[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dzieję.
- Dokąd teraz? - spytał, siadaj ąc za kierownicą.
Anula & Irena
scandalous
- Muszę odnalezć testament Hope Blodgett.
-. Gdzie chcesz szukać? W sądzie?
- Z pewnością nie jest nigdzie oficjalnie zarejestrowa
ny. Gdyby tak było, bank nie mógłby wejść w posiadanie
domu. - Zamknęła oczy, była przemęczona, potwornie bo
lała ją głowa. Z natłoku informacji i emocji. Chciała, by to
się już skończyło.
- Jeżeli ta dama mieszkała i zmarła w Bachelor Arms,
to może testament jest gdzieś w tym domu.
- Morgan, to było sześćdziesiąt lat temu. Dlaczego aku
rat to miejsce przyszło ci do głowy?
- A gdzie indziej mogłabyś go szukać? Znasz nazwisko
adwokata, który kontaktował się z twoją babcią?
Potrząsnęła przecząco głową.
- Masz rację. Rzeczywiście mogłabym przepatrzeć
dom. Jeżeli pan Amberson mi pozwoli.
- Do licha z nim. Nie musimy go prosić o pozwolenie.
Pomyszkujemy na własną rękę.
- Myślałam, że musisz pracować-powiedziała.
- Praca może poczekać. - Uruchomił silnik i uśmiech
nął sję szelmowsko. - Jestem bogaty.
Bezskutecznie usiłowała powstrzymać uśmiech. Ktoś
inny puszyłby się nieznośnie swoim bogactwem. Ale nie
Morgan. W jego ustach ta przechwałka zabrzmiała tak;
jakby żartował sam z siebie. Boże, pomóż, myślała, nie
chcę się do niego uśmiechać ani z nim rozmawiać. Gdy
jednak wyjechali na rozsłonecznioną ulicę i w pełnym
świetle zobaczyła jego usta, jego oczy... Serce jej zmiękło
jak wosk. Przed czym ostrzegała ją zjawa?  Ten mężczyzna
niczego ci nie przysięgał..." Ale zaproponował jej pracę,
choć nie tego od niego oczekiwała.
- Hope Blodgett - mruknął Morgan.
Anula & Irena
scandalous
- To przypadek -powtórzyła jego słowa.
- A może zjawa jakoś wpłynęła na to, że otrzymałaś jej
imię.
- Zjawa kręciła się w pobliżu lustra w mieszkaniu IG.
A poza tym, Morgan, ty nie wierzysz, że ona istnieje.
Rzucił na nią okiem, lecz zaraz wpatrzył się w drogę,
gdyż właśnie brał zakręt.
- Zgadza się - przyznał. - Nie wierzę.
Kiedy wrócili do Bachelor Arms, była już niemal pora
lunchu. Automatyczna sekretarka Morgana błyskała świa
tełkiem, a na taśmie nagrano mnóstwo przeróżnych wiado
mości i zaproszeń. Francine beształa go, że nie pokazuje się
w studiu.
- Jesteś głodna? - spytał Hope.
- Nie. Czy w tym domu jest strych? A piwnice, gdzie
się przechowuje niepotrzebne rzeczy?
- Nie mam pojęcia, czy jest strych i tam musiałby nas
wpuścić Amberson. Do piwnic możemy dostać się sami, ale
byłem w nich wiele razy i nie widziałem niczego cieka
wego.
- Gdyby testament został pozostawiony w widocznym
miejscu, to już ktoś by go znalazł. Jak możemy się dostać
do piwnicy?
- Po prostu zejdziemy na dół - odparł.
Piwnica w Bachelor Arms podzielona była na pomiesz
czenia o różnym przeznaczeniu. W jednym stał piec cen
tralnego ogrzewania i zbiorniki na ciepłą wodę, w innych
wielkie urządzenia recyrkulacyjne ciepłej wody. W kolej
nym Amberson trzymał swoje narzędzia. Największą prze
strzeń podzielono na zamknięte na kłódki boksy, w których
lokatorzy trzymali rowery, zbędne meble, walizki i inne
Anula & Irena
scandalous
zawadzające im w mieszkaniu przedmioty. Każdy boks był
oznaczony numerem mieszkania. Hope szła powoli wzdłuż
boksów i zaglądała do nich przez drucianą siatkę.
Czego tam nie było - narty, deski surfingowe, zwinięte
dywany, zakurzone pudła na kapelusze, wyblakłe pokrow
ce na meble i ramy do obrazów.
Zatrzymała się przy ostatnim boksie. Tam też, jak w po
zostałych, stały stare, zakurzone meble: komoda, parawan
z kwiecistego, spłowiałego materiału, zniszczony sekreta-
rzyk. Jedna z szufladek była wysunięta i połamana. Boks
nosił numer 1G.
- Jeżeli testament jest w tym domu, to właśnie tu - po
wiedziała Hope cicho, ujmując kłódkę w palce.
- Dlaczego tak sądzisz? /
- Zjawa mieszka w lustrze, w mieszkaniu IG. Ta część
domu musiała mieć dla niej specjalne znaczenie. Może tam
spędzała większość czasu, kiedy jeszcze żyła.
Morgan nie zamierzał wyśmiewać się z Hope, która mó
wiła z ogromnym przekonaniem.
- Ciekawe, czy Clint lub Jessie są w domu. To ich boks,
więc powinni mieć klucz do kłódki.
- Poszukajmy ich.
- Ty tu poczekaj - poprosił. W blasku oświetlającej
piwnicę gołej żarówki Hope wyglądała tak samo krucho jak
w szpitalu. Miała porcelanowo bladą twarz, z którą kontra
stowały kruczoczarne włosy. - Odpocznij sobie. Spróbuję
ich odnalezć.
Okazało się, że oboje byli w pracy. Morgan zszedł na dół
i zastał Hope w tej samej pozycji, w jakiej ją zostawił -
opartą o drucianą siatkę broniącą wstępu do boksu.
- Nie ma ich. Chyba będziesz musiała poczekać.
Cień rozczarowania pojawił się w jej szeroko otwartych
Anula & Irena
scandalous
oczach. Ależ ona jest piękna, pomyślał Morgan. Nawet w tym
okropnym świetle, w otoczeniu spleśniałych mebli i szarych
ścian, była najbardziej pociągającą kobietą na świecie.
- Możemy wracać na górę. - Zastanawiał się, czy poz
na po jego głosie, jakie rozpaliła w nim pożądanie.
- Chyba tak - zgodziła się. Może się łudził, lecz wyda
wało mu się, że też wypowiedziała te słowa nieswoim
głosem. Jakby zaczęła szybciej oddychać.
Zbliżyła się do niego, a on postąpił krok ku niej. Wy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •