[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kładącego się nad horyzontem i ostatnimi sznurami ptaków lecących na zimowe leża do
ciepłych krajów. Pędem minąłem Ruciane, z którego można było przecież pojechać do
leśniczówki Pranie, gdzie mazurską ciszą delektował się Konstanty Ildefons Gałczyński,
następnie Pisz, urocze miasteczko nad Pisą. W Białej Piskiej przypomniał mi się drobny
epizod z drugiej wojny światowej.
- Wiecie, że we wrześniu 1939 roku Wojsko Polskie w kilku miejscach przekroczyło
granice Prus Wschodnich? - zapytałem towarzystwo.
- Coś mi obiło się o uszy - przyznał się Piotr - ale niestety nie znam szczegółów.
- Jadąc drogą z Białej Piskiej do Szczuczyna, po prawej stronie zobaczycie czołg
T34/85 - opowiadałem. - Na swoim gruncie postawił go parę lat temu lekarz ze Szczuczyna.
Ten czołg był niechcianym pomnikiem w jednym z polskich miast i zamiast wylądować w
punkcie skupu złomu, znalazł się przy tej drodze. Sto metrów od czołgu, w zagajniku stoi
jeszcze niemiecki bunkier z prawdziwym cudem architektury obronnej - stalową kopułą. Ma
ona 2,5 metra średnicy, a wystaje z pagórka skrywającego schron na wysokość jednego metra.
Jej ściany mają około 20 centymetrów grubości. W kopule umieszczono sześć strzelnic. W
środku siedziało dwóch cekaemistów, którzy mieli dwa ciężkie karabiny maszynowe na
specjalnych szynach umożliwiających przesunięcie broni do dowolnego otworu strzelniczego.
To taki przedziwny pomnik dla żołnierzy września. Dowództwo Podlaskiej Brygady
Kawalerii spodziewało się niemieckiego ataku od strony Kolna. Polacy pod granicę do
Szczuczyna i Grajewa przesunęli kawalerzystów wspartych czołgami TKS, dowodzonymi
przez porucznika Janusza %7łongołłowicza. W nocy 1 września 2. szwadron 10 pułku ułanów
PBK dotarł do wsi Bełczące pod Białą Piska. Po drodze nie odkryto większych zgrupowań
wojsk nieprzyjaciela. Kolejne dwa dni upłynęły pod znakiem wzajemnych podchodów i
wypadów. Gdy 3 września do wojny przyłączyły się Anglia i Francja, przestał obowiązywać
rozkaz o nie wchodzeniu polskich wojsk na teren wroga. Generał Młot-Fijałkowski podjął
decyzję o wysłaniu całej PBK szlakiem ułanów, którzy zaszli aż pod Białą Piska. W nocy
polscy kolarze zajęli wieś Sokoły Górskie, a 9 pułk strzelców konnych Brzózki Wielkie.
Marsz brygady zatrzymała umocniona wieś Kowalewo. Murowane budynki były ustawione w
czworobok. W wąskich okienkach Niemcy umieścili stanowiska karabinów maszynowych.
Polacy podciągnęli artylerię, lecz generał Kmicic-Skrzyński powiedział wtedy, że Kowalewo
to  mazurska, polska wieś . Niemiecki kontratak odparto. Gdy następnego dnia Niemcy
ściągnęli posiłki i artylerię, Polacy wycofali się.
- Skąd pan to wie? - zapytał mnie Marian.
- Opowiadał mi kiedyś o tym znajomy, dziennikarz z Olsztyna - odpowiedziałem.
W tym momencie pomyślałem, że Olbrzym świetnie nadawał się do zrealizowania
naszego planu.
- Musimy do niego zadzwonić, Piotrze - zwróciłem się do archeologa. - W przededniu
wojny najbliżej granicy koło Grajewa znalazł się 1 batalion tego pułku dowodzony przez
majora Stanisława Nowickiego - kontynuowałem. - Pod jego rozkazy dodatkowo wysłano
kompanię przeciwpancerną, pluton konnych zwiadowców, drużynę pionierów, artylerię lekką.
W dniu wybuchu wojny niemiecki pociąg pancerny wjechał do Grajewa. Polscy piechurzy
wysadzili przed nim tory, więc Niemcy ostrzelali miasto i wycofali się. Już 2 września o
godzinie 15 major Nowicki podjął decyzję o wysłaniu swoich żołnierzy do ataku na Prostki,
leżące w Prusach Wschodnich. Pluton dowodzony przez porucznika Józefa Pakułę miał
zdobyć dworzec w Prostkach. Dwa plutony kapitana Karola Janiuka dostały rozkaz odbicia
folwarku Bogusze, a potem uderzenia na Prostki. Pluton porucznika Władysława
Sadowskiego został skierowany na północ od Prostek. Po dwugodzinnym ataku, walce na
bagnety i granaty Polacy zajęli miasteczko. Potem otrzymali rozkaz wycofania się do Polski.
Następnego dnia Niemcy zajęli polską wieś Bogusze. Z siedemdziesięciu zagród nic nie
zostało. To był odwet za udany rajd na Prostki.
Wyjechaliśmy za Białą Piska na drogę do Nowej Wsi Ełckiej i najpierw zobaczyłem
znak ostrzegający przed koleinami. To nie był problem dla Rosynanta. Kłopoty zaczęły się
dalej, gdy nagle zza zakrętu wypadła na nas ciężarówka pędząca środkiem jezdni. Kierowca
skierował pojazd na swój pas, lecz przyczepa gnała na nas, jakby żyła własnym życiem i
toczyła się prosto na Rosynanta.
ROZDZIAA DZIESITY
DZWONIMY DO OLBRZYMA " SZUKAMY SAUPA GRANICZNEGO " AACICSKA
INSKRYPCJA " CZY W PROSTKACH BYAA CZWARTA KORONA? " NA WYSPIE
ZAMKOWEJ W EAKU " PODSAUCHANA ROZMOWA PLUYII " NOCNA [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •  
     
    hp") ?>