[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i, rzecz straszna! roói się w nich uczucie miłości dla sinego topielca, którego ujrzeli na
dnie wód. Chwytają go, macają, ściskają; p3ani pragnieniem poznania, wszystko, na co
patrzą, chcą przejrzeć na wylot; już tylko wątpią i kuszą; szperają w świecie niby szpiegi
boże; myśli ich robią się ostre jak strzały, ryś czai się w ich piersi.
Rozpustnicy baróiej od innych podlegają temu szaleństwu, a przyczyna tego jest
baróo prosta; jeśli przyrównamy zwykłe życie do gładkiej i przezroczystej powierzchni,
rozpustnicy, płynąc w wartkich wirach, co chwila dotykają dna. Wychoóąc z balu na
przykład, spieszą do podejrzanego domu. Naściskawszy się do woli w tańcu wstydliwych
al ed de musset Spowiedz óiecięcia wieku 100
dłoni óiewicy, przyprawiwszy ją może o drżenie, wychoóą, biegną, rzucają płaszcze
i rozwalają się u stołu zacierając ręce. Ostatnie zdanie zwrócone do pięknej i uczciwej ko-
biety drga im jeszcze na ustach; powtarzają je wybuchając śmiechem. Co mówię? czyż za
kilka sztuk monety nie podnoszą owego stroju będącego istotą wstydu, chcę rzec, sukni:
owej tajemniczej zasłony, zdającej się otaczać szacunkiem istotę, którą zdobi i którą okala,
nie dotykając jej? Jakież pojęcie muszą sobie tedy tworzyć o świecie? czują się w nim raz
po raz niby aktor za kulisami. Kto baróiej od nich przyzwyczajony jest do owego szukania
samego dna rzeczy i, jeśli można tak rzec, do tych poufnych i cynicznych obmacywań?
Posłuchajcie, jak oni mówią o wszystkim: zawsze określenia najbaróiej jaskrawe, grube,
ohydne; te tylko wydają się im prawóiwe, reszta to tylko szych, pozór, przesądy. Jeśli
opowiadają jakieś wydarzenie, jeśli zdają sprawę z własnych wrażeń: zawsze słowo plu-
gawe, ziemskie, zawsze dosłowna litera, zawsze śmierć! Nie powieóą: Ta kobieta mnie
kochała , ale: Miałem tę kobietę ; nie mówią: Kocham , ale: Palę się ; nie mówią
nigdy: Jeśli Bóg zechce! , mówią zawsze: Gdybym ja zechciał! Sam już nie wiem, co
myślą o sobie samych i co wyplatają w swoich monologach!
Stąd nieodbicie lenistwo albo ciekawość; podczas bowiem gdy się tak ćwiczą w wi-
óeniu we wszystkim najgorszej strony, wióą wszelako, że inni nadal wierzą w dobro.
O ile zatem w obojętności swojej nie posuwają się aż do zatkania sobie uszu, musi ich
Ojciec, Syn, Brat, Siostra,
buóić nagle od czasu do czasu odgłos owego innego świata. Ojciec pozwala synowi cho-
Kobieta upadła , Obyczaje
óić tam, góie choói tylu innych, góie chaóał sam Kato; powiada, iż młodość musi się
wyszumieć. Ale za powrotem syn spogląda na swą siostrę; i patrzcie, co sprawiła goóina
spęóona sam na sam z bydlęcą rzeczywistością! musi sobie powtarzać: Siostra moja nie
ma nic wspólnego z tamtą kobietą! i od tego dnia odczuwa niepokój.
Zło, Choroba, Obraz świata,
Ciekawość zła jest to plugawa choroba, która roói się z wszelkiego nieczystego ze-
Kondycja luóka, Upadek
tknięcia. Jest to natrętny pęd upiorów podnoszący grobowe płyty; jest to niewytłumaczo-
na męczarnia, którą Bóg karze tych, co upadli; chcieliby wierzyć, że wszystko stworzone
jest do upadku, a być może sprawiłoby to im rozpacz. Ale szperają, szukają, dysputu-
ją; przekrzywiają głowę na bok niby budowniczy, który ustawia węgielnicę, i silą się
w ten sposób wióieć rzeczy tak, jak pragną. Zło stwieróone oglądają z uśmiechem; na
zło wątpliwe gotowi by przysięgać; gdy wióą dobro, chcą je obejrzeć od tyłu. o wie
oto arcyformuła, pierwsze słowo, które wyrzekł szatan, skoro ujrzał, iż niebo jest dlań
zamknięte. Ach! iluż to słowo uczyniło nieszczęśliwych! ileż klęsk i śmierci, ileż straszli-
wych zamachów kosy w poczynające kiełkować zasiewy! ile serc, ile roślin, które są jedną
ruiną od czasu, gdy to słowo w nich zabrzmiało! o wie o wie bezecny wyraz! Nim
się je wymówi, raczej być jak owe barany, które nie wieóą, góie jest rzeznia i idą do niej
szczypiąc trawę. To więcej warte, niż być trzezwą głową i czytywać la Rochefoucaulda.
Jakiż mogę dać tego lepszy przykład niż to, co opowiadam w tej chwili? Brygida
chciała jechać, wystarczało mi powieóieć słowo. Wieóiałem, że jest smutna, dlaczegóż
zwlekałem? co byłoby się stało, gdybyśmy wyjechali? Skończyłoby się na przelotnej chwili
lęku; nie bylibyśmy ani trzech dni w droóe, a już wszystko poszłoby w niepamięć. Skoro
byłbym z nią sam, myślałaby tylko o mnie; cóż mi zależało na poznaniu tajemnicy, która
[ Pobierz całość w formacie PDF ]