[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mało romantyczny?
Postanowił przeciwdziałać temu złemu nastrojowi i za
jąć się czymś pożytecznym, na przykład zrobić obchód
domu i sprawdzić zamki.
Cicho wyszedł z pokoju i zszedł na dół. Kostka już mu
nie dokuczała, a żebra dawały o sobie znać tylko wtedy
gdy w łóżku obracał się z boku na bok.
Przeszedł przez pierwsze piętro, a potem dokładnie
sprawdził okienka w piwnicy. Wreszcie wrócił na górę.
Zatrzymał się przed pokojem Maggie. Nie mógł się poha
mować przed naciśnięciem klamki. Ku jego zdumieniu
drzwi otworzyły się.
- Maggie, nie bój się. To ja.
- Słyszałam, że robisz obchód - rzekła Maggie bez
strachu w głosie i usiadła na łóżku. - Sprawdzałeś zamki?
- Tak. - Zamknął drzwi i stał patrząc na nią w ciemno
ściach. - Na dole wszystko w porządku.
- To dobrze.
Próbował zacząć rozmowę na temat ich wzajemnych
stosunków, ale nie umiał znalezć słów. Nie potrafił też
zmusić się do opuszczenia pokoju. Szukał jakiegoś prete
kstu, by tu zostać. Wyglądała tak zachęcająco w łóżku -
z długimi włosami, miękko spływającymi na ramiona,
w blasku księżyca. Ten widok budził w nim dojmujące
pragnienia. Pożądał jej ze wszystkich sił.
- Przygotowałem plan pułapki, którą mam zamiar za
stawić - rzekł w końcu.
Zaczął wędrować po pokoju dotykając buteleczek z per
fumami i grzbietów książek. Josh nie mógł w ciemno
ściach odczytać tytułów. Może któregoś dnia jego książka
znajdzie się na tej półce.
- Opowiedz mi o tym - poprosiła łagodnie Maggie.
- Liczę na twoją pomoc. - Podszedł do łóżka i popa
trzył na nią.
- Co mam zrobić?
- Chcę stworzyć pozory, że wyjechaliśmy razem na
kilka dni. Chodzi o to, żeby ludzie widzieli, że wyjeżdżamy
razem do Seattle lub Portland. Dokądkolwiek. Ważne, by
każdy sądził, że nas tu nie ma.
- Rozumiem. Przypuszczam, iż to miałeś na myśli, mó
wiąc, że przydadzą się fałszywe zaręczny.
- Nie mówmy o zaręczynach. - Zmusił się, by nie zare
agować na zaczepkę. - Po prostu powiedz, czy pomożesz
mi przeprowadzić plan.
- W porządku. Zrobię to. Moja reputacja i tak została
nadszarpnięta. Nie zależy mi już na tym, czy ktoś w Pere-
grine Point dowie się, że spędzam z tobą weekend. No i co
będzie, gdy już udamy się na te wspaniałe wakacje?
- Wrócę tu nocą i zastawię pułapkę.
- Naprawdę? - W jej glosie zabrzmiało prawdziwe
zainteresowanie. - Tak jak w kryminałach?
- Tak - potwierdził rozbawiony jej entuzjazmem.
- Sądzisz, że intruz zaatakuje, gdy wyjedziemy z mia
steczka?
- Myślę, że uzna to za dobrą okazję. Facet jest już
zdesperowany. Zrobi ten krok, jeśli go tylko trochę zachę
cimy.
- To dobry pomysł - rzekła Maggie. - Pomogę ci, ale
pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- %7łe pozwolisz mi wrócić razem z tobą.
- Zasadzki to nie zabawa, Maggie - skrzywił się Josh.
- Może być nudno. Będę cały czas siedział w samochodzie.
Pamiętaj, że mam nadzieję schwytać faceta, jeśli tylko się
pokaże. Może być niebezpiecznie.
- W takim razie potrzebujesz partnera do pomocy -
uznała. - Jestem twoją klientką, pamiętasz? Ja tu rządzę.
Jeśli planujesz zasadzkę, muszę być przy tym.
- Przyrzekasz, że będziesz mnie słuchać?
- Przyrzekam - obiecała.
- To znaczy, jeśli pojedziesz ze mną, masz robić do
kładnie to, co powiem i nie sprzeciwiać się. Zrozumiałaś?
- Oczywiście.
- No więc dobrze, możesz mi towarzyszyć.
- Och, Josh! - Maggie wysokoczyła z łóżka i zarzuciła
mu ręce na szyję. - Dziękuję ci, dziękuję! Nie umiem
powiedzieć, ile to dla mnie znaczy! - Tuliła się do niego.
Dotknięcie jej miękkich piersi wystarczyło, bo rozniecić
w Joshu pożądanie. Przycisnął ją do siebie mocniej. Ale
Maggie wysunęła się z ramion.
- Lepiej idz spać, Josh. Jutro możemy być razem. A te
raz potrzebujemy odpoczynku. Do zobaczenia rano.
- Do zobaczenia. - Całą siłą woli zmusił się do wyjścia.
Tak jest lepiej, wmawiał sobie, wracając do pokoju.
W końcu znowu jest do niego przyjaznie usposobiona. Jeśli
będzie ostrożny, powinien odzyskać to, co utracił dziś rano
z powodu idiotycznego pomysłu z fałszywymi zaręczyna
mi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]