl niebo przed burzą. Była piękna i naturalna. To jedynie
spotęgowało pożądanie, które pulsowało w jego ciele w jej obecności. Pragnął jedynie jej
ciała, niczego więcej. Jej delikatna uroda pociągała go, lecz nie chciał zawracać sobie
głowy uczuciami. Chodziło jedynie o głód ciała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]