[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odkrywającym brzuch. Westchnęła, gdy jego palce spoczęły na jej nagiej skórze
tuż pod biustem.
 Kocham w tobie wszystko  powiedział.  Twoje piękne błękitne oczy. 
Spojrzał jej głęboko w oczy.  Twoje długie lśniące włosy.  Przeczesał palcami jej
włosy.  I twoje cudowne ciało. I to, jak się czuję, kiedy jesteśmy razem.  Znał
wszystkie czułe słówka, wszystkie komplementy, które rozmiękczają kobietom
serca i rozchylają im uda.
Kiedy chwycił dół jej bluzki i podciągnął do góry, pomocnie uniosła ręce. Zanim
miała okazję zmienić zdanie, już pieścił jej pośladki, a potem rozpiął suwak
szortów. Wciągnęła głęboko powietrze, ale nie próbowała go powstrzymać. Po
sekundzie stała przed nim w samych majteczkach i staniku. R.J. gwizdnął
przeciągle.
 Kurczę, kotku, jesteś wystrzałowa.  I była. Wcale nie bajerował. Obrzuciła go
wzrokiem.
 Sam jesteś niczego sobie. Nigdy wcześniej nie znałam nikogo takiego.
 To jest nas dwoje.  Pocałował ją, wsuwając język do jej ust, a jednocześnie
włożył rękę pod majtki, obmacując jej jędrną, krągłą pupę.
Gdy oderwali się od siebie, by zaczerpnąć tchu, był już twardy jak skała i
rozpalony do czerwoności. Zaczął kąsać delikatnie jej ucho, obsypał pocałunkami
szyję, a potem wprawnym ruchem rozpiął stanik, zsunął go i odrzucił na podłogę.
Podniósł ją lekko i wtulił twarz w jej nagie piersi. Przez sekundę myślał, że
eksploduje tu i teraz. Nie tknął żadnej dziewczyny, odkąd zaczął się spotykać z
Mallory, i na gwałt potrzebował seksu.
Mallory drżała i jęczała. Poprowadził ją w stronę łóżka, a gdy jej nogi oparły się
o brzeg materaca, położył ją delikatnie. Podniosła na niego wzrok i uśmiechnęła
się. Szczwana bestia. Wiedziała, jak bardzo jej pragnie. Porzuciwszy wszelkie
pretensje do delikatności, jednym szarpnięciem ściągnął jej majtki i cisnął na
podłogę, po czym pośpiesznie zdjął spodnie.
 Och!  Mallory wlepiła wzrok w jego erekcję.
 Podoba ci się, kotku?
 Taak.
O mało nie zakrztusiła się na tym słowie. %7łeby się tak zakrztusiła na moim
fiucie, pomyślał. Ale wszystko w swoim czasie. Najpierw podstawy.
 Jest cały twój  powiedział jej.  Chcesz go teraz?
 Taak.
R.J. otworzył szufladę nocnej szafki, wyjął z pudełka prezerwatywę i założył.
Podpierając się rękoma, żeby jej nie zgnieść, próbował wsunąć członek między
ściśnięte uda.
 Rozłóż nogi i pozwól mi wejść.  Pochylił głowę i ujął zębami sterczącą
brodawkę.
Kiedy lekko ją ścisnął, Mallory jęknęła i rozchyliła uda. Zaczął ssać jej pierś,
podczas gdy jego penis szukał wejścia do jej ciała. Boże wszechmogący, ale była
ciasna!
Kiedy wszedł w nią do połowy, naprężyła się i krzyknęła. Cholera, była
wilgotna, a on wykonał robotę już w pięćdziesięciu procentach. Nie zamierzał teraz
przerywać. Nie ma mowy. Wątpił, żeby mógł przestać, nawet gdyby chciał  a nie
chciał.
 Rozluznij się, kotku. Za pierwszym razem będzie trochę bolało.
 R.J., nie...
Uniósł jej biodra i naparł, wchodząc w nią aż do końca. Pisnęła jak rozdrażniona
kotka i wbiła mu paznokcie w plecy.
 Boli  poskarżyła się.
Wysunął się z niej na kilka centymetrów, a potem natarł znowu. Chwyciła go za
ramiona, wczepiając się w niego kurczowo.
 Przestań! Mówiłam, że to boli.
 Przecież tego chciałaś  odparł, nie przestając się poruszać.  Spróbuj się
rozluznić. Obiecuję, że następnym razem ci się spodoba.
 Następnym razem?
Dlaczego nie mogła po prostu się zamknąć? Jeszcze kilka pchnięć i by skończył.
A jeśli zaczeka, zrobi to znowu i tym razem dopilnuje, żeby ją zaspokoić. Ignorując
jej jęki, podjął przerwane dzieło. W ciągu paru minut eksplodował, zagłębiony w
niej po samą rękojeść. Gdyby jeszcze nie miał na sobie kondoma, byłoby naprawdę
super.
Może następnym razem. W końcu była dziewicą, więc nie złapię żadnego syfa.
Ale nie brała pigułek, więc mogła zajść w ciążę. Co tam, jakie są szanse, że
zmajstruje jej bachora, jeśli tylko raz zrobi to bez gumki?
*
 Gdzie Jolie?
Yvonne otworzyła powieki, gdy tylko usłyszała głos syna.
 Theron?  Podniosła głowę i spojrzała w oczy skupione na jej twarzy.
 Mamo.  Jego głos był zachrypnięty i szorstki.
 O, dzięki ci, Boże.  Azy zakręciły się w jej oczach.
 Gdzie jest Jolie?
 W Belle Rose. Chcesz, żebym do niej zadzwoniła?
Theron skinął głową.
 Zadzwoń do niej. I do Ike'a.
 Ike'a Dentona?
Jeden z ochroniarzy wynajętych przez Maksa wetknął głowę za parawan.
 Czy wszystko w porządku, pani Carter?
 Tak, dziękuję. Właściwie nawet lepiej niż w porządku. Mój syn może mówić.
Uśmiechnęła się do barczystego mężczyzny w niebieskim mundurze i z
pistoletem przy pasie. Dziękowała Bogu, że jest tutaj, aby bronić Therona.
 Kto to?  spytał Theron.
Zastanawiała się, czy powiedzieć mu prawdę. W końcu odparła:
 To prywatny ochroniarz. Max go wynajął.
 Dla mnie?
 Tak.
 Dlaczego?
Yvonne pogłaskała syna po policzku.
 Nie przejmuj się tym, kochanie. Musisz wypoczywać i wracać do zdrowia.
 Co się stało? Dlaczego Max uważa, że potrzebuję ochrony?
 Nic się nie stało  skłamała.  Po prostu Max obawia się, że ktoś znowu będzie
próbował cię skrzywdzić.
 Zadzwoń do Jolie. Chcę się z nią zobaczyć.
 Dobrze, za chwilę.
 Teraz.
*
Georgette i Parry siedzieli obok siebie na blizniaczych bujanych fotelach. Ona
piła sok ze świeżych pomarańczy a on mimozę szczodrze podlaną drogim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •