[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pierwszego wejrzenia. W czterdziestym
piątym, już po wojnie, przyjechał na imieniny
do mojej kuzynki. I już cały wieczór
tańczyliśmy tylko ze sobą. Pięknie tańczył.
Wcześniej ślubował, że dopóki trwa okupacja,
nie zatańczy. Pracowałam na poczcie w
Skolimowie, zaczynałam o szóstej rano
wspomina Alicja Arens. - Po imieninach
pierwszy na pocztę przyszedł Janek.
Pamiętam, jak przez ogródek do poczty idzie
Janek z ogromnym naręczem groszków. Nie
chodzę specjalnie na jego grób. Tylko kiedy
gdzieś zobaczę groszek.
Aresztowano go 24 XII 1949 r. Krystyna
Rodowicz, żona stryjecznego brata, mówi:
Matka gotowała wigilijną wieczerzę. Przyszło
ich kilku. Rewidowali dwie godziny. Wzięli go
ze sobą. Matce udało się niepostrzeżenie w
miąć mu opłatek.
Przesłuchiwano go w Departamencie V, który
zajmował się wywiadowczym rozpoznaniem
działaczy kulturalnych, związków, organizacji.
Anoda" wskazał, gdzie ukrywa broń.
W dniu śmierci przesłuchiwali go Wiktor H. i
Bronisław K.
Wiktor H. pytał o próbę porwania w 1945 r.
rosyjskiego generała, któgo AK-owcy chcieli
wymienić na aresztowanego Radosława.
Według protokołu Anoda" opowiadał:
Porwanie miało nastąpić w czasie przejazdu
generała radzieckiego z Konstancina do
Warszawy.
Oczekiwaliśmy dwoma samochodami na
trasie koło Powsina. Jeden z naszych
samochodów, którym kierował Marian
Rajewski, zatarasował drogę
nadjeżdżającemu samochodowi. Kierowca
radziecki wyminął przeszkodę i wymknął się z
zasadzki. Porwanie było przygotowane z
polecenia płk. Rybickiego, ps. Maciej,
zastępcy Radosława".
Pózniej przesłuchiwał go Bronisław K. Pytał o
różne osoby.
Po pytaniu: Co wiecie o Zakrzewskim
Jerzym?", Bronisław K. nie zanotował
odpowiedzi. W poprzek strony protokołu
zapisano: Podejrzany wyskoczył oknem i
zabił się".
Niektórzy Zośkowcy" przypuszczali, że
Anoda" popełnił samobójstwo, bo przeraził
się swych zeznań. Mógł w pewnym momencie
uznać, że opowiadając o miejscach ukrycia
broni, szkodzi kolegom.
Nie wiadomo, czy zaszkodził. Wśród
Zośkowców" UB miało konfidenta o
kryptonimie Górnik". Trudno ustalić, co
zawierały jego raporty.
Anoda" był pierwszym spośród
aresztowanych Zośkowców". Największe
aresztowania wśród Zośkowców" miały
miejsce cztery dni przed jego śmiercią. Ale
przeprowadzał je już Departament Zledczy, a
nie Departament V MBP.
Rodzice łatwo - co było czymś niezwykłym w
tamtej sytuacji dowiedzieli się, gdzie
spoczywa syn.
Pomógł w tym kierownik zakładu
pogrzebowego, któremu UB poleciło
pogrzebać Anodę". Szef zakładu znał go. W
1945 r. razem ekshumowali ciała powstańców.
Polecił swoim pracownikom zapamiętać
miejsce, gdzie pogrzebano Anodę", i
przekazać informację, gdyby zgłosiła się
rodzina.
Zofia Rodowicz wiele lat pózniej, w 1968 r.,
spisała swoją relację: Mogiła była w środku
cmentarza w drugim rzędzie, pokryta jak cały
cmentarz całunem śniegu".
Przeniesienie ciała wyznaczono na 16 marca.
Sprawa wyglądała zagadkowo i widać było,
że wśród ludzi, którzy zakatowali naszego
syna, był ktoś, kto pomyślał z sercem o nas i
umożliwił odszukanie grobu, za co zawsze
będę mu wdzięczna! Był ubrany w swe
wojskowe angielskie ubranie, zapięte agrafką
pod szyją, ułożony starannie, uczesany, nawet
kanty spodni były wyrównane".
Alicja Arens, narzeczona:
- Wyglądał jak żywy człowiek, który śpi.
Aadnie opalona twarz. (Głowa przechylona na
lewo, nie mieścił się w białej trumnie z
prostym wiekiem. Ręce wciąż były piękne,
złożone i przyciśnięte do lewego boku.
Rodzice Anody" poprosili Annę Rodowicz,
jego drugą bratową, aby przyszła na
przenoszenie ciała, ponieważ była lekarką.
Anna Rodowicz opowiada:
Obmacałam ręce, nogi. Nic nie było złamane.
Twarz zupełnie niezniszczona. Ale za lewym
uchem była dziurka, jakby wlot od kuli. Na szyi
zastygła strużka krwi. Może tej krwi wcześniej
było więcej, ale obmyli i potem się tylko
sączyła.
Według dzisiejszej opinii Zakładu Medycyny
Sądowej Anna Rodowicz nie mogła stwierdzić,
czy kości były całe, ponieważ ciało było
zmarznięte. Zlad za uchem mógł pozostać po
sekcji zwłok.
Alicja Arens przedstawia inny powód śmierci:
Nie widziałam wlotu po kuli, ale pamiętam, że
wtedy mówiono () postrzale w kark.
Kilka tygodni po przeniesieniu zwłok Anody"
rodzice byli na zebraniu towarzyskim u dr.
Konrada Okolskiego. Lekarz poprosił ojca
Anody" na bok, mówiąc, że chce ulżyć
katolickiemu ojcu, który żyje myślą, że syn
popełnił samobójstwo.
Zdecydował się złamać słowo honoru dane
profesorowi Grzywo-Dąbrowskiemu,
ówczesnemu kierownikowi Zakładu Medycyny
Sądowej, w którym była robiona sekcja, i
przekazać nam tajemnicę, powierzoną mu
przez profesora - zanotowała Zofia Rodowicz.
- Janek nie |popełnił samobójstwa, lecz został
w czasie śledztwa zamęczony - miał
wgniecioną klatkę piersiową".
Tadeusz Sumiński, kolega Anody" z batalionu
Zośka": Dla mnie nie ma znaczenia, czy
Janka zabito, czy popełnił samobójstwo.
Zmuszenie go do samobójstwa było mordem,
może gorszym niż zwyczajny.
Przy grobie jest już prokurator Szustakiewicz,
policjanci, robotnicy cmentarni, koledzy
Anody" z batalionu Zośka". Robotnicy
zaczynają zdejmować płytę, cicho tłucze się
pierwsza lampka nagrobna.
Okazuje się, że grób nie jest podwójny, ale ma
szerokość jednej trumny. Robotnicy wyciągają
pierwszą trumnę, drewnianą, brązową. Widać
jeszcze białą tkaninę, nieco tylko
przybrudzoną ziemią. Leży w niej Zofia
Rodowicz, matka Anody". Zmarła cztery lata
temu, przeżyła 96 lat.
Następna warstwa, w niej spoczywa ojciec
Anody", zmarły w 1951 r. Trumna rozpadła
się, widać brązowe kości.
Władysław Rodowicz mówi:
- Prosiłem prokuratora o wizję lokalną na
Koszykowej. Janek był przecież wcześniej
schorowany, a dwa tygodnie w piwnicach
więzienia musiały zrobić swoje. Musiałby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]