[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mówić.
- Może ruszymy do Hyacinth Cottage? - zasugerował.
Więc on już tam był? Oczywiście, przecież wspomniał, że rozmawiał z jej matką.
Podszedł do drzwi i sam zapukał. Nie widziała w pobliżu żadnego służącego, który mógłby za
niego wykonać tak przyziemną czynność.
Wyszła ze szkolnego ogródka i ruszyła u boku księcia. Na wypadek gdyby przyszło
mu do głowy podać jej ramię, splotła ręce za plecami. Musiała wyglądać jak strach na wróble.
- Myślałam, że pan wyjechał dziesięć dni temu wraz z resztą gości - powiedziała.
Wiedziała, że wyjechał. Przecież była u Melanie z wizytą.
- Istotnie - potwierdził. - Pojechałem do Lindsey Hall. I wróciłem.
- Dlaczego? - Można by pomyśleć, że nawet nie słyszała o zasadach uprzejmej
konwersacji.
- Musiałem z panią pomówić.
- O czym? - Zaczynało do niej w pełni docierać, że to książę Bewcastle idzie
wiejską drogą u jej boku.
- Czy były jakieś konsekwencje? - spytał.
Poczuła gorący rumieniec wypływający jej na policzki.
- Oczywiście, że nie - odparła. - Mówiłam już panu, że jestem bezpłodna. Czy
po to pan przyjechał? Zawsze okazuje pan taką troskliwość kobietom, z którymi pan... - nie
zdołała znalezć odpowiedniego eufemizmu, by dokończyć zdanie.
- Gdybym chciał się upewnić tylko co do tej kwestii, mógłbym przysłać swego
sekretarza albo służącego - rzucił. - Zauważyłem koło pani domu zaciszny ogród. Czy
moglibyśmy tam kontynuować rozmowę?
Pomyślała z niedowierzaniem, że książę chce ponowić swoją ofertę. Jak on śmiał? Jak
śmiał pojawiać się znów w jej życiu i burzyć jej spokój? Bardzo się starała o nim nie myśleć,
ale nadal pojawiał się w jej snach i czasem nawet w ciągu dnia we wspomnieniach, od
których nie umiała się uwolnić. A teraz jeszcze tu przyjechał.
To, że był księciem, nie oznaczało, iż wolno mu ją prześladować.
Rzecz jasna ich spacer nie pozostał niezauważony. Dzień był ciepły i przynajmniej
połowa mieszkańców wsi siedziała przed domami albo stała w grupkach i plotkowała.
Wszyscy pozdrawiali ją lub machali ręką, a potem uważnie przyglądali się księciu. I nawet
jeśli niektórzy nie wiedzieli, kim jest ten mężczyzna, wkrótce na pewno się dowiedzą. To
będzie sensacja dnia, co tam dnia, dekady!
Książę Bewcastle przeszedł przez wieś i zniknął w ogrodzie Hyacinth Cottage wraz z
Christine Derrick. Wieść o tym na pewno dotrze do Melanie, która pojawi się jutro bladym
świtem, by zażądać od przyjaciółki wyjaśnień.
Pomyśli, że od początku miała rację, że książę Bewcastle jednak się podkochiwał w
Christine. A prawda była taka, że jej pożądał i postanowił uczynić swoją kochanką.
Nie odezwał się już, dopóki szli ulicą. Ona również milczała. Czuła, że jeśli tym
razem książę nie zaakceptuje jej stanowczego  nie", będzie musiała go spoliczkować. Nigdy
nie uderzyła mężczyzny w twarz. Uważała, że posługiwanie się tą bronią jest nie fair,
albowiem mężczyzna, jeśli był dżentelmenem, nie mógł przecież oddać. Ale tym razem aż ją
ręka świerzbiła, żeby trzasnąć w książęcy policzek.
Eleanor stała w oknie salonu, spoglądając sponad okularów, ale znikła, gdy Christine
posłała jej piorunujące spojrzenie. Już sobie wyobrażała podniecenie i spekulacje, które
trwają w domu.
Przeszła przez kolorowy od kwiatów frontowy ogród i poprowadziła księcia po
kamiennych schodkach pod łukowatym trejażem do ogródka z boku domu. Miejsce było
zaciszne, częściowo osłonięte od ulicy wysokimi drzewami. Stanęła za drewnianą ławeczką i
położyła dłoń na jej oparciu. Rzuciła księciu obojętne spojrzenie. W ciemnoszarym surducie,
nieco jaśniejszych spodniach i wysokich butach wyglądał niesamowicie męsko.
Zdjął kapelusz i trzymał w przepisowy sposób przy boku. Słońce zalśniło w jego
ciemnych włosach.
- Pani Derrick, czy uczyni mi pani zaszczyt i wyjdzie za mnie? - odezwał się.
Christine patrzyła na niego kompletnie oszołomiona.
- Co?
- Nie mogę przestać o pani myśleć - powiedział. - Zastanawiałem się, dlaczego
zaproponowałem, by została pani moją kochanką, a nie żoną, i nie znalazłem zadowalającej
odpowiedzi. Nie ma prawa, które nakazywałoby mężczyznie o mojej pozycji żenić się z
dziewicą albo damą, która nie była jeszcze mężatką. %7ładne prawo nie wymaga też ode mnie,
bym ożenił się z kobietą, która stoi w hierarchii towarzyskiej na równi ze mną. A jeśli pani
bez-dzietność po kilku latach małżeństwa jest oznaką pani bezpłodności, to również nie
stanowi przeszkody nie do pokonania. Mam trzech młodszych braci, którzy po mnie
dziedziczą, a jeden z nich ma już syna. Postanowiłem pojąć panią za żonę i proszę, by mnie
pani przyjęła.
Patrzyła na niego oniemiała, zacisnąwszy dłonie na oparciu ławeczki. Przez głowę
przelatywały jej najbardziej niedorzeczne myśli.
Mogła zostać księżną Bewcastle. Nosić gronostaje i diadem. A przynajmniej tak to
sobie wyobrażała. Nigdy nie interesowała się, jakie przywileje łączą się z tytułem księżnej,
jako że nie spodziewała się, by ktokolwiek miał jej zaproponować zajęcie tej pozycji.
A potem odzyskała rozsądek, gdy jego słowa wróciły do niej jak odbite echem.
 ...z dziewicą... stoi w hierarchii towarzyskiej na równi ze mną... pani bezdzietność...
oznaką bezpłodności. Postanowiłem pojąć panią za żonę".
Mocniej zacisnęła palce na oparciu, czując, jak narasta w niej złość. Zdołała nad nią
zapanować.
- Wasza Wysokość, jestem zaszczycona pańską propozycją - powiedziała, siląc się na
spokój. - Mimo to odmawiam.
Wydawał się zdumiony. Uniósł brwi. Spodziewała się, że lada moment w jego dłoni
pojawi się ten piekielny monokl, co ostatecznie doprowadziłoby ją do pasji, ale wyglądało na
to, że nie miał go dzisiaj przy sobie.
- Hm, zdaje się, że panią obraziłem, gdy zaproponowałem jej coś innego niż
małżeństwo - rzucił.
- Tak - odparła.
- Także wtedy, gdy po naszym zbliżeniu pozwoliłem pani myśleć, że mam
zamiar powtórzyć ofertę - ciągnął.
Zmarszczyła brwi. A nie zamierzał? Chciał jej wtedy zaproponować małżeństwo? Nie
wierzyła mu. Mężczyzna nie proponuje małżeństwa kobiecie, która właśnie pozwoliła mu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •