[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powietrzu.
Komar usiadł jej na szyi, przerywając medytację. Plasnęła
go dłonią zadowolona, że coś, choć na chwilę, odwróciło jej
uwagę.
- OK. Teraz możesz mi już chyba powiedzieć, co z nim
zrobiłeś - odezwała się, zsiadając z ciągnika. Spojrzała na
Kevina niemal z rozdrażnieniem. - A może twoje ręce leczą,
co? Dotknąłeś go i sam ozdrawiał?
Jak na kogoś, komu naprawiono przed chwilą niezbędny
sprzęt, przejawiała wyjątkowo duże zniecierpliwienie.
Wyglądała wręcz na zirytowaną.
- Nic z tych rzeczy. Obyło się bez cudu - roześmiał się
zadowolony, że mu się udało.
Grając na zwłokę, oparł się o ścianę stodoły. Zazwyczaj
nie lubił tego typu teatralnych chwytów. To Lily była
specjalistką od podkręcania napięcia. Tym razem jednak aż się
o to prosiło. June zachowywała się jak rozkapryszony bachor.
Dobrze jej zrobi, jak sobie trochę poczeka. Może ochłonie i
okaże odrobinę wdzięczności.
- Rozumiem. Obyło się bez cudu, ale nie zamierzasz
strzępić sobie języka, żeby mi powiedzieć, co właściwie
zrobiłeś - skrzywiła się z niesmakiem. - Typowo męskie
podejście.
Obrzucił ją zaintrygowanym spojrzeniem. Ciekawe, z
jakiego typu ludzmi miała zazwyczaj do czynienia.
- Dlaczego niby miałbym ci nie powiedzieć? Odetchnęła
głęboko. Zdawała sobie sprawę, że jest nieznośna.
- Nie wiem. Niektórzy mężczyzni już tacy są. Nie lubią
dzielić się swoją wiedzą. Sądzą zapewne, że malutki kobiecy
umysł nie jest w stanie objąć skomplikowanych szczegółów
technicznych.
Kevin przyglądał jej się dłuższą chwilę, zanim odparł atak.
Zdenerwowanie wyostrzyło rysy dziewczyny. Jej twarz była
znacznie bardziej wyrazista.
- Jeśli o mnie chodzi, nigdy nie nazwałbym twojego
umysłu ani malutkim, ani typowo kobiecym.
- Powinnam się obrazić czy wziąć to za komplement?
- Jak chcesz. W każdym razie nie miałem nic złego na
myśli - odparł i nim znalazła czas na odpowiedz, wdał się w
szczegółowy opis naprawy traktora. Objaśnił jej ze detalami,
co i w jakiej kolejności zrobił, by uruchomić niesprawny
silnik. Zauważył, że w oczach June powoli pojawia się
niekłamany podziw. - To by było na tyle. Jak widzisz, nic
wielkiego. Czasami łatwo przeoczyć drobny szczegół.
Sięgnął po koszulę, którą zawiesił na gwozdziu
wystającym z płotu prowizorycznej zagrody. W czasach
świetności podobno hodowano na farmie konie. Kevin
zamierzał właśnie się ubrać, gdy June powstrzymała go,
dosłownie wydzierając mu z ręki koszulę.
- Zaczekaj! Nie!
Spojrzał na nią zdezorientowany.
- Co, nie?
Dotarło do niej, że nie kontroluje swego zachowania. A
wszystko przez to, że chciała jeszcze przez chwilę pooglądać
go z nagim torsem.
- Nie zakładaj jej. Jest cała mokra - wybrnęła z sytuacji. -
Nie chcesz chyba chodzić cały dzień w przepoconej koszuli?
- Zdaje się, że nie mam innego wyjścia. - Prześlizgnął po
niej wzrokiem zaczynając od czubka głowy, na stopach
kończąc. - Nie sądzę, żeby pasowało na mnie cokolwiek z
twojej szafy. Nie te gabaryty.
Ni stąd, ni zowąd poczuła ściskanie w gardle.
- Rozwiesimy ją, żeby wyschła - zaproponowała
nieśmiało.
Dobre sobie. Już widział minę Jimmy'ego, gdyby pojawił
się w domu goły od pasa w górę. Rozłożył bezradnie ramiona.
- A co będę robił tymczasem? Masz dla mnie jakieś
specjalnie zadania?
Postój sobie tak jak teraz, żebym mogła jeszcze trochę się
na ciebie pogapić, przemknęło jej natychmiast przez myśl.
Dobra, stop. Sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli.
- Jest tu jeszcze parę rzeczy do zrobienia. Jeśli oczywiście
nie boisz się ciężkiej pracy i masz ochotę mi pomóc.
Z tym akurat nie było problemu. Miał mnóstwo czasu i
lubił pracować. Zastanawiało go jednak coś innego. Rozejrzał
się dokoła, jakby chciał potwierdzić swoje przypuszczenia.
- Nie zatrudniasz nikogo do pomocy? - zapytał. Czyżby ją
oceniał?
- W tej chwili nie - odparła obronnym tonem.
Kevin znał się na rzeczy przynajmniej na tyle, by ocenić,
że farma nie jest specjalnie duża, ale też i nie mała.
Prowadzenie gospodarstwa podobnych rozmiarów z
pewnością wymagało sporego wysiłku. Tym bardziej że June
nie tylko uprawiała zboże. Miała także żywy inwentarz.
- Czy to przypadkiem nie za dużo roboty jak na jedną
kobietę?
Znów ten ogień w oczach. Uniosła hardo głowę.
- Wyobraz sobie, że nie przywiązuję się do pługa i nie
ciągam go sama po polu. - Jej głos aż ociekał sarkazmem.
- Dzięki tobie mam do orania traktor. Jestem ci dozgonnie
wdzięczna, że byłeś łaskaw go naprawić.
- Gdybym się nie napatoczył, sama prędzej czy pózniej
byś do tego doszła - zapewnił, wzruszając ramionami. Ku jej
wielkiemu zdziwieniu ujął jej podbródek i pociągnął go
delikatnie w dół. - Nie do twarzy ci z zadartym nosem. Nie ma
powodu się dąsać, June. Zbyt łatwo się obrażasz. Tym
bardziej, że nic złego nie miałem na myśli. Po prostu
wydawało mi się, że na Alasce mężczyzni traktują kobiety jak
księżniczki.
- To prawda - westchnęła głośno. - Ale przyznasz, że
księżniczka nie jest dla mężczyzny równym partnerem.
Nawet nie zamierzał się sprzeczać.
- Racja. Zazwyczaj stawia się ją na piedestale. Na ustach
dziewczyny pojawił się cień uśmiechu.
- Tutejsi rycerze nie mają aż takiego poważania dla
kobiet.
- Masz na myśli takich amantów jak Haggerty? - wyrwało
mu się.
Nie powinien był w ogóle wspominać o tym typie. Nie
mógł jednak pozbyć się wrażenia, że górnik patrzył na June,
jakby dziewczyna była już jego własnością.
- Takich jak on i paru innych. - Nie miała ochoty
rozwodzić się na temat tutejszych obyczajów. Zwłaszcza że w
dziedzinie tańców godowych niektórzy miejscowi przejawiali
kompletny brak talentu i wyczucia. - To jak? Wchodzisz w to?
- Machnęła mu przed oczami koszulą. - Możesz popracować,
czekając, aż wyschnie.
Rozpostarła przed sobą flanelę udając, że ocenia jak długo
będzie schła. Tak naprawdę skorzystała z okazji, by mu się
lepiej przyjrzeć. Rany, ależ facet ma mięśnie. Jak wykute w
granicie.
- Przy tym upale nie powinno to potrwać długo.
Kevin rozejrzał się po farmie. Co najmniej tuzin miejsc
wymagało natychmiastowej interwencji. Mógłby na przykład
zacząć od schodów na werandzie. Jakby za chwilę miały się
rozlecieć w drobny mak. Wystarczyło za mocno stąpnąć i
poważne skręcenie kostki gotowe.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]