[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prawie pewne, że zostanie ukrzyżowany.
Chrystusowi przypomniał się baran zaplątany w krzaki.
Gdy strażnicy dotarli do pałacu, wciągnęli Jezusa do środka i
rzucili Piłatowi do stóp. Kajfasz oskarżał, Piłat słuchał.
- Na murach zobaczysz, panie, słowa Jezus Król". On za to
odpowiada. On wywołał zamieszanie w świątyni, on podburzył tłum,
a wiemy, jak grozne są niepokoje społeczne, zatem...
- Słyszałeś? - Piłat zwrócił się do Jezusa. - Widziałem te
bazgroły. Więc to ty, tak? Uważasz się za króla %7łydów?
- Ty to mówisz - rzekł Jezus.
- Czy przed tobą też był taki zuchwały? - spytał Piłat Kajfasza.
- Bezustannie, panie.
Piłat kazał strażnikom podnieść Jezusa.
- Pytam cię ponownie i tym razem oczekuję grzecznej
odpowiedzi. Czy uważasz się za króla %7łydów?
Jezus milczał.
Piłat powalił go na ziemię.
- Słyszałeś, o co jesteś oskarżony? Myślisz, że ci to ujdzie
płazem? Uważasz nas za głupców, którzy pozwolą krążyć po kraju
agitatorom powodującym zamieszanie i nakłaniającym ludzi do
rozruchów? Odpowiadamy za utrzymanie spokoju. Nie dopuszczę do
żadnych politycznych awantur, z jakiejkolwiek strony. Zduszę je w
zarodku, możesz być tego pewien. Co ty na to? Chcesz coś
powiedzieć, królu Jezusie?
Jezus wciąż milczał, więc Piłat kazał strażnikom go pobić. Z
zewnątrz było słychać okrzyki tłumu. Kapłani i Rzymianie bali się, że
wybuchną zamieszki.
- Co oni krzyczą? - spytał Piłat. - Chcą, żeby go uwolnić?
Był wtedy zwyczaj, że w czasie Paschy uwalniano więznia
wybranego przez lud, więc żeby mieć pewność, że Jezus nie ujdzie z
życiem, kilku kapłanów wmieszało się w tłum i namawiało do
opowiadania się za Barabaszem.
- Nie jego, panie - powiedział jeden z urzędników. - Chcą, żebyś
uwolnił Barabasza.
- Tego mordercę? Dlaczego?
- Jest popularny, panie. Jeśli go uwolnisz, bardzo się ucieszą.
Piłat wyszedł na balkon i przemówił do tłumu.
- Chcecie Barabasza? - spytał.
- Tak! Barabasza! - odkrzyknęli.
- Bardzo dobrze, niech idzie wolno. A teraz opuśćcie dziedziniec
i zajmijcie się swoimi sprawami.
Wrócił do sali i powiedział:
- To oznacza, że mamy wolny krzyż. Słyszysz, Jezusie?
- Panie - odezwał się Kajfasz - a może zechciałbyś rozważyć
możliwość na przykład wygnania...
- Zabrać go i ukrzyżować - rzekł Piłat. - Na krzyżu umieścić
napis mówiący o tym, za kogo się uważa: Król %7łydów". To nauczy
rozumu buntowników i awanturników.
- Panie, a nie mógłby to być napis On mówi, że jest królem
%7łydów"? Na wszelki wypadek...
- Ma być, jak powiedziałem. Nie przeciągaj struny, Kajfaszu.
- Oczywiście, panie. Dziękuję, panie.
- Więc zabrać go. Wpierw wychłostać, a potem przybić do
krzyża.
UKRZY%7łOWANIE
Chrystus stał w tłumie i kiedy Piłat zapytał, czy ma uwolnić
Barabasza, chciał krzyknąć Nie!", lecz się nie odważył i przeżył to
jak kolejny cios w serce. Rozglądał się w poszukiwaniu anioła, lecz
nigdzie go nie zauważył. Widząc poruszenie u bram pałacu
namiestnika, ruszył tam wraz z innymi, którzy chcieli zobaczyć, jak
rzymscy strażnicy zabierają Jezusa na miejsce straceń.
W tłumie nie widział żadnego z uczniów, lecz spostrzegł kilka
kobiet, które rozpoznał. Jedną z nich była żona Zebedeusza, matka
Jakuba i Jana, drugą kobieta z Magdali, którą Jezus szczególnie lubił,
a trzecią jego własna matka, co go bardzo zdziwiło. Starał się nie
rzucać jej w oczy, bo w tamtej chwili niczego nie pragnął mniej, niż
żeby go zobaczyła. Z pewnego oddalenia obserwował, jak szły wraz z
tłumem przez miasto do miejsca zwanego Golgotą, gdzie zwykle
krzyżowano złoczyńców.
Wisieli już tam na krzyżach dwaj mężczyzni skazani za
kradzież. %7łołnierze rzymscy mieli wprawę: Jezus szybko zawisnął
obok. Chrystus stał w tłumie, dopóki ten nie zaczął rzednąć, co
nastąpiło dość szybko, bo kiedy skazańca już przybito do krzyża,
niewiele było do oglądania, aż do chwili gdy żołnierze łamali mu
nogi, żeby przyspieszyć śmierć, która jednak mogła nadejść dopiero
po wielu godzinach.
Wszyscy uczniowie zniknęli. Chrystus ruszył na poszukiwanie
tego, który był jego informatorem, żeby się dowiedzieć, co zamierzają
teraz robić, ale się okazało, że opuścił on dom, w którym się
zatrzymał, a właściciel nie miał pojęcia, dokąd się udał. Nigdzie nie
było ani śladu anioła, nieznajomego, a Chrystus nie mógł o niego
pytać, gdyż nadal nie znał jego imienia.
Od czasu do czasu wracał niechętnie na miejsce straceń, lecz nic
się tam nie zmieniało. Trzy kobiety siedziały niedaleko krzyży.
Bardzo się starał, żeby go nie zauważyły.
Póznym popołudniem rozeszła się wieść, że żołnierze rzymscy
postanowili przyspieszyć śmierć trzech skazańców.
Kiedy przybity i wystraszony znów szybko wrócił pod krzyże,
ciżba była tak gęsta, że nic nie widział, słyszał jednak uderzenia, gdy
łamali nogi ostatniemu mężczyznie, pełne zadowolenia westchnienie
tłumu i cienki, przerywany krzyk ofiary.
Kilka kobiet zaczęło zawodzić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]