[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wam życzliwy, ale swoje zwierzęta kocha jak rodzone dzieci. Nie doceniacie, ile
wam okazał względów, pozwalając na nich galopować tak daleko, i nie przeczu-
wacie, co by się stało, gdybyście spróbowali zabrać je z sobą do puszczy.
A koń? spytał Thorin. Nie wspomniałeś o odesłaniu swojego wierz-
chowca.
Nie wspomniałem, bo go nie zamierzam odsyłać.
Jakże więc będzie z twoją obietnicą?
Niech cię o to głowa nie boli. Nie odeślę konia, ponieważ sam na nim wró-
cę.
W ten sposób dowiedzieli się, że Gandalf chce ich opuścić na skraju Mrocznej
Puszczy, i wpadli w rozpacz. Nic jednak nie mogło wzruszyć postanowienia cza-
101
rodzieja.
Wszystko już omówiliśmy dawno temu, gdy wylądowaliśmy na Samotnej
Skale powiedział. Nie ma co dalej dysputować. Jak wam mówiłem, czeka-
ją mnie pilne sprawy na południu. Już i tak się zapózniłem przez wasze tarapa-
ty. Może się jeszcze spotkamy, nim ukończycie tę wyprawę, a może nie. Będzie
to zależało od waszego szczęścia, od waszej odwagi i rozsądku; posyłam z wami
pana Bagginsa. Powiedziałem już kiedyś, że w tym hobbicie tkwi coś więcej, niż
sobie wyobrażacie; wkrótce przekonacie się, że to prawda. Głowa do góry, Bil-
bo, nie rób takiej nieszczęśliwej miny. Pociesz się, Thorinie i cała kompanio! Bądz
co bądz to wasza wyprawa. Pomyślcie o skarbie, który was czeka u celu, a zapo-
mnijcie o puszczy i o smoku, przynajmniej do rana.
Powtórzył im to samo nazajutrz rankiem. Nie mieli więc wyboru, napełnili skó-
rzane sakwy czystą wodą ze zródła, które znalezli w pobliżu wylotu leśnej ścież-
ki, rozjuczyli kuce, rozdzielili bagaże, jak umieli najsprawiedliwiej chociaż Bilbo
miał wrażenie, że jemu przypadła szczególnie ciężka paka, i wcale nie cieszyło go
myśl o dzwiganiu jej na własnym grzbiecie przez całe mile.
Nie martw się! rzekł Thorin. Z każdym dniem bagaż będzie lżejszy, bę-
dzie go ubywało aż za prędko. Wkrótce prowiant się wyczerpie i przyjdzie nam
wszystkim żałować, że nie dzwigamy cięższych worków.
Wreszcie pożegnali kuce i zwrócili je łbami w stronę Beornowego domu. Pu-
ściły się zaraz żwawym truchtem, jak gdyby bardzo rade, że ciemnościom Mrocz-
nej Puszczy pokazują ogony. Kiedy znikały w dali, Bilbo przysiągłby, że coś jakby
niedzwiedz wychynęło z cienia drzew i szybko podążyło za kucykami.
Z kolei zaczął się żegnać Gandalf. Bilbo, okropnie nieszczęśliwy, siadł na ziemi
i marzył, by znalezć się wraz z czarodziejem na siodle jego wierzchowca. Po śnia-
daniu (nadzwyczaj skromnym) zajrzał do lasu, a chociaż był ranek, puszcza wy-
dała mu się ciemna jak noc i bardzo tajemnicza. Jakby tam coś czyhało i patrza-
ło na mnie pomyślał.
Bywaj zdrów! rzekł Gandalf do Thorina. Bywajcie zdrowi wszyscy! Pro-
sto jak strzelił przez puszczę wiedzie teraz wasza droga. Nie schodzcie ze ścież-
ki! Jeśli ją opuścicie, tysiąc szans przeciw jednej, że nigdy już nie uda wam się jej
odnalezć i nie wydostaniecie się z Mrocznej Puszczy. A w takim razie ani ja, ani
nikt już by was pewnie więcej nie zobaczył.
Czy koniecznie musimy przejść przez tę puszczę? jęknął hobbit.
Koniecznie odparł czarodziej jeżeli chcecie znalezć się po jej drugiej
stronie. Albo przebędziecie te lasy, albo musicie wyrzec się całej wyprawy. Nie po-
zwolę ci się teraz wycofać z kompanii, panie Baggins. Wstyd mi za ciebie, że taka
myśl mogła postać w twojej głowie. Masz w moim zastępstwie opiekować się kra-
102
snoludami! zakończył ze śmiechem.
Nie, nie rzekł Bilbo. Ja wcale nie to miałem na myśli. Pytałem, czy nie
można jakoś obejść puszczy okrężną drogą.
Można, jeśli masz ochotę maszerować dwieście mil, czy coś koło tego na
północ, a potem dwa razy tyle z powrotem na południe. Ale i tak nie byłaby to
droga bardziej bezpieczna. W tej części świata nie ma bezpiecznych dróg. Pamię-
taj, że stoisz na brzegu Pustkowia i gdziekolwiek się obrócisz, możesz oczekiwać
niespodzianek wszelkiego rodzaju. Zanimbyś obszedł od północy Mroczna Pusz-
czę, trafiłbyś w doliny Szarych Gór, gdzie po prostu roi się od goblinów, skrzatów
i orków najgorszego pokroju,. Zanimbyś je obszedł od południa, zaszedłbyś do
kraju Czarnoksiężnika; a nawet tobie, mój Bilbo, nie trzeba chyba tłumaczyć, co
to za jeden. Nie radzę wam zbliżać się bodaj do miejsc, które on obejmuje wzro-
kiem ze swojej czarnej wieży. Trzymajcie się ścieżki leśnej, nie upadajcie na du-
chu, ufajcie, że wszystko pójdzie jak najlepiej, a przy wielkim szczęściu może
wam się uda pewnego dnia wyjść z puszczy i ujrzeć przed sobą Długie Moczary,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]