[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nick spojrzał na Kim znacząco.
- Ty zostajesz - powiedział
Kiedy wyszli, pociągnął ją za rękę i szepnął:
- Chodz tutaj.
Kim zaczęła drżeć. Pochyliła się i pocałowała go w nos.
- Powiedz, że mnie kochasz - poprosił. Zanurzyła palce w jego czarnych
włosach.
- Może tak, może nie.
- Kim... - Nick przyciągnął ku sobie jej twarz. - Powiedz!
- Co ci powiedzieć? %7łe musisz się ogolić? Ogolę cię z przyjemnością -
zażartowała.
- Torturujesz mnie. - Przesunął palcami po jej gładkich policzkach.
Uśmiechnął się czule. - Dobrze. Powiesz mi, kiedy będziesz chciała i jak
będziesz chciała. A zanim to zrobisz... - Pocałunek zdradził jego pożądanie.
Po tygodniu Nick wrócił do domu. Kim wyczuwała napięcie. Jego
pocałunki były powściągliwe i kontrolowane. Jakby na coś czekał.
- Mama i Cherry poszły z Lassie do weterynarza. Co powiesz na
przejażdżkę? Zwieże powietrze dobrze mi zrobi - zaproponował, gdy Kim
wychodziła z basenu.
Strząsnęła wodę z twarzy. Owinęła się ręcznikiem. Zaczął gładzić jej
nogę.
- Jakoś podejrzanie wyglądasz. O co chodzi? - zapytała.
- Czuję się jak więzień. Możemy nawet jechać tym twoim okropnym
samochodem, żebym tylko na chwilę mógł się stąd wyrwać.
Kim roześmiała się.
- I tak z tą nogą nie wsiadłbyś do swojego porsche.
- Naprawdę? - zapytał ucieszony. Pojechali fordem.
- 140 -
S
R
Nick kazał Kim zaparkować samochód przed budynkiem w dole miasta.
Otworzył drzwiczki i wysiadł. Stanął przed dużymi drzwiami.
- Wchodzimy? Mam klucze.
W środku pełno było robotników. Nick położył dłoń na ramieniu Kim i
wciągnął ją do środka. Ominęli ludzi kładących parkiet.
- Chodzmy do biura - powiedział.
Kim była podekscytowana. Ze zdziwieniem patrzyła na tajemniczą minę
Nicka.
- Co to za budynek? - zapytała cicho, rozglądając się po elegancko
urządzonym biurze, do którego właśnie weszli.
Zamiast odpowiedzi ściągnął ze ściany wielkie płótno. Napis na tablicy
głosił:
 U Kim. Aerobik - samoobrona -sauna".
Powoli zdając sobie sprawę z tego, co przeczytała, podniosła wzrok na
Nicka. Wyglądał jak zawstydzony mały chłopiec, złapany na podjadaniu
słodyczy.
Była zła. Jak zwykle, musiał z butami wejść w jej sprawy, w jej życie.
- Coś nie tak, kochanie? - zapytał zaniepokojony. Drżały mu ręce, gdy
przeczesywał włosy. Był zdenerwowany i przestraszony. - Dlaczego nic nie
mówisz? To jest prezent. Całkowicie bezinteresowny.
Kim poczuła ogarniające ją ciepło. Fletch miał rację, że Nick jest
delikatny. Zaborczy, arogancki, ale też czuły i delikatny. Byłby zawiedziony,
gdyby nie przyjęła prezentu. Może już czas, aby zmieniła swoje życie i
pozwoliła aby Nick otoczył ją swą miłością.
- Powiedz coś - zażądał, gdy patrzyła na niego w milczeniu. - Kim, nie
musisz tego brać, jeżeli nie chcesz. Cholera, po prostu myślałem, że chcesz mieć
coś wyłącznie swojego... oprócz mnie, oczywiście. - Przeniósł ciężar ciała z
chorej nogi na zdrową i spojrzał na dywan. - Zdaję sobie sprawę ze swojej
- 141 -
S
R
skłonności do dominacji. Chcę ci powiedzieć, że jesteś dla mnie nie tylko
kobietą, której pożądam, ale też osobą.
Czuła, jak w jej sercu rośnie miłość do tego impulsywnego mężczyzny.
Miała ochotę rzucić mu się w ramiona. Wiedziała, że to był dowód jego miłości.
Nie oczekiwał niczego w zamian. Chciał tylko sprawić jej przyjemność.
- A więc to dla mnie? Bez żadnych zobowiązań? - zapytała.
- Tak - powiedział, zbliżając się do niej. Otarł łzę z jej policzka. - W
porządku, wiem, że robię błędy, ale kocham cię. Chcę dać ci coś, co sprawi ci
przyjemność. Bez żadnych zobowiązań. Nie wiem, czy sprawiłem ci
przyjemność czy cię rozczarowałem.
Kim uniosła dłoń i położyła mu na policzku. Nie chciała go ranić. Za jego
szorstkim obyciem kryła się ogromna wrażliwość.
- Kocham cię - powtórzył - ale nie chcę cię do niczego zmuszać...
- To piękny prezent. Dziękuję - wyszeptała Kim.
- A więc przyjmujesz? - zapytał ucieszony.
- A mogłabym nie przyjąć? - odpowiedziała pytaniem, przyciągając jego
twarz ku swojej.
Nick otoczył ją ramionami i przytulił do siebie. Uśmiechnął się i z tak
dobrze znaną Kim pewnością siebie zażądał:
- Skoro tak, to powiedz, że mnie kochasz.
- Oportunista... - zdążyła szepnąć, zanim przywarli do siebie ustami.
Kim poruszała się w rytm muzyki, ciesząc się swobodą tańca. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •