[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Czy to krzesło wolne?
Przestraszona wstała.
- Nie odchodz - poprosił chudy mężczyzna o żałosnym wyglądzie. - Jestem
spragniony rozmowy z żywym człowiekiem. Internetowe kontakty już mi bokiem
wychodzą.
Carly usiadła, ponieważ ktoś ją potrącił. Postanowiła wytrwać parę minut i
wrócić do domu.
- Jesteś tu pierwszy raz? - spytał nieznajomy.
Pierwszy i ostatni, pomyślała Carly. Irytowało ją, że chudzielec wlepił wzrok
w jej biust.
- Dobry początek, prawda? - zagadnął.
Jaki początek? Jeśli on uważa, że dobry, to zle zrozumiał jej milczenie. Bała
się, że Lorenzo przyjdzie tutaj, a jednocześnie chciała, by wyratował ją z opresji.
Rozległ się dzwonek przy drzwiach, więc spojrzała w tamtą stronę. Wszedł
mężczyzna w dżinsach, koszuli w kratkę i podniszczonej marynarce. Był przemo-
czony, wyglądał trochę jak pirat. Mrużąc oczy, rozglądał się po sali.
To nie pirat! To Lorenzo!
Zapytał o coś kelnerkę i oboje popatrzyli w stronę, gdzie siedziała Carly.
S
R
Pomyślała o ucieczce, ale widocznie dzwonek przy wejściu był dla gości sy-
gnałem do wstania. Popychana skierowała się do najbliższych drzwi. Położyła rękę
na klamce, a wtedy chudzielec przytrzymał ją i zatarasował drzwi.
- Nie wolno - syknął.
- Co jest? - Próbowała wyrwać się.
- Tylko mężczyzni mogą chodzić po sali. Kobiety muszą siedzieć przy stoli-
kach.
- Dlaczego?
- Spędziłaś ze mną pięć minut - wyjaśnił. - Jeśli pod koniec wieczoru dam ci
plus, będziesz mogła spędzić ze mną następne pięć minut.
Jakie pięć minut? Za co plus? Wyglądało to groznie, ale Lorenzo ze swymi
sprawdzianami był sto razy grozniejszy.
Oby tylko jej nie zauważył. Chciała ukryć się za plecami chudzielca, jednak
odezwał się bardzo wulgarnie.
- O, jesteś! - zawołał Lorenzo. - O co chodzi? - Spojrzał na młodego człowie-
ka, który nerwowo się zaśmiał.
- Niech pan sam ją zapyta.
- Może zapytam - rzekł Lorenzo lodowatym tonem. - Ty draniu, chciałeś ją
wykorzystać.
- Nieprawda. Sama się do mnie lepiła.
- Do ciebie? - szczerze zdziwił się Lorenzo.
Rozległy się ironiczne chichoty.
- Tak. Chciała całować się ze mną. Nie zna reguł.
Carly zrobiło się niedobrze.
- O jakich regułach mowa? - zapytał Lorenzo tonem adwokata w sądzie.
- Mężczyzna spędza z kobietą pięć minut i jeśli mu się spodoba, daje jej plus.
Ja co do niej jeszcze się nie zdecydowałem...
- Oj, chyba kłamiesz. - Lorenzo spojrzał na Carly.
S
R
- Zalecałaś się do niego? Miałaś ochotę go całować?
- Takiego wymoczka? Też wymyślił! - zawołała oburzona.
- Więc po co tu przyszłaś? - wycedził chudzielec przez zaciśnięte zęby.
- Jeżeli chodzi ci o pocałunki, całuj się ze mną - zaproponował Lorenzo.
Carly coraz bardziej mu się podobała. Widocznie czuła się bardzo samotna i
dlatego tutaj przyszła. Wiadomo, czyja to wina. Trzeba naprawić błąd.
Objął ją i pocałował. Dla niej to nie był zwykły pocałunek, lecz cudowne
przeżycie, bo miała wrażenie, że jest najpiękniejszą kobietą na świecie. Lorenzo
całował delikatnie, czule. Czy zawsze tak całuje? Widocznie usłyszał nieme pyta-
nie, bo zaczął całować coraz namiętniej. Czy to dla niego próba generalna przed
uwiedzeniem innej kobiety?
Wreszcie odsunął się, spojrzał jej w oczy i znowu pocałował. Czyli właśnie ją
chciał całować?
Rozległy się oklaski.
Lorenzo oprzytomniał.
- Wyjdzmy stąd - rzekł nieswoim głosem.
- Tak - szepnęła Carly, patrząc na niego błyszczącymi oczami.
S
R
ROZDZIAA SIDMY
Przeciskali się między stolikami, gdy zatrzymała ich młoda kobieta zbierająca
podpisy osób, które byłyby skłonne poprzeć jej organizację. Potraktowała Carly jak
powietrze, zwracała się wyłącznie do Lorenza.
- Zastanowię się - powiedział, niedbale wkładając kartkę do kieszeni. -
Ewentualnie podpiszę po dokładnym przestudiowaniu ulotki. Szczególnie uważnie
czytam to, co wydrukowano ledwie widoczną czcionką. Muszę wiedzieć, o co pani
chodzi.
Speszona dziewczyna wykonała ruch, jakby chciała odebrać ulotkę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]