[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żywasz trudny okres ze względu na śmierć mamy.
Jednak mam wrażenie, że są inne powody twojego
dziwnego zachowania. Zresztą, jakiekolwiek by były,
uważam, że nie masz prawa mnie tak traktować. Gubię
się w domysłach, dlaczego to robisz.
– Wydaje ci się – odparła Kathryn, patrząc w bok.
– Jestem zmęczona ostatnim wydarzeniami i rzeczy-
wiście nie mogę dojść do siebie.
– Doskonale to rozumiem – rzekł łagodnie Tim.
Gdy dotknął jej policzka, odsunęła się. – Chciałbym ci
tylko pomóc – dodał.
– Nie możesz, bo to ty jesteś częściowo odpowie-
dzialny za moje problemy.
– Jak to? Co to ma znaczyć?
– Chodzi o to... – głos Kathryn zaczął się łamać
– że nic z tego nie wyniknie dobrego...
– Z czego?
– Z naszego związku.
– Obawiam się, że masz nieaktualne wieści. Z na-
DRUGI ŚLUB KATHRYN
137
szego związku już wiele wyniknęło, i to bardzo do-
brego. Odmienił nasze życie, i poznaliśmy prawdziwe
szczęście.
Ze smutkiem stwierdził, że teraz na twarzy Kathryn
nie widział ani śladu tego szczęścia. Sprawiała wraże-
nie zrozpaczonej i zagubionej jak chyba nigdy dotąd,
i to było dla niego największą zagadką.
– To wszystko prawda, Tim, ale to już koniec – od-
parła, starając się zapanować nad głosem. – Musimy
na tym poprzestać.
– Czyś ty oszalała? – krzyknął Tim, nie mogąc
pohamować złości i rozpaczy. – Przecież ja cię ko-
cham! Co się z tobą dzieje? Nie jesteś sobą. Czy Sean
ci groził?
– Nie – odparła pośpiesznie.
– A jednak czuję, że to jego sprawka. Nie powinnaś
z nim zostawać ani minuty dłużej. Po dyżurze możesz
pojechać do mnie.
– Nie mogę – odparła zmęczonym głosem – ponie-
waż nie odchodzę od Seana.
– Co? – Tim aż zaniemówił. Kathryn siedziała sku-
lona, jak gdyby uszło z niej życie. – Przecież go nie
kochasz!
– Małżeństwo to skomplikowana sprawa. Nie moż-
na go osądzać z zewnątrz. W ciągu ostatnich dni wiele
się zmieniło.
– Daj spokój! – prychnął Tim. – Choćby nie wiem,
co się zmieniło, nigdy nie będziecie szczęśliwi, wiesz
o tym doskonale. Powiedz wreszcie, o co tu naprawdę
chodzi.
– Bardzo wiele ci zawdzięczam – odparła wymija-
jąco. – Między innymi to, że jeśli pojawiła się szansa
138
ALISON ROBERTS
na uratowanie mojego małżeństwa, to dzięki tobie.
Ponieważ... Ponieważ w pewnym sensie mnie wyle-
czyłeś.
– Chyba nie chcesz powiedzieć, że spałaś z Sea-
nem! – Tim spojrzał na nią ze zgrozą. – To niemoż-
liwe. Błagam, powiedz, że to nieprawda... – Jego pro-
śba zawisła w powietrzu. Kathryn milczała, choć cała
jej dusza krzyczała: ,,Tak, to nieprawda! Nawet tak nie
myśl’’. – Jeśli rzeczywiście tak się stało, trudno mi cię
zrozumieć. Czy nasza wspólna noc nic dla ciebie nie
znaczyła?
– Znaczyła, i to bardzo wiele. Przecież to po raz
pierwszy... – W oczach Kathryn zalśniły łzy. – Zna-
czyła dla mnie tyle, co nowe życie.
– I teraz to nowe życie chcesz dzielić z Seanem?
– zapytał Tim z goryczą.
– Nie mam wyboru, jest moim mężem. Nie mogę
złamać przysięgi małżeńskiej. Bardzo mi przykro,
Tim.
– To niemożliwe! – Tim uderzył dłonią w kierow-
nicę. – Nie mogę się na to zgodzić.
– Obawiam się, że musisz. Ale nie chcę, żebyś cier-
piał, widując mnie codziennie w pracy, więc złoży-
łam rezygnację.
– I to wszystko, co chcesz mi powiedzieć? – Po-
kręcił z niedowierzaniem głową. – Ni z tego, ni z owe-
go rzucasz mnie i pracę, nie podając żadnego sensow-
nego powodu?
Na próżno czekał na odpowiedź, może nawet nie
chciał jej usłyszeć. Czuł się zdruzgotany, wyprany
z emocji, i już nic go nie interesowało. W milczeniu
włączył silnik i wrócił na główną drogę.
DRUGI ŚLUB KATHRYN
139
Reszta dyżuru przypominała koszmar. Tim i Kath-
ryn prawie nie odzywali się do siebie, ograniczając się
do spraw dotyczących pracy. Tim nie mógł otrząsnąć
się z szoku po oświadczeniu Kathryn. Przerażała go
nie tyle perspektywa rozstania, co przekonanie, że
Kathryn została zmuszona do takiego kroku.
Tak czy owak, okłamuje go. Czuł się oszukany
i zdradzony, a to bolało go najbardziej.
Gdy wracali z kolejnego wezwania, tym razem Ka-
thryn usiadła za kierownicą. Prowadziła w milczeniu,
wracając myślami do rozmowy z Timem.
Czy musiała być aż tak okrutna? Skąd jej przyszło
do głowy sugerować Timowi, że pomógł jej rozwiązać
problemy seksualne z mężem? W tamtej chwili uznała
to za doskonały pomysł, ponieważ znalazła choć jedno
wiarygodnie brzmiące wyjaśnienie swego zachowa-
nia. Teraz miała ochotę zapaść się pod ziemię.
Nie potrafiła dłużej znieść tej sytuacji, a jeszcze
bardziej siebie. Nagle, bez włączenia kierunkowska-
zu, zjechała na pobocze. Tim spojrzał na nią zasko-
czony.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]