[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ale wkrótce uświadomiła sobie, że jej własne obawy się
nie liczą, a najważniejszą w tej chwili sprawą są pieniądze
niezbędne dla ratowania życia jej ojca i Katie King. Pieniądze
te zostały już pożyczone na wysoki procent od Izaaka
Levy'ego, a jej zadanie polegało na wyciągnięciu dużo
wyższej sumy od rodziny Garonów. Izaak Levy, którego
Harry Carrington przyprowadził do niej pewnego popołudnia
podczas drzemki ojca, wzbudził jej nienawiść. Był to starszy
już mężczyzna o haczykowatym nosie, ciemnych włosach i
tak przenikliwych czarnych oczach, że czuła się w jego
obecności bardzo niezręcznie.
Pan Levy spoglądał na nią w taki sposób, jakby była
koniem wyścigowym, na którego zamierzał postawić wysoką
stawkę i oczekiwał dużej wygranej. Choć Izaak Levy nic nie
mówił, domyśliła się, że pożyczy im pieniądze, a tym samym
życie ojca będzie uratowane. Nie mogła się jednak zmusić,
żeby mu podziękować. Równie trudne było podanie mu ręki
na pożegnanie.
Kiedy lichwiarz odszedł, powiedziała do siebie, że
pieniądze, które im pożyczył, muszą być jak najszybciej
spłacone, ponieważ dług wobec niego był dla niej nie do
zniesienia. Książę widząc, że czeka na jego słowa stojąc,
odezwał się:
- Może pani usiądzie, panno King? Może napiłaby się
pani czegoś po tak długiej podróży? Może kieliszeczek wina?
- Dziękuję - odrzekła. - Czy mogłabym prosić o szklankę
wody?
Bardzo chciało jej się pić, wargi miała wyschnięte. Była
nie tylko spragniona, ale i głodna. Ponieważ miała przy sobie
niewiele pieniędzy, nie ośmieliła się kupić niczego do jedzenia
podczas całej podróży.
- Jeśli życzy pani sobie wody, oczywiście o nią
poprosimy - rzekł. - Ponieważ odmawia pani wina, czy
mógłbym panią poczęstować filiżanką kawy? - Spojrzał na nią
i dostrzegł niezwykłą bladość jej twarzy, a potem dodał: -
Kiedy ostatnio jadła pani jakiś posiłek? Wiem, że na stacjach
o to niełatwo.
- Nic mi nie jest - wyszeptała.
- Nie o to pytałem.
- Nic nie jadłam, odkąd wyjechałam z Londynu. Spojrzał
na nią zdumiony i zadzwonił na służącego,
który pojawił się natychmiast.
- Czy wasza wysokość dzwonił?
- Tak. Powiedz szefowi kuchni, żeby przygotował coś
szybko dla panny King. Może zupę i omlet, byle jak
najprędzej.
- Dobrze, wasza wysokość!
Kiedy lokaj wyszedł, Laurencja powiedziała:
- Bardzo mi przykro, że narobiłam tyle kłopotu. Byłam
pewna, że przyjadę wcześniej i będę mogła porozmawiać z
wielmożną panią markizą.
- Postaram się ją zastąpić - rzekł książę. - Czy mógłbym
pani zasugerować, panno King, żeby pani zdjęła płaszcz i
kapelusz? Tak będzie wygodniej.
Nie mógł powstrzymać ciekawości, by nie przyjrzeć się
dokładniej jej włosom. Wprost wierzyć się nie chciało, że
mogą być takie piękne.
Laurencja wstała i posłusznie niczym dziecko zdjęła
okrycie. Książę odebrał je od niej i położył na krześle obok
drzwi. Gdy wrócił z powrotem, dostrzegł, że dziewczyna
rozwiązuje wstążki kapelusza i zdejmuje go z głowy. Gdy
ujrzał jej złocistorude włosy, pomyślał, że założyłby się o cały
swój majątek i tytuł na dokładkę, że ich barwa jest naturalna.
Nigdy - chyba tylko na obrazach - nie widział takiego
koloru włosów. Patrzył na Laurencję i uświadomił sobie, że
stoi przed nim żywa  Diana" Bouchera.
Laurencja położyła kapelusz na krześle, złożyła ręce na
kolanach i patrzyła na księcia, nie wiedząc co ma dalej mówić
czy robić. A on z kolei zastanawiał się, czemu jest taka
zdenerwowana. Aby ją uspokoić, usiadł po drugiej stronie
kominka.
- A teraz proszę mi powiedzieć - odezwał się - co panią
tutaj sprowadza, panno King. Musi to być niezmiernie ważna
sprawa, skoro zdecydowała się pani na tak daleką podróż.
- Tak, sprawa jest istotnie bardzo ważna - wyszeptała.
Wiedziała, że czeka na jej odpowiedz, jednak nie mogła
zdecydować się, żeby otworzyć torebkę i wyjąć papiery, które
ze sobą przywiozła. Poczuła nagłe pragnienie, żeby stąd jak
najprędzej uciec, powiedzieć, że wszystko było straszliwą
omyłką, i wrócić do domu w Londynie.
W końcu pomyślała, że nie ma się czego bać, że musi
wziąć na siebie odpowiedzialność za chorego ojca. Przemogła
się i powiedziała cichym głosem:
- Przywiozłam ze sobą te dokumenty... proszę je łaskawie
zobaczyć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •