[ Pobierz całość w formacie PDF ]
po sto kurbaszów na skórę twych bliznich? A cóż znowu...? Co za barbarzyństwo...! któż
słyszał w dziewiętnastym wieku!
Jeśliś tego zdania, to jedz sobie na osobnym statku. Odbędziesz tę samą podróż, co ja, ob-
racając na nią miesiąc więcej czasu; zagryziesz się, zagłodzisz, a jeśli, broń Boże, napotka cię
w drodze słabość, zamrzesz jak pies, gdy zaś ja w przypadku słabości łatwiej dostanę się, prę-
dzej do miejsca, gdzie będzie podobnym jakiśkolwiek ratunek.
Bo widzisz, z tutejszymi Arabami to tak się dzieje: albo od samego początku do końca oni
będą wykonywać twoją rozsądną i sprawiedliwą wolę, albo od samego początku do końca
będą robić, co im się podoba, a ciebie uważać będą za burą sukę. Ciebie, co najmując ich so-
bie miesięcznie wraz ze statkiem zastrzegłeś sobie w kontrakcie wszelką najwyższą władzę.
Wybieraj więc...!
Ja w tym razie jestem za kurbaszem, gdyż jeśli go użyję, to tylko słusznie i w potrzebie; a
to zdziczałe pokolenie pewno by nie zachowało równejże miary w postępkach, gdyby trzy-
mało kurbasz w ręku. Bo oświata jest munsztukiem dla żądz osobistych!
Teraz jeszcze jedno pytanie: Umiesz ty spać jednym okiem, z odwiedzionymi pistoletami
pod głową i z na wpół dobytą szablą?
Potrafiłbyś w przypadku urządzić regularny odpór przed napaścią kilka razy mocniejszego
nieprzyjaciela? Jeśli nie czujesz się zdolnym, nie puszczaj się raczej w dzikie kraje, bo można
się założyć dwa przeciw jednemu, że cię wezmą diabli...! Chociaż i z tymi wszystkimi wia-
domościami podobny los także spotkać cię może. Albo miej przynajmniej energicznego i
wiernego sługę, co już nie raz pierwszy odbywa tę podróż, lub jak Anglicy, syp pieniędzmi i
sądz, że wciąż pdróżujesz na gościńcu z Dovru do Londynu, to innym także będzie się zda-
wać, żeś tak odważny, że przed niczym nie bledniejesz. Jeszcze jedna przestroga!
Nie lękaj się wody, choć ci wejdzie do statku po kostki. Miej zawsze oko na wielki żagiel i
nie pozwalaj go rozwijać w nocy albo przynajmniej ty lub który z twoich służących nigdy
wtedy spać nie powinniście, gdyż jak zaśniecie, Araby się także spać położą, a wiatr z gór
napadnie na was znienacka, a swym impetem uderzywszy w rozpostarty żagiel czółno zatopi.
Araby, choć się obudzą w wodzie, wypłyną jednak na ląd stały, bo mieszkaniec nadnilski bo-
61
browej natury, zawsze ma ogon w wodzie. Ale z tobą nie wiem, co się stanie. Arabom łatwo
się topić, nie stracą przynajmniej swych bagaży, bo są na wpół nadzy, ale ty, choćbyś się wy-
ratował, twoja podróż stracona! i musisz się wracać do Kairu po zapasy żywności, broń itd.
Dosyć już tych przestróg na początek, a teraz, kiedyśmy już nad brzegiem rzeki, wnijdzmy
do kanży i każmy zaraz wywiesić na wielkim maszcie banderę naszego narodu.
Mamy w kanży trzy kafassy21 z żywnością i kuchennymi naczyniami; jest i wino, jest i
arak. Cukru zapas, bo oddalając się z trudnością go dostaniem. Sucharów zapas na dwa mie-
siące. Jest i apteczka, proch, kule, kilka strzelb, kilka książek... to i dosyć! Resztę prowiantów
dostaniem za bezcen po drodze.
Stary, lecz dziarski woltyżer z armii Bonapartego naszym kapralem, kamerdynerem i ku-
charzem. Czarny z Dongola jego całym wojskiem. Arabów jedenastu: dziesięciu barczys-
tych majtków i ich rejs22 z czarną brodą i w zielonym turbanie.
Urządzmy się jak najlepiej w tym mieszkaniu z małymi okienkami, gdzie można zaledwo
siedzieć i leżeć na dywanie. Każmy rozpostrzeć namiot przed stancyjką dla chłodu i teraz
znak krzyża! W imię Boga! rozwijajcie żagiel i w drogę!
Mamy dzisiaj parę godzin drogi dość zajmującymi okolicami. Uważajmyż więc wszystko
pilnie, gdyż niestety! choć to Araby mówią, że kto raz skosztował wody Nilu, siedem razy
w swym życiu wróci jej się napić, wątpię jednak bardzo, abyśmy gdzie indziej, jak we śnie,
oglądali kiedy te strony!
Otóż nasza kanża przesuwa się szybko Nilem pośród pałaców, domów i meczetów.
Myślałby kto, że to mały Bosfor lub wielki kanał w Wenecji! Po naszej lewej stronie Bu-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]