[ Pobierz całość w formacie PDF ]
binecie Daniela Strahana.
- On zaraz do pani przyjdzie - oznajmił jej strażnik, po czym odwrócił się i wyszedł. Nia patrzyła, jak
znika za drzwiami. Starała się zachować trzezwość umys łu, ale tak naprawdę czuła się niepewnie.
Kiedy na korytarzu za drzwiami zapanowała cisza, Nia postanowiła zwiedzić swoją "celę". Biuro Straha-
na było dość duże, ale kolekcja pamiątek z najważniejszych wydarzeń sportowych, zajmująca barctzo dużo
miejsca, optycznie to pomieszczenie pomniejszała. Były tam dyplomy, statuetki i odznaki. Były również
zdjęcia, proporce, imponujące trofea oraz liczne po'chwały i wyrazy uznania. Na zdjęciach rozpoznała około
pół tuzina koszykarzy, z których każdy wyróżnił się kiedyś podczas jednego z historycznych meczów. W
pokoju znajdowały się ponadto sterty papierów, książki i kolekcja kaset wideo. Nie dostrzegła ani jednego
przedmiotu, który mogłaby obdarzyć mianem osobistego; żadnych rodzinnych zdjęć, żadnego prywatnego
drobiazgu. Wszystko dotyczyło koszykówki. Nię przeszedł zimny dreszcz.
Sfrustrowana i zniecierpliwiona, usiadła na krześle po przeciwnej stronie biurka. Gdzie się znajdowała?
Spojrzała na zegarek, a po pięciu minutach spojrzała jeszcze raz. Już samo ignorowanie jej telefonów było
bezczelne, ale trzymanie jej tutaj vii niepewności i zmuszanie do czekania przekraczało wszelkie granice.
Czy w ten sposób traktował wszystkie kobiety? Nic dziwnego, że nadal był "doskonałą partią"!
Kiedy czas czekania wydłużył się do dziesięciu minut, zaczęła wiercić się niecierpliwie na krześle. Zde-
sperowana starała się nie myśleć o przytłaczających ją dekoracjach pokoju, ale mimo to nie potrafiła
powstrzymać narastającej odrazy. To była gra, wysocy faceci, niscy faceci - co za różnica? A ten, na którego
czeka, nigdy nie nauczy się dobrych manier! Minęło piętnaście minut i wszystko zaczęło się w niej gotować;
po kolejnych pięciu zaczęła sinieć ze złości. Czy nie spłaciła swojego długu wobec koszykówki już dawno
temu? Cholera! Można robić wiele innych rzeczy w życiu poza czekaniem w przytłaczającym biurze w
towarzystwie kolekcji głupich pamiątek!
Poderwała się z krzesła, zarzuciła torebkę na ramię i z siłą huraganu pchnęła drzwi. Nagle się zatrzymała.
Padł na nią cień olbrzyma. Daniel Strahan. Jeśli ona była zła, to wyraz jego twarzy zdradzał wściekłość.
ROZDZIAA2
Jego ciemne oczy przeszywały ją na wylot. Zwrócił się do niej ostrym tonem, co jeszcze bardziej
spotęgowało napięcie. .
- Już pani wychodzi?
- Już? - usłyszała swój głos. Stała przez chwilę jak ogłuszona, nim na nowo wezbrała w niej złość. - Już?
Czekam tutaj od dwudziestu minut. - Te dwadzieścia minut oraz przykre wspomnienia z przeszłości sprawi-
ły, że straciła nad sobą kontrolę i wybuchnęła gniewem. - Czy to jest pański sposób na relacje między-
ludzkie? Jeśli tak, to został pap. zle wychowany. - Jej oczy płonęły z wściekłości. - Mógł pan przysłać kogoś,
kto by mnie powiadomił, że się pan spózni, albo po prostu trochę wcześniej opuścić ukochaną przebieralnię.
A do tego ma pan chyba alergię na telefon, zgadza się? To właśnie dlatego nie odpowiedział pan na żaden z
moich telefonów. - Kiedy zamilkła, żeby złapać oddech, zdała sobie sprawę z ogromu swojej złości. Każdy
mięsień miała napięty do granic możliwości.
Daniel Strahan nie cofnął się Nie był ani onieśmielony, ani zdziwiony. Po prostu stał niewzruszony, spo-
glądając na nią z wysokości. Na jego twarzy malowało się oburzenie.
_ Nie zapraszałem pani tutaj.
_ Pana ... pomocnik mnie tutaj przyprowadził...
_ Po tym, jak przedstawiła mu się pani jako moja dziewczyna.
Nia uniosła zadziornie podbródek, przyjmując wyzwanie.
_ Nigdy czegoś takiego nie powiedziałam.
Trener zmrużył oczy.
_ Więc dlaczego on tak twierdzi?
_ Prawdopodobnie wyciągnął mylny wniosek z naszej rozmowy.
_ W takim razie, kim pani jest?
_ Nazywam się Antonia Phillips. Starałam się skontaktować z panem telefonicznie od tygodnia.
Teraz, kiedy już ujawniła mu swoje imię i nazwisko, poczuwała się do odpowiedzialnego zachowania.
Była to winna zarówno magazynowi, który reprezentowała, jak i sobie, jako profesjonalistce.
_ Stało się tak - postanowiła wyjaśnić mu całą sytuację możliwie rzeczowo i spokojnie - ponieważ
dziś rano byłam umówiona na spotkanie w Worcester. Hala znajdowała się po drodze, gdyż wracam właśnie
do Bostonu .. Ponieważ już od dawna nie mogłam się z panem skontaktować przez telefon, postanowiłam,
że się tu zatrzymam, bo być może uda mi się pana zastać.
Początkowe rozdrażnienie Daniela Strahana zaczęło słabnąć w miarę, jak Nia wyjaśniała mu swoją sytu-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]