[ Pobierz całość w formacie PDF ]

defektu genetycznego, nie da się tego zrobić za żadne pieniądze. Lecz według
niego Laurel była za młoda, żeby urodzić dziecko z tak ciężkim
upośledzeniem.
 W twoim wieku ryzyko jest niewielkie.
 Jedno dziecko na sto dziewięć.
 Czyli mniej niż jeden procent.
83
RS
 Ale według doktora Milesa to dużo i dlatego radzi zdecydować się na
amniocentezę.  Wybuchnęła głośnym płaczem.  Boję się. Jeśli dziecko
będzie... jest...
Brett objął ją serdecznie. Był to naturalny gest pocieszenia. Laurel też go
objęła i mocno się przytuliła. Szukała w nim oparcia, ratunku.
 Dziecko na pewno będzie normalne i zdrowe  rzekł z przekonaniem,
którego wcale nie czuł.
 A jeśli nie?  Załamał się jej głos.  Jeżeli...
 Na razie nic nie wiemy, więc nie myśl o najgorszym.
Martwił się o dziecko, ale jeszcze bardziej o Laurel. Musiał być
opanowany i spokojny, żeby ją wspierać i dodawać otuchy. Być może w
przyszłości będzie niezależna, lecz w tej chwili potrzebowała go bardziej niż
on jej. Wspólnie zniosą troski, jakie zgotuje im los. Razem pokonają trudności,
we dwoje łatwiej uniosą ciężar. Szukał słów pocieszenia, chciał pomóc, ale nie
wiedział jak. Czuł się zupełnie bezradny. Rozpaczliwy, bezgłośny szloch
rozdzierał mu serce.
Po paru minutach Laurel otarła oczy wierzchem dłoni.
 Co ja zrobię? Co zrobię?
 Nie jesteś sama.  Ujął ją pod brodę i zajrzał głęboko w oczy. 
Pamiętaj, że będziesz miała dziecko.  Pocałował ją w czoło.  I masz mnie.
Laurel położyła się o ósmej, ale nie mogła zasnąć. Przewracała się z boku
na bok, cicho szlochając. Wreszcie o dwunastej wstała, wyciągnęła pozytywkę
i posłuchała marsza, który pomagał jej w najgorszych momentach w Chicago.
Zdawała sobie sprawę, że Brett wspiera ją, jak umie, i mimo to czuła się
opuszczona, samotna jak palec. Oczywiście widziała, że jest bardzo
zmartwiony, ale tylko ona była odpowiedzialna za to, że dziecko rozwija się
nieprawidłowo. Tego Brett nie mógł zmienić.
84
RS
Głośno zaburczało jej w brzuchu. W tej chwili jedzenie zdawało się
nieważne, lecz wiedziała, że nadal musi zdrowo się odżywiać. Lekko
pogładziła się po brzuchu.
 Juniorze, jesteś głodny? Przepraszam, powinnam była zmusić się do
zjedzenia całej kolacji.
Po jej policzkach spłynęły dwie wielkie łzy. Pomyślała, że dziecko
odmieniło ją, nauczyło odpowiedzialności, więc teraz ze względu na nie musi
być silna.
 Trzeba wziąć się w garść  mruknęła.
Postanowiła urodzić dziecko, niezależnie od tego, czy lekarze wykryją
jakiś defekt genetyczny. Uważała, że nie ma wyboru. Lecz Brett? Jak on
przyjmie jej decyzję? Co innego, gdyby łączyła ich miłość...
Gdy weszła do kuchni, Brett oderwał wzrok od komputera.
 Zgłodniałaś?
 Tak. I chce mi się pić.
 Odgrzeję resztki z kolacji.
 Sama się obsłużę.
 Usiądz.  Wyjął z lodówki talerz i wstawił do kuchenki mikrofalowej. 
Przygotowałem wcześniej, bo wiedziałem, że przyjdziesz.
 Dziękuję.
 Spałaś?
 Trochę.
Brett popatrzył na nią z niedowierzaniem.
 No, nie bardzo  przyznała się niechętnie.
 Ja też nie mogłem zasnąć.
 Cały czas myślę o jednym i tym samym.
 Proszę.  Podał jej szklankę mleka.  Martwię się o ciebie.
85
RS
 Mnie... nic nie jest... dobrze się czuję.  Jej zaczerwienione i
podpuchnięte oczy zadawały kłam słowom.  Będzie lepiej, gdy się dowiemy...
to znaczy...
 Wiem, co masz na myśli.
Laurel przyjrzała mu się i zauważyła w jego oczach strach. Wzruszyło ją,
że on też tak się przejmuje.
 Wiesz, zebrałem z Internetu trochę informacji na temat tego badania.
Ono jedynie pomaga ustalić procent ryzyka, a wyniki często są fałszywym
alarmem. Jeśli chcesz zobaczyć, to...
 Dziękuję, ale...
 Co?
Laurel upiła łyk mleka i odstawiła szklankę. Przez chwilę rozważała, czy
nadszedł odpowiedni moment, by zdobyć się na całkowitą szczerość.
 To bardzo poważna sprawa  zaczęła.
 Oczywiście.
Patrzyła na Bretta zagadkowym wzrokiem. Przez dwa tygodnie trochę go
poznała i przyzwyczaiła się myśleć o nim jako o ojcu dziecka. Nie wiedziała
jednak, jak teraz zareaguje. Czy pozostanie przy niej i dziecku?
 Tak czy owak urodzę dziecko, niezależnie od wyniku badań i opinii
genetyka.  Położyła rękę na brzuchu.  Kocham to dziecko, bo tylko ono mi
zostało i wyniki badań nic nie zmienią. Uważam, że masz prawo o tym
wiedzieć.
 A ja postanowiłem, że będę przy tobie, niezależnie od decyzji, jaką
podejmiesz.
Ucieszyła się, a mimo to miała wątpliwości, czy Brett naprawdę pokocha
dziecko, jeśli nie będzie zdrowe i normalne. Bała się zapytać, bała się usłyszeć
prawdę.
86
RS
Brett postawił talerz na serwetce i usiadł przy stole.
 Wiesz, ulżyło mi  rzekł jakby po namyśle.
 Ulżyło?
 Radzę ci, nie przejmujmy się tym, co lekarze mówią. Ja też bardzo
pragnę tego dziecka.
Jego słowa podziałały jak balsam.
 Cieszę się, że w tej kwestii jesteśmy zgodni. Brett oparł się o stół i
pochylił.
 Nie musisz poddawać się wszystkim badaniom. Wiesz o tym, prawda?
 Tak.  Zjadła dwa kęsy.  Ale chciałabym sprawdzić... Po tym, czego
ostatnio doświadczyłam, wolę zawczasu przygotować się na najgorsze.
Nienawidzę trwać w niepewności. Wyniki badań nic nie zmienią, bo i tak będę
kochać dziecko z całego serca.  Westchnęła.  Gadam od rzeczy, co?
 Nie. Twoje rozumowanie jest logiczne.
 Jesteś bardzo miły.  Cieszyła się, że może na nim polegać. Bardzo
potrzebowała wsparcia.  Więc radzisz mi poddać się badaniom?
 Oczywiście. Nawet powinnaś. Nie wiadomo, co ojciec przekazał mi. w
spadku.
 Nawet nie przyszło mi do głowy...
 Ale mnie przyszło.  Brett popatrzył w dal.  Zawiadomię twoją matkę,
zarezerwuję bilet na samolot...
 Nie, nie rób tego.
Umilkł zaskoczony, a Laurel uznała, że trzeba powiedzieć mu prawdę, bo
tak będzie lepiej dla obojga.
 Muszę ci wyznać coś o mojej matce...
 Nie musisz.
87
RS
 Chcę, żebyś wiedział.  Oblizała suche wargi.  Matka radziła mi...
nawet kazała... usunąć ciążę. Więc gdyby dowiedziała się, że dziecko może
być... niezupełnie zdrowe... Nie chcę, żeby przyjechała, nawet nie chcę, żeby
znała wyniki badań.
Brett położył rękę na jej dłoni i powiedział ciepłym, pełnym zrozumienia
głosem:
 Współczuję ci.
 Dziękuję.
Wpatrując się w ich złączone dłonie, Laurel czuła, że łagodny dotyk
mocnej ręki dodaje jej sił. Nie myślała teraz o niezależności, a jedynie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •