[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zajęła się sama Siostrzyczka, która pracowała jako w pełni wykwalifikowany medyk, zanim
obrała mniej ortodoksyjną ścieżkę kariery.
Jeśli przynajmniej polowa opowieści na jej temat była prawdziwa, nikt nie posiadał
lepszych kwalifikacji do uczenia wyrafinowanych technik seksualnych.
W audytorium znajdowało się dziesięciu adeptów. Wszyscy skupiali z uwagą wzrok na
platformie demonstracyjnej, na której stali Bork i Mayli Wu.
Na pierwszy rzut oka Mayli nie wydawała się nikim szczególnym. Ot, niska kobieta o
lekko orientalnych rysach, która najprawdopodobniej nie przechodziła żadnych znaczących
operacji plastycznych. Miała czarne, bardzo krótko przycięte włosy, czarne lub fioletowe oczy
i szczupłą, niemalże chłopięcą budowę ciała, nie kojarzącą się z niczym lubieżnym. Kierując
się własnym doświadczeniem w tych sprawach, Dirisha oceniła, że Mayli nie jest osobą, którą
ktokolwiek mógłby utożsamiać z obiektem pożądania seksualnego. Mimo to coś w jej
postawie i gestach nie pozwalało przejść obok niej obojętnie. Nawet z daleka każdy człowiek
obdarzony choć odrobiną wrażliwości czy spostrzegawczości nie mógł się oprzeć wrażeniu,
że Mayli przyciąga uwagę. Dirisha pamiętała natomiast, że z bliska jest ona wprost
zniewalająca, lecz znów trudno było przypisać temu jakiś logiczny powód. Może chodziło o
język ciała, może feromony nie wiadomo. I choć od chwili opuszczenia rodzinnej planety
seks odgrywał w życiu Dirishy bardzo niewielką rolę, kusiło ją, by wypróbować Siostrzyczkę
Imadło od chwili, gdy ją poznała. Coś w niej było i tyle.
Mayli zaczęła mówić, a dzięki systemowi nagłaśniającemu jej głos wyraznie niósł się po
całej sali.
Wspominaliśmy już o anatomii i fizjologii. Teraz pora na hormony, feromony, stan
podniecenia, psychologię orgazmu i na to, co się gdzie wtyka.
Kilku zebranych wybuchło śmiechem. Przestępujący z nogi na nogę Saval Bork wyglądał
dość nieszczęśliwie.
Wszystko to jest jednak tylko tłem, bo w temacie seksu i miłości istnieją kwestie o
wiele ważniejsze. Czy ktoś zaryzykuje i spróbuje odgadnąć, co mam na myśli?
Technika odezwał się ktoś pewnym głosem.
Dirisha odwróciła się, by sprawdzić, skąd dobiegł komentarz, choć głos już rozpoznała.
Był to Sleel, który pracował wraz z nią jako ochroniarz w Nefrytowym Kwiecie , Sleel,
który nie ustawał w próbach udowodnienia całej galaktyce, że jest absolutnym mistrzem we
wszystkich możliwych dziedzinach.
Dirisha zachichotała pod nosem, lecz z innych powodów niż reszta grupy. Sleel ujrzał ją i
uniósł palec do czoła, naśladując gest salutu. Jeśli we wszechświecie istnieli jacyś bogowie, z
pewnością wiedzieli, że Sleel jakieś tysiąc razy próbował zawlec ją do łóżka. Nigdy mu się to
nie udało, ale też nigdy nie przestał próbować.
Mayli rozpromieniła się.
Co ja bym bez ciebie zrobiła, Sleel?
Sleel ucieszył się jak kot, który właśnie dostrzegł otwartą klatkę z kanarkiem.
Oczywiście nie masz racji. Technika to tylko narzędzie sztuki, ale nie jej esencja. Co tak
naprawdę sprawia, że to wszystko działa?
Dirisha zerknęła na Genevę, przeczuwając, że blondynka się odezwie.
Miłość rzekła Geneva.
Tym razem jedynie Sleel się roześmiał. Cała reszta przyglądała się Mayli, która obdarzyła
Genevę tak promiennym uśmiechem, jakby ta właśnie wyjawiła największą tajemnicę
kosmosu.
Miłość powtórzyła Mayli. I mamy wszystko w jednym słowie. Tak, miłość sprawia,
że to wszystko działa, że to wszystko się kręci. Możesz być kaleką, paskudą czy głupkiem, ale
jeśli ktoś cię kocha, nie ma to znaczenia. Mówię wam to z własnego doświadczenia nie ma
uczucia czy wrażenia, które byłoby porównywalne z kochaniem lub byciem kochanym.
Nawet nieudolny seks, opromieniony uczuciem miłości, może być doznaniem o wiele
wspanialszym niż seks z partnerem, który jest mistrzem techniki, ale nie darzy cię uczuciem.
Być może nie jest doznaniem do tego stopnia ekscytującym czy dotykającym do żywego, ale
o wiele bardziej satysfakcjonującym. Wraz z miłością pojawia się zaufanie, a wraz z
zaufaniem w związek wkracza spokój i troska, wszystkie te rzeczy, które miłość wyczarowuje
w swej magicznej sieci.
Zdefiniuj miłość przerwał jej Sleel.
Mayli dotknęła potężnego ramienia Borka. Olbrzym wydawał się jeszcze większy niż
zwykle. Jego twarz oblał rumieniec.
Oto miłość rzekła Mayli. Bork kocha mnie, a ja kocham Borka. Och, mogłabym
przedstawić całą listę słów związanych z miłością sympatia, pożądanie, przywiązanie,
żądza, podziw, czułość, altruizm i zdefiniować każde z nich, ale nie odda to prawdziwego
znaczenia słowa. Nie jestem pewna, czy miłości można się uczyć w teorii. Pewne jest
natomiast, że można się nauczyć jak kochać. Można nauczyć się słuchać i naprawdę słyszeć,
można nauczyć się patrzeć i naprawdę widzieć, można nauczyć się dotykać i naprawdę czuć.
Wezcie pod uwagę, że nie mówię o pożądaniu, które czasem jest z miłością mylone. Nie
należy też mieszać miłości z zauroczeniem. Nie ma nic złego w pożądaniu czy
romansowaniu, ale do miłości sporo im brakuje.
Sleel pokręcił głową, ale nic nie powiedział. Dirisha swego czasu uważała go za sceptyka
do szpiku kości, lecz musiała zmienić zdanie. W ostatnich chwilach ich wspólnej pracy w
Nefrytowym Kwiecie ujawnił prawdziwą naturę sfrustrowanego romantyka, którą często
mylono ze sceptycyzmem.
Mayli odwróciła się do Borka i chwyciła jego dłoń.
Bork, pocałujesz mnie?
Olbrzym zerknął na dziesięciu wpatrzonych w niego adeptów, a potem znów na Mayli.
Skinął głową.
Jeśli tego chcesz.
Chcę.
Pochylił się i ostrożnie otoczył drobną kobietę ramionami. Uniósł ją z niewysłowioną
delikatnością Dirisha nigdy dotąd nie przypuszczała, że to możliwe i pocałował jej
rozchylone usta.
Dirisha uświadomiła sobie, że czuje żar ich pasji nawet ze swojego miejsca, dziesięć
metrów dalej. Pocałunek był miękki i nieśpieszny, złapała się na tym, że wstrzymuje oddech.
Jej serce biło szybciej i czuła się na swój sposób... na swój sposób uprzywilejowana, że może
[ Pobierz całość w formacie PDF ]