[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Shirley też nie była zachwycona, że musi dzielić z Kate swój wielki dzień, ale nie miała sił z
nią walczyć. To rozwiązanie miała zresztą i dobrą stronę: usuwało ją w cień, tuszowało skandal
przedmałżeńskiej ciąży egzotyką podwójnego ślubu. (Jak pamięć ludzka sięga, czegoś takiego
jeszcze nie było w tej dzielnicy.) Ojciec się cieszył, bo nie musiał ponosić wszystkich kosztów.
Shirley co prawda nieraz była wściekła na siostrę, że robi ze ślubu niesmaczny cyrk, ale milczała, w
głębi duszy marząc o maleńkim mieszkanku, w którym ona i Declan nareszcie znajdą się sami.
Zresztą i tak nie mogła się uważać za żarliwą chrześcijankę. Ceremonia ślubna była dla niej tylko
formalnością. Uszczęśliwi rodziców, a dziecku da ładne nazwisko. Shirley wątpiła, czy sama
zmieni się choć trochę z chwilą zamążpójścia.
Którejś soboty, będąc sama w domu, obejrzała sobie program o kosmosie. Co prawda
przeznaczony był dla dzieci, ale i tak ją zafascynował. Wyjaśniał, że wszechświat nie ma góry ani
dołu, a zatem nie mają ich także planety. Było to całkiem odmienne spojrzenie na znany świat,
nowa koncepcja do przyswojenia. Shirley poczuła się nią bardziej zaniepokojona niż oświecona. Co
więc każe gwiazdom i planetom krążyć wesoło w czarnej, bezmiernej pozbawionej kierunków
pustce? Bóg? Ten sam, o którym ją uczono? Skoro jest aż tak potężny, to dlaczego nie pomógł jej
rodzicom znalezć lepszej pracy, żeby nie musieli przez całe życie szorować ubikacji wdychając
środek dezynfekcyjny z dodatkiem chloru, od którego łzawiły oczy? Może więc Bóg zajmuje się
tylko wielkimi sprawami, a to, kto sprząta szpitale w L R
Belfaście, jest dla niego bez znaczenia. Wychowano ją jednak w wierze, iż kocha
wszystkich ludzi, niezależnie od koloru ich skóry, wyznania czy pozycji. %7łałowała, że nie potrafi
wzbudzić w sobie niegdysiejszej pewności, że Bóg i jego aniołowie cały czas czuwają nad nią z
nieba.
Stała się poganką, wierzyła w to, co mogła zobaczyć i dotknąć drzewa, zachody słońca,
rzeki i gwiazdy, wodospady i wulkany wypluwające z siebie jaskrawopomarańczową lawę.
Zaraz potem musiała pędzić do łazienki na kolejną poranną sesję torsji, które położyły kres
jej filozoficznym rozmyślaniom tego dnia. Opadła na kolana obok miski klozetowej dygocąc z
wysiłku, niezdolna skoncentrować się na niczym prócz swego ciała, a zarazem zdumiona, że w niej
samej drzemią tak wulkaniczne moce. Nie miała nad nimi żadnej kontroli.
Kiedy było po wszystkim, spocona i wyczerpana położyła się na podłodze. Czuła się jakby
oczyszczona i nareszcie spokojna. Pod tym względem wymioty trochę przypominają seks,
pomyślała smętnie.
Po kilku minutach zrobiło jej się zimno. Zaczęła dygotać. Dzwignęła się do umywalki i
opłukała sobie twarz ciepłą wodą. Potem, choć naprawdę nie miała na to siły, umyła zęby, wiedząc,
że jeśli tego nie zrobi, będzie się czuć fatalnie. Jej twarz w lustrze była szara, przera-przerażona i
ściągnięta. Ciekawe, czy w dniu ślubu też będzie tak wyglądać. A co tam! W
gruncie rzeczy uroczystość jest dla krewnych i znajomych, nie dla pary młodej. Ci złożyli
sobie śluby wcześniej, w innym miejscu. Powlokła się do swojej maleńkiej sypialenki i bardzo
ostrożnie położyła się w wąskim łóżku naciągając patchworkową kołdrę na ramiona. Zawsze było
jej zimno, kiedy mijały mdłości. Postanowiła, że odtąd nie będzie tyle myśleć. Wezmie przykład z
Kate. Starsza siostra była wprawdzie kompletną idiotką, lecz bynajmniej nie psuło jej to nastroju.
Wsłuchała się w dochodzące z ulicy odgłosy: szczekanie psa, jakiś łomot na budowie, policyjną
syrenę. Ale ciężko jest nie myśleć, kiedy człowiek jest sam w domu, z obolałym od wymiotów
wnętrzem. Czy Kate i Kevin będą razem szczęśliwi? Czy Kevin wykaże się dostatecznym hartem
ducha w roli męża? A czy jej samej ułoży się życie z Declanem, czy też Declan prędko się nią
znudzi? Jest dla niej bardzo dobry, ale jak długo?
Ciąża sprawiała, że Shirley czuła się zmęczona, apatyczna i nieświeża, trochę jak używana
ścierka do naczyń. Odwalenie dniówki w pracy wyczerpywało jej wszystkie siły, nie starczało ich
już na bycie piękną i kuszącą dla ojca jej nienarodzonego dziecka. Czy we wrześniu Declan rzuci ją
dla jakiejś studentki medycyny w obcisłych dżinsach? Ich oczy spotkają się nad trupem w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]