[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uczucia, lecz cz sto ukryte i niewidzialne dzia anie Boga w naszym sercu. Wiele owoców
modlitwy ujrzymy dopiero w Królestwie!
Ma a Teresa by a tego bardzo wiadoma. Mia a w modlitwie jeden problem - zasypia a!
Nie by a to jej wina, wst pi a do Karmelu zupe nie m oda i jak na swój wiek mia a zbyt
ma o snu. Ta s abo niezbyt j jednak smuci a:
S dz , e ma e dzieci podobaj si swoim rodzicom zarówno wtedy, kiedy pi , jak i
kiedy nie pi ; my te , e lekarze, chc c zrobi operacj usypiaj swoich chorych, i e
Pan widzi nasz s abo i wie, my proch (Ps 103,14)" 1
W modlitwie kontemplacyjnej najwa niejsza jest bierno . Bardziej chodzi o to, eby
pozwoli dzia Bogu, ni eby samemu cokolwiek robi . Czasem musimy przygotowa
grunt pod Bo e dzia anie w asn aktywno ci , ale bardzo cz sto mamy jedynie biernie na
nie przystawa i w nie wtedy dziej si najwa niejsze rzeczy. Niekiedy Bóg musi wr cz
uniemo liwi nasze poczynania, eby móc swobodnie w nas dzia . Dobrze wyt umaczy
to wi ty Jan od j Krzy a. Wed ug niego pewnego rodzaju osch , niemo no
pos ugiwania si na pewnym etapie modlitwy wyobra ni i inteligencj , niezdolno
rozmy lania czy odczuwania czegokolwiek oznacza, e Bóg wprowadza nas w stan
osch ci i nocy, eby samemu dzia w naszej g bi, tak jak lekarz, który usypia
chorego, by móc spokojnie pracowa .
Powrócimy jeszcze do tego tematu. Na razie zapami tajmy tyle: je li mimo naszych stara
nie mo emy si modli , nie ma w nas pi knych my li ani adnych odczu , nie nale y si
tym smuci . Ofiarujmy Bogu nasze ubóstwo. Taka modlitwa stanie si przez to bardziej
warto ciowa od tej, która nas samych nape nia a zadowoleniem! wi ty Franciszek Salezy
modli si w ten sposób: Panie, jestem tylko kawa kiem drewna, pod pod niego
ogie !"
Rozdzia 4
Pierwsze stwo mi ci
Przejd my teraz do drugiej, absolutnie podstawowej zasady: pierwsze stwa mi ci nad
wszystkim innym. wi ta Teresa z Avila mówi: W modlitwie my lnej liczy si nie to,
eby du o my le , lecz eby bardzo kocha ".
Ta prawda równie wyzwala. Czasem nie mo emy my le , nie mo emy medytowa , nic
nie czujemy, a jednak mo emy kocha . Kto , kto jest bardzo zm czony rozproszeniami,
niemal wyczerpany swoj niezdolno ci modlitwy, zawsze mo e, zamiast niepokoi si i
zniech ca , w pe nej pokoju ufno ci ofiarowa Panu swoje ubóstwo. Daje t drog wyraz
mi ci i modli si w sposób doskona y. Mi pozostaje królow , niezale nie od
okoliczno ci, zawsze potrafi mie ostatnie s owo. Mi czerpie korzy ci ze
wszystkiego, zarówno z dobra, jak ze z a" - lubi a mawia ma a Teresa, cytuj c wi tego
Jana od Krzy a. Korzysta zarówno z uczu , jak z osch ci, zarówno z my li, jak z ich
braku, zarówno z cnoty, jak
z grzechu...
Zasada ta czy si z pierwsz , któr wcze niej omówili my: z pierwsze stwem dzia ania
Bo ego Przed naszym. Najwa niejsze, co mamy robi w czasie modlitwy wewn trznej, to
kocha . Ale kocha ,
w relacji z Bogiem, oznacza przede wszystkim pozwoli si kocha . Nie jest to wcale tak
atwe, jak si zdaje. Trzeba wierzy w mi , a my z tak atwo ci w ni w tpimy.
Trzeba te zaakceptowa swoje ubóstwo.
Czasem atwiej nam przychodzi kocha , ni pozwoli si kocha . Gdy ja jestem tym, kto
daje, kto co robi, czuj si warto ciowy i potrzebny. Pozwoli si kocha , to znaczy nic
nie robi , by niczym. Nasza podstawowa praca w czasie modlitwy wewn trznej polega
nie na tym: nie na my leniu, ofiarowywaniu, robieniu czego dla Boga, lecz na tym,
by móg nas kocha jak ma e dzieci. Pozwoli Bogu na rado kochania nas. To jest
trudne. Wymaga mocnej jak elazo wiary w mi Boga. Zak ada te zgod na w asne
ubóstwo. Dotykamy tutaj czego absolutnie podstawowego: prawdziwa mi Boga mo e
opiera si jedynie na uznaniu pierwsze stwa Jego mi ci ku nam, na zrozumieniu, e
zanim cokolwiek uczynimy, mamy przede wszystkim przyjmowa . W tym w nie
przejawia si mi Boga ku nam, e nie my umi owali my Boga, ale e On sam nas
umi owa (1 J 4,10).
Bóg najbardziej potrzebuje z naszej strony tego pierwszego aktu wiary. On jest podstaw
wszystkich dalszych kroków. Mamy uwierzy , e jeste my kochani, pozwoli si kocha .
W naszym ubóstwie, tacy jacy jeste my, nie zwa aj c na w asne cnoty czy zas ugi. Je eli
na tym opiera si nasz stosunek do Boga - jest on prawdziwy. Je li nie - zawsze b dzie
zniekszta cony faryzeizmem i w gruncie rzeczy nie Bóg b dzie w nim zajmowa pierwsze
miejsce, lecz my sami, nasze dzia anie, nasza warto czy jeszcze co innego.
Taki punkt widzenia jest trudny, gdy wyklucza skupienie si na w asnej osobie, ale
prowadzi do wyzwolenia. Bóg nie oczekuje w pierwszej kolejno ci naszych dzie ,
czynionego przez nas dobra. Jeste my s ugami bezu ytecznymi". Bóg nie potrzebuje na-
szych dzie . Bóg jest spragniony mi ci" - mówi Teresa od Dzieci tka Jezus. Najbardziej
chce, eby my si otworzyli i pozwolili kocha , wierzyli w Jego mi . To zawsze
mo emy czyni . Kontemplacja w nie na tym polega. Trwa w obecno ci Boga, pozwoli
Mu si kocha . Odpowied naszej mi ci przychodzi albo w czasie modlitwy, albo
pó niej. Je li pozwolimy si kocha , Bóg sam b dzie czyni w nas dobro i pozwoli nam
wype ni dobre czyny, które z góry przygotowa , aby my je pe nili (por. Ef 2,10).
Z zasady pierwsze stwa mi ci wynika, e powinna ona kierowa wszystkim, czym
zajmujemy si w czasie modlitwy wewn trznej. Powinni my robi to, co roznieca i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]