[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odpowiedział drugi. Członkowie Zielonych Płaszczy z Wieży
Zachodu mieli w zwyczaju oznajmiać swoje przybycie i odejście
dęciem w rogi.
To chyba znaczy, że już są powiedział Rollan.
Essix wskoczyła mu na ramię.
Wczoraj Olvan poinformował, że dwie z pozostałych trzech
Poległych Bestii znajdują się w drodze do Wieży wraz z ludzmi,
z którymi się związały. Obiecał, że po ich przybyciu Rollan dowie
się więcej o tym, czego od niego oczekiwano. Jak dotąd Olvan
zawsze znajdował jakiś powód, żeby nie udzielić mu wyjaśnień.
Rollan zastanawiał się, czy pozostałe dzieci złożyły już śluby
Zielonych Płaszczy. Olvan mówił, że gdyby chłopak się na to
zdecydował, musiałby poświęcić całe swoje życie sprawie obrony
Erdas oraz przymierzu z Zielonymi Płaszczami. W zamian
otrzymałby pomoc w rozwijaniu więzi z Essix, zyskałby obowiązki
i cel w życiu, poza tym nigdy więcej nie zabrakłoby mu
pożywienia, schronienia ani towarzystwa.
Rollan nie czuł się przekonany.
Powrót Czworga Poległych miał być wielkim wydarzeniem, ale
Olvan nie wyjaśnił mu, jaka dokładnie miała być ich rola. Jak długo
jeszcze każe mu na to czekać?
Dzięki Essix Rollan wyrwał się z życia w biedzie. Zadawał sobie
pytanie, czy powinien związywać się z kimkolwiek na stałe. Nigdy
nie lubił słuchać rozkazów, a jego zdaniem ludzie posiadający
władzę najczęściej jej nadużywali. Kto wie, jakie możliwości stały
przed nim otworem teraz, kiedy na jego ramieniu siedziała Essix?
Możliwe, że przyjęcie ślubów Zielonych Płaszczy okaże się
najlepszym wyjściem, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że stał
się teraz celem dla takich ludzi jak Zerif. Jednak Rollan nie miał
dotąd czasu, żeby na spokojnie rozważyć wszystkie możliwości.
Zamiast odmówić Olvanowi, poprosił go więc o czas do namysłu.
Było to trzy dni temu.
Kiedy Rollan brodził w wysokiej trawie, kierując się w stronę
bramy Wieży Zachodu, w polu jego widzenia pojawił się członek
Zielonych Płaszczy, dosiadający potężnego konia. Przy jego
jednym boku szła dziewczyna, przy drugim zaś wędrował
chłopak. Dziewczynie towarzyszyła panda, a przy chłopaku biegł
duży wilk. Wszyscy zmierzali w stronę Rollana, więc i on
przyspieszył kroku. Wiedział, że panda i wilk muszą być dwiema
Wielkimi Bestiami z Czworga Poległych.
Gdy ponury mężczyzna podjechał bliżej, zsiadł z wierzchowca
i zmierzył Rollana wzrokiem. Należał do tego rodzaju
nieznajomych, jakich Rollan nauczył się unikać na ulicach
Concorby.
Chłopak towarzyszący wojownikowi także nosił zielony płaszcz,
co oznaczało, że złożył śluby. Miał przyjazne, otwarte spojrzenie
człowieka, którego życie niewiele dotąd nauczyło. Z kolei
dziewczyna była uderzająco piękna. Miała lśniące, zielone oczy
i nieśmiały uśmiech, pod którego wpływem Rollan całkiem stracił
wątek. Wyraz jej twarzy zdradził mu, że doceniła jego reakcję,
i wtedy właśnie Rollan zdał sobie sprawę, że jej nieśmiały
uśmiech był wyćwiczony. Na podstawie jej ubioru i rysów twarzy
dziewczyny doszedł do wniosku, że pochodziła ona z Zhong, co
miało sens, zważywszy na gatunek jej zwierzoducha. Rollan nigdy
wcześniej nie widział prawdziwej pandy. Ani wilka. Znał je jedynie
z książki z obrazkami pewnej wdowy, która czasami odwiedzała
sierociniec i czytała dzieciom o Wielkich Bestiach.
Jestem Tarik przedstawił się mężczyzna. Ty pewnie masz
na imię Rollan?
A starałem się być taki dyskretny wypalił Rollan. Skąd
wiedziałeś? Pewnie to sokolica mnie zdradziła, co?
Meilin, Conorze, poznajcie Rollana powiedział Tarik.
Urodził się i wychował tutaj, w Amayi. Podobnie jak wy
przywołaliście Jhi i Briggana, on przyzwał Essix.
Wilk zrobił parę kroków naprzód, a sokolica sfrunęła z ramienia
Rollana i stanęła tuż przed nim. Kiedy zbliżyła się również panda,
Essix cicho zaskrzeczała. Zwierzęta ostrożnie badały się
nawzajem.
Czy one pamiętają? spytała Meilin. Miała miły głos, który
pasował do jej wyglądu.
Być może powiedział Tarik. Trudno stwierdzić, ile
pamiętają ze swojego poprzedniego życia. Na tym etapie spora
część ich zachowań może być instynktowna.
A co z czwartą z Poległych Bestii? spytał Rollan. Co
z Urazą?
Tarik zmarszczył czoło.
Ktoś dotarł do Urazy i jej nowej towarzyszki przed nami. Zerif
próbował podobnej sztuczki z tobą. Dziewczyna ma na imię
Abeke, pochodzi z Nilo. Nie znamy miejsca jej pobytu, ale nie
spoczniemy, póki jej nie znajdziemy. Lenori uważa, że zarówno
ona, jak i Uraza nadal żyją. Odszukanie ich będzie jednak sporym
wyzwaniem.
Czy znalezliście nas dzięki Lenori? zapytał Conor.
Tarik pokiwał głową.
Lenori jest najbardziej uzdolnioną wróżbitką wśród Zielonych
Płaszczy. Dzięki jej wyjątkowym talentom zaczęliśmy
podejrzewać, że Czworo Poległych powróci.
Jej moce nie mogą być aż tak szczególne zauważył Rollan.
W końcu ktoś was uprzedził i dotarł do dziewczyny z Nilo przed
wami.
Jeśli Uraza zaginęła, my we trójkę musimy reprezentować
Czworo Poległych skomentowała Meilin. Czy teraz, kiedy
jesteśmy razem, nie powinniśmy się wreszcie dowiedzieć, co się
właściwie dzieje?
To może zdradzić wam jedynie Olvan odpowiedział Tarik.
Jak już wiecie, chcemy, abyście wstąpili do Zielonych Płaszczy
i pomogli nam chronić Erdas.
Przed Pożeraczem? zapytał Rollan, nawet nie próbując
ukrywać sceptycyzmu.
Jego pytanie zbiło Tarika z tropu.
Kto ci powiedział o Pożeraczu?
Taki jeden odparował Rollan. Dosiadał łosia.
Nadal nie jesteśmy pewni, z jakim wrogiem mamy do
czynienia. Jeśli nie jest to sam Pożeracz, musi to być ktoś bardzo
do niego podobny. Olvan pewnie niedługo wyjaśni, dlaczego
potrzebujemy waszej pomocy. Na razie powinniście wykorzystać
okazję, żeby się lepiej poznać. W nadchodzących dniach
będziecie się często widywali. Pojadę naprzód, żeby obwieścić
nasze przybycie.
Będą się na was gapić ostrzegł pozostałą dwójkę Rollan,
kiedy Tarik odjechał. Odkąd się tu znalazłem, ludzie niczego
innego nie robią. Z początku się martwiłem, że może mam na
twarzy resztki jedzenia.
Ludzie zazwyczaj przyglądają się nowo przybyłym
powiedziała Meilin. Zwłaszcza osobom ważnym.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]